Skąd pomysł?
Znajomy, goszcząc u nas w Trójmieście, usłyszał w radiu, że miasto Sopot modernizuje słynne molo i „rozdaje” demontowane pale wszystkim, którzy sensownie udokumentują potrzebę dalszego wykorzystania tychże. Jak to bywa w takich sytuacjach, które się dobrze kończą, oczywiście było już dawno po czasie przewidzianym do składania takich wniosków. Nie bacząc na względny jak zawsze czas, pospieszyłem nazajutrz do sopockiego magistratu i na przysłowiowym kolanie wystosowałem płomienne w treści podanie, posiłkując się artystycznym obowiązkiem ocalenia tak oryginalnego budulca i wzywając dodatkowo na świadka obywatelską sprawiedliwość równego podziału dóbr społecznych. Był marzec lub kwiecień 2010.
Jakież było moje zdziwienie, kiedy wiele miesięcy później zadzwoniono do mnie z informacja, że pale, o które prosiłem (2 sztuki po 14 m każda), leżą i czekają na odbiór. Dodano, abym się spieszył, ponieważ podczas rozdawania wszelkich dóbr społeczna sprawiedliwość traci swój pierwotny charakter, a ludziska pod nabrzeże Stoczni Remontowej, gdzie pale składowano, przypływają barkami (sic!) i ładują, ile się da...
I znów zmuszony byłem do wyścigu z czasem. W jeden dzień zorganizowałem transport (duże auto), pilarza p. Karola z piłą spalinową i przebywszy 3 lub 4 punkty kontrolne, miałem godzinę na wybranie, pocięcie i załadowanie pali oraz opuszczenie terenu stoczni.
Musiało się udać, wiedziałem już, że robię coś wyjątkowego. Pewność tę straciłem jednak dosyć szybko, gdy trzeba było rozładować towar, by oddać pożyczone auto. Co u licha zrobić z 1,5 t drewna? I gdzie go zrzucić? Cóż, zdecydowanie ważniejsza od tych racjonalnych pytań była dla mnie po prostu idea ratowania starych pali i wykorzystania ich kiedyś do artystycznych działań. I tak czekały ok. 1,5 roku grzane na przemian letnim słońcem, smagane jesiennymi deszczami czy otulone grubą pierzyną śniegu. Ileż to razy proponowano mi ich sprzedaż na opał, ileż to razy sam chciałem je oddać bezdomnym do ogrzania? Część z nich nawet poddała się mojej wrażliwości i – mam nadzieję – ogrzała biedniejszych w trudnych chwilach, większość jednak szczęśliwie przetrwała i doczekała się roku 2012.
W styczniu pojawiła się wreszcie okoliczność i – co ważniejsze – pomysł, jak fizycznie zabrać się za ten materiał, aby wydobyć z niego coś ciekawego i praktycznego. Poznani wtedy przemili właściciele klubokawiarni Fukafe z Gdańska jako pierwsi docenili wyjątkowość tego budulca i poprosili o przygotowanie kilku stolików. Z moim najlepszym stolarzem Markiem spędziliśmy na projektowaniu w pracowni jeden wieczór i w ciągu kilku kolejnych dni powstały stoliki Koło, Owal, Trójkąt, Gazetnik oraz mój ulubiony Pupa.

Czas realizacji
Blisko 2 lata składowania i „pilnowania” pali przyniosło efekt. Czas ten zadziałał tylko na korzyść drewna – materiał osuszył się, „oswoił” się z atmosferą i powietrzem (zanurzony w morskiej wodzie spędził ok. 80 lat!), mógł zostać oczyszczony i powtórnie zakonserwowany. W naturalny i klasyczny sposób stał się nowym budulcem mebli. Któż dzisiaj ma czas, aby praktykować starodawny sposób konserwowania drewna w wodzie? Zgodnie z powiedzeniem z tego, co ojciec przygotuje, syn będzie mógł dopiero zbudować.
My tylko dodaliśmy kilka, najczęściej używanych już wcześniej elementów (np. bukowe nóżki, drewniane kuleczki-klamki) i pod szklanymi blatami powstały niepowtarzalne, limitowane egzemplarze stolików z sopockich pali. Prosty dowód na to, że warto czasami czekać latami na coś, co takiego właśnie czasu do powstania potrzebuje. Tym większa radość. A pale niezmiennie wydzielają niepowtarzalny, morsko-mulisty, specyficzny markowy zapach rozpoznawczy.

Gdzie oglądać i kupić?
Oglądać i kupować stoliki można w naszym sklepie internetowym www.divadlo.pl lub w naszym studiu w Gdańsku. „Na mieście” można je zobaczyć i nabyć w Fukafe oraz galerii Dotknij Mnie w Gdańsku. Planujemy także wystawy w innych miejscach Trójmiasta lub Polski. Aktualne info na stronie internetowej.

Dlaczego?
Ponieważ warto myśleć o tym, czym się otaczamy. Człowiek coraz bardziej i umiejętniej podporządkowuje sobie naturę, więc coraz łatwiej zapomina, że jest od niej niezmiennie zależny, że jest po prostu jednym z jej elementów. Propagujemy design odpowiedzialny, tj. taki, za którym stoi świadomość czynów i konsekwencji z nich wynikających. Powinniśmy jako gatunek rozwijać technologie przetwarzania i odzyskiwania surowców – sopockie pale to nasz skromny wkład w tę jakże szeroką i dotyczącą wszystkich ideę. Wystarczy zakręcać wcześniej kran, nie palić tylu żarówek naraz, nie kupować jedzenia, by je potem wyrzucać, albo pomyśleć, że „niczyje” drewno nadaje się nie tylko do spalenia...

Tekst: Adam Stadik

Zdjęcia stolików można obejrzeć w dziale PREZENTACJA