Animacja to dziś niezwykle chętnie stosowana technika zarówno w działaniach komercyjnych, jak i artystycznych. Co ciekawe, to drugie zastosowanie jest dzisiaj coraz częstsze. Wielu współczesnych artystów, nie tylko animatorów z zawodu, wykorzystuje ją w nowatorski sposób. Przypadek animacji jest niezwykle podobny do sytuacji komiksu, którym zajmowaliśmy się we wcześniejszym numerze.

Medium to powstało głównie jako działanie w obrębie kultury popularnej, a dzisiaj coraz chętniej korzystają z niego twórcy z obszarów wykraczających poza to pojęcie. Wydaje się, że jego atrakcyjność dość dobrze zauważył jeden z ciekawszych polskich animatorów — Piotr Dumała: „Animować znaczy ożywiać. Dzięki animacji oglądamy ruch, który nie zaistniał wcześniej w rzeczywistości. Nie jest to rejestracja zdarzenia, lecz kreacja pewnej iluzji. Każda klatka filmu jest nieruchomą fazą ruchu. Życie obserwowane na ekranie to złudzenie wzrokowe dziejące się pomiędzy kolejnymi fazami statyki”.

Muszę przyznać, że na własnej skórze odczułem już zjawisko wchodzenia animacji w obszar, który określamy mianem sztuki. Jedna z moich magistrantek Edyta Mirek za temat swojej pracy obrała twórczość znakomitego twórcy czeskiej animacji Jana Švankmajera. Jak słusznie napisała we wstępie do swojej pracy: „Ten jedyny w swoim rodzaju animator, twórca jak na razie trzydziestu jeden filmów (w tym pięciu długometrażowych) zasługuje na miano mistrza kina nie tylko na terenie Czech, ale i na całym świecie”. Zgadzając się z nią w dużej mierze, chciałbym w niniejszym artykule przybliżyć sylwetkę tego niezwykle interesującego filmowca. Jest on już dość dobrze znany w kręgach zajmujących się problematyką kina i animacji, jednak nadal pozostaje nie do końca odkryty przez szeroką publiczność.

Dzieje się tak pewnie dlatego, że jego animacje mają „poważny” charakter i dystrybuowane są głównie w ramach pokazów festiwalowych oraz na specjalnych seansach poświęconych filmowi animowanemu czy samemu autorowi. Tym niemniej, o ile inni twórcy autorskiej animacji prawie w ogóle nie istnieją w świadomości społecznej, o tyle twórczość znakomitego Czecha jest pod tym względem wyjątkowa. Dlaczego jednak wspominam o Švankmajerze w magazynie zajmującym się przedsiębiorczością w kulturze? Wynika to z tego, że według mnie przykład tego czeskiego twórcy doskonale pokazuje, iż wysoki poziom artystyczny nie stoi w sprzeczności z przedsiębiorczością, ale jest jej doskonałym motorem napędowym.

Nie miejsce tu na dokładną analizę twórczości Švankmajera, warto jednak wskazać kilka faktów istotnych dla zrozumienia jego dzieł. Ogromne znaczenie dla późniejszej twórczości animatorskiej ma jego związek z teatrem lalkowym. Jako ośmiolatek otrzymał w prezencie teatrzyk kukiełkowy i tego rodzaju działalności (Państwowy Teatr Lalkowy w Libercu, Teatr Semafor w Pradze) poświęcił także pierwsze lata swojej kariery. Ważny jest też jego związek z surrealizmem. Twórczość Švankmajera jest tak przesycona duchem surrealizmu, że bez tego kontekstu nie można interpretować jego filmów. Właściwie większość z nich mówi o jego oraz naszych lękach i obsesjach. Pani Mirek w swojej pracy wyróżniła kilka głównych motywów, którymi karmi się wyobraźnia Švankmajera:
— dziecko,
— jedzenie,
— wolność — człowiek kontra jego otoczenie,
— dotyk,
— seksualność,
— śmierć i rozkład.

Cała jego twórczość to, jak sam pisze, autoterapia oraz próba nazwania i wyzwolenia się z własnych obsesji. Ale jest to równocześnie radykalna postawa, która nie pozwala mu na traktowanie surrealizmu jako znikającego w mrokach przeszłości kierunku artystycznego. Pisał on: „Surrealizm wbrew temu co się sądzi, nie jest sztuką. Nie istnieje też żadna estetyka surrealistyczna, tę stworzyli dopiero epigoni pierwszego nurtu. Surrealizm to rewolucyjny pogląd na życie i świat, to romantyzm XX wieku i dopóki nie ukształtuje się nowy romantyzm, surrealizm będzie przyciągać następne generacje. Surrealizm jest dla mnie przede wszystkim kolektywną przygodą, postawą antycywilizacyjną, stale pociągającą młodych”.

Ważnym elementem składowym twórczości Švankmajera jest ogromna świadomość kulturowa i korzystanie w sposób oryginalny z zasobu historii literatury, muzyki i sztuk plastycznych. W ogromnej liczbie filmów mamy nawiązania do twórczości (bądź inspiracje nią) Edgara Allana Poe, Lewisa Carrolla, Christophera Marlowe’a, Horacego Walpole’a, Johanna Wolfganga Goethego, Markiza de Sade, Franza Kafki, Joris-Karla Huysmansa, Zygmunta Freuda, Leonarda da Vinci, Giuseppe Arcimbolda, Salvadora Dali, Maxa Ernsta, René Magritte’a, Jana Sebastiana Bacha, Charlesa Gounoda, Carla Marii von Webera czy Piotra Czajkowskiego. Czeski alchemik przepuszczając tę całą plejadę znakomitości przez „układ trawienny” surrealizmu, tworzy swoje oryginalne dzieła.

Na koniec chciałbym się wytłumaczyć, co miałem na myśli, mówiąc o związkach Jana Švankmajera z przedsiębiorczością. Chodzi m.in. o to, że artysta ten jest dzisiaj „marką” filmu animowanego. Stworzył ją nie tylko poziomem swoich dokonań, ale także umiejętną strategią postępowania. Jak wiadomo, jego życie artystyczne przypadło na trudne czasy, miał kilkuletni zakaz tworzenia filmów, a potem został zmuszony do wykorzystywania jedynie adaptacji utworów literacki. Potrafił jednak obrócić te trudności na swoją korzyść, a kiedy przyszły czasy zmian potrafił także doskonale spożytkować nowe możliwości. Zrealizował na potrzeby MTV krótkie filmy oraz teledysk do piosenki „Another kind of love”. Wszystkie te działania świadczą o tym, co w obszarze przedsiębiorczości kultury jest tak istotne — umiejętności kreatywnego wykorzystywania możliwości oraz elastyczności, która pozwala na realizację własnych pomysłów przy pomocy innych.