Rok 2005 zakończył się na światowym rynku sztuki bardzo dobrze – domy aukcyjne sprzedały dzieł za ponad 3.8 mld Euro co stanowiło wzrost o ok. 10% w stosunku do roku ubiegłego. Analitycy odnotowali, że najdynamiczniej rozwijającym się segmentem rynku była (i jest) sprzedaż fotografii. Przede wszystkim dzięki aukcjom w Nowym Yorku, który bezsprzecznie jest światowym centrum handlu sztuką współczesną, domy aukcyjne sprzedały fotografie za równowartość 80 mln Euro. Stanowiło to 2.2% obrotów rynku sztuki i po raz pierwszy sprzedaż zdjęć była wyższa niż grafik, których udział w rynku wyniósł 2.1%.

Porównując ilościowy udział w globalnej sprzedaży fotografii i grafik (odpowiednio 3.3% i 15.7%) okazuje się, że cena jednostkowego zdjęcia jest obecnie już wyższa od grafiki. Średnia wartość sprzedawanej na aukcjach w USA fotografii wyniosła 21.700 USD, zaś w Europie zachodniej, np. we Francji 2.900 Euro. Wzrost zainteresowania fotografią, jako stałą tendencję, potwierdzają padające szybko rekordy cenowe - pod koniec roku 2005 za 1.1 mln USD sprzedano w Christie’s NY „Cowboya” Richarda Prince’a (ur.1949), symbol kampanii reklamowej Marlboro, a już w lutym 2006 uzyskano w Sotheby’s NY 2.6 mln USD za „The Pound , Moonlight” Edwarda Steichena(1879-1973). Zaś odbywające się w listopadzie 2005 roku targi Paris Photo, będące największą tego rodzaju imprezą na świecie, odwiedziło 40 tysięcy zwiedzających.

Niestety, polskiemu rynkowi fotografii daleko do tych osiągnięć, a stwierdzenie, że takowy tak naprawdę u nas jeszcze nie istnieje bliskie będzie prawdy. Przyczyn takiej sytuacji jest kilka, ale najważniejsza z nich to słaba kondycja naszego rynku sztuki. Sprzedaż na aukcjach wyniosła w 2005 r. ok. 34 mln zł (8.8 mln Euro)., co stanowiło co prawda wzrost o prawie 2% w stosunku do roku ubiegłego, ale wynik i tak jest żałośnie mało jak na 40 mln kraj, w którym już wykształciła się skromna, ale jednak klasa średnia. Dla porównania w Niemczech domy aukcyjne wypracowały w 2005 r. obrót na poziomie 100 mln Euro, a lider w Europie, czyli Wielka Brytania równowartość 1.1 mld Euro. W przeliczeniu na jednego obywatela statystyczny Polak kupuje dzieł sztuki na aukcjach za 20 Eurocentów, w porównaniu do Niemca - 1.2 Euro i Anglika 22 Euro.
 
Dane te potwierdzają powszechne przeświadczenie o braku zainteresowaniu kulturą w naszym społeczeństwie i niedojrzałości klasy średniej, która choć powinna być aktywny inwestorem na rynku sztuki i nadawać ton kulturalnym modom, nie posiadając ani odpowiedniego wykształcenia ani też odpowiednich aspiracji zwrócona jest w kierunku zaspakajania najbardziej podstawowych potrzeb. Polski rynek sztuki pozostaje więc polem działania dla garstki zapaleńców, którzy albo kompletują zbiory, albo poszukują okazji, rzadko zaś kupują dla przyjemności obcowania z pięknem. Ogólna sytuacja rynku sztuki dotyczy też fotografii artystycznej, której sprzedaż jest dodatkowo utrudniona. Panuje bowiem powszechne przekonanie, że jest to dziedzina hobbystów kolekcjonujących domowe fotki, a więc sztuka mało poważna. Ponadto brakuje wiary w trwałość odbitek fotograficznych, które starzejąc się żółkną i mogą zatracić kolory.

 


Wnętrze Galerii Rynek Sztuki

Znawcy przedmiotu wiedzą jednak, że z przeznaczeniem nie ma sensu walczyć i to, że fotografia zyska sobie miano sztuki równorzędnej pod względem wartości z np. grafiką jest tylko kwestią czasu. Wiedzą o tym marszandzi, którzy widząc znajdującą się coraz bliżej zasięgu ręki żyłę złota starają się różnymi metodami przybliżyć jej dotyk. Zarówno galerie handlujące sztuką współczesną jak i domy aukcyjne podejmują różne starania w celu spopularyzowania fotografii artystycznej. W Warszawie pierwszym domem aukcyjnym, który zdecydował się we wrześniu 2003 r. na zorganizowanie aukcji samych tylko zdjęć był Polswiss Art., ale zaraz za nim zrobiły to Agra Art i Rempex.  Na aukcji Polswissu ustanowiono wtedy rekord cenowy polskiego zdjęcia – „Kolaps przy lampie. Autoportret” Witkacego uzyskał 135.000 zł. Łącznie na trzech aukcjach sprzedano 100 zdjęć za 363.375 zł. Niestety, rychło okazało się, że wiele wyników było wyreżyserowanych, a rzeczywistych transakcji zawarto niewiele. W następnych latach, pomimo że dołączyły się jeszcze DESA-Unicum i łódzki dom aukcyjny Rynek Sztuki  wyniki były znacznie skromniejsze: w 2004 sprzedano na aukcjach 62 zdjęci za 91.600 zł, zaś w 2005 – 61za 72.780 zł (bez notowań z Łodzi), co daje średnią wartość zdjęcia porównywalną z ceną przeciętnej grafiki. Nie zniechęceni słabymi wynikami marszandzi podejmują dalsze starania o wprowadzenie fotografii artystycznej na rynek sztuki. W Warszawie systematycznie próbują organizować aukcje zdjęć Rempex (zorganizował już trzy), który zresztą stara się handlować wszystkim co ma jakikolwiek związek ze sztuką i DESA Unicum (2 aukcje). Ceny wywoławcze fotografii na licytacjach w stolicy, na ogół zaczynają się od kilkuset zł, ale mogą sięgać kilku tysięcy, np. za prace Edwarta Hartwiga, Ryszarda Horowitza czy Ewy Rubinstein. Z niezrozumiałych przyczyn podobne ceny wywoławcze mają też często zdjęcia autorów stosunkowo młodych, których jedynym atutem, jeżeli w ogóle,  jest to, że mieszkają bądź tworzą zagranicą.  Prawdopodobnie, mając świadomość, że nic z oferty się nie sprzeda, autorzy zdjęć prześcigają się w windowaniu cen wywoławczych na abstrakcyjny poziom i zapewne kontentują się świadomością, że chociaż w ten sposób zbliżyli się do uznanych mistrzów. Niestety, zwiększenie liczby aukcji nie wpłynęło na wzrost liczby klientów, którzy zainteresowani są tylko najlepszymi pozycjami, najpopularniejszych autorów.


Urszula Ratajczyk "Las" 2005

Inna strategia budowania rynku fotografii artystycznej przyjęta została przez łódzki dom aukcyjny Rynek Sztuki. Ta organizująca siedem aukcji w roku firma systematycznie do każdej oferty włącza 2-3 zdjęcia prezentując je obok malarstwa, grafiki i rzemiosła artystycznego. Dodatkowo, we współpracy z Łódzki Towarzystwem Fotograficznym mniej więcej co pół roku organizuje aukcje samych tylko fotografii proponując ciekawe obiekty za bardzo niskie ceny wywoławcze od 50 do 100 zł. Tak niskie kwoty mają skłonić osoby, które do tej pory nie interesowały się zdjęciami do zaakceptowania ich jako obiektów ekwiwalentnych np. w stosunku do grafiki lub innych przedmiotów artystycznych z najtańszej półki cenowej. Po dwóch aukcjach można powiedzieć, że przyjęta strategia skutkuje – sprzedaż utrzymuje się na poziomie 70% i choć uzyskiwane ceny są jeszcze stosunkowo niskie to liczba klientów systematycznie rośnie. Ponadto, firmie udało się pozyskać kilku klientów ze stolicy, którzy dzięki aukcjom odkryli łódzkich artystów i kupują zdjęcia pomiędzy licytacjami. Spośród łódzkich fotografików największym zainteresowaniem cieszą się pejzaże Urszuli Ratajczyk i akty Witolda Krymarysa, które sprzedawane są w Rynku Sztuki, w ramach oferty galerii, po 300 zł. Konsekwentnie, kilka zdjęć, w tym także wyżej wymienionych, pojawi się na aukcji w Łodzi 23 kwietnia, zaś kolejna licytacja samych tylko fotografii odbędzie się jesienią.


Witold Krymarys "Rozwiana" 2006