W zjednoczonej Europie, w której granice państwowe mają coraz mniejsze znaczenie, widoczne są ponadnarodowe działania ukierunkowane na regionalizację i łączenie się euroregionów we wspólnych inicjatywach wzbogacających tzw. małe ojczyzny lokalne.

Powstają nowe instytucje i grupy nieformalne działające na rzecz wspólnoty oraz promowania jej dziedzictwa kulturowego. Dzięki takim przedsięwzięciom wśród mieszkańców i turystów kreowane jest zainteresowanie tradycjami regionalnymi — zarówno współczesnymi, jak i takimi, które powoli odchodzą w zapomnienie. Poprzez to zwiększa się także wiedza autochtonów na temat własnego regionu oraz świadomość tego, że sami mogą swoimi działaniami zmieniać miejsce, w którym żyją.

Jedną z bardzo interesujących dziedzin kultury, dzięki której można promować region, jest rękodzieło, którego wytwory są coraz bardziej doceniane i poszukiwane. W czasach zalewu naszego otoczenia przez masową produkcję stają się one niezwykle ciekawą alternatywą. Na rosnące zainteresowanie wyrobami regionalnych rzemieślników wpływ ma co najmniej kilka czynników, m.in. polepszanie się sytuacji ekonomicznej Polaków, naturalna potrzeba człowieka wyróżnienia się i obcowania z interesującymi przedmiotami. Wszystko to sprawia, że szukamy produktów, które tchną oryginalnością i niepowtarzalnością, a wyroby wytwarzane ręcznie przez rzemieślników i artystów z pewnością takie są. W 1994 r. Ministerstwo Kultury i Sztuki, wychodząc naprzeciw rodzącym się potrzebom, zainicjowało program mający na celu ochronę ginących zawodów i umiejętności rękodzielniczych w Polsce zatytułowany „Ginące Zawody”. Jego głównym założeniem było uznanie tradycyjnych umiejętności i technik rzemieślniczych za ważny składnik kultury narodowej oraz ich ochrona i popularyzacja. Efektem odgórnej inicjatywy jest podejmowanie szeregu lokalnych przedsięwzięć, które służą zachowaniu i popularyzacji tradycyjnego rzemiosła. Działania te oprócz ochrony, często już unikalnych technik, mają jednocześnie pomóc konkretnym rzemieślnikom przetrwać w warunkach gospodarki rynkowej. Bardzo istotnym elementem całego programu jest zmiana sposobu myślenia osób zajmujących się rzemiosłem, które często nie są przygotowane do działania w warunkach wolnego rynku i nie wierzą, że wytwory, którym nadali indywidualny charakter mają większą wartość od przedmiotów wytwarzanych w tysiącach egzemplarzy.

Oczywiste jest, że nie wszystkie techniki i nie wszystkie rzemiosła uda się „sprzedać”. Część z nich będzie wykorzystywana podczas pokazów w skansenach i na jarmarkach rzemieślniczych. Tak stanie się prawdopodobnie z powroźnictwem, kuśnierstwem, tkactwem na krosnach, bowiem trudno oczekiwać by te czynności konkurowały z pragmatyzmem produkcji fabrycznej i dawały szansę na wynagrodzenie proporcjonalne do poniesionego wkładu pracy. Są jednak i takie rzemiosła, które przeżywają swój renesans. Przykładem jest m.in. kowalstwo artystyczne, koronczarstwo, kołodziejstwo i wyrób kafli. Zajmijmy się tylko niektórymi rzemiosłami przytoczonymi powyżej, choć podobna sytuacja dotyczy znacznie większej ich liczby.

Jeszcze kilka lat temu wielu kowali zajmujących się metaloplastyką z trudem znajdowało nabywców swoich wyrobów, w związku z czym podejmowali się zadań, które nie przynosiły im satysfakcji zawodowej lub zamykali swoje kuźnie. Ci, którzy dzięki swemu zaangażowaniu i pasji przetrwali trudny okres częstokroć muszą obecnie odmawiać klientom, gdyż liczba zamówień przekracza ich możliwości wytwórcze. Doceniona bowiem została jakość i trwałość ich wyrobów, a przede wszystkim walory artystyczne, a także kunszt wytwórców. Podobna zaczęło dziać się z koronczarstwem, które przez lata traktowane było jak hobby i było wykonywane jedynie na tzw. domowe potrzeby. Obecnie wyrabianie koronkowych przedmiotów stało się, szczególnie w miejscowościach położonych w regionach turystycznych, bardzo dochodowym zajęciem i dla wielu zmieniło się w pracę.

Również kołodzieje, w związku ze zmianą technologiczną w produkcji wozów, zdawali się być rzemieślnikami skazanymi na zapomnienie. Zawód ten ginął, a jego tajniki przetrwały tylko dzięki nielicznym pasjonatom. Obecnie, w związku z nową modą weselną i poszukiwaniem atrakcji turystycznych, wracają do łask bryczki oraz powozy, które kołodzieje poddają renowacji, rekonstruują lub budują od podstaw. Niestety w wielu regionach ostatni tego typu rzemieślnicy odeszli kilka lat temu, a adeptów tego trudnego zawodu nie ma.

Z powyższych powodów niezwykle ważne stają się działania — podejmowane przez instytucje, stowarzyszenia oraz osoby prywatne — mające na celu popularyzację rzemiosła. Jednym z takich przedsięwzięć był projekt „Polsko-Czeska Akademia Ginących Zawodów”, obejmujący swym zasięgiem region Śląska Cieszyńskiego po jego polskiej i czeskiej stronie, prowadzony w 2006 r. przez Śląski Zamek Sztuki i Przedsiębiorczości w Cieszynie, Stowarzyszenie Rozwoju i Współpracy Regionalnej „Olza” — Euroregion Śląsk Cieszyński – Těšinské Slezsko, Beskydską tvorbę, przy współpracy Izby Regionalnej im. Adama Sikory w Jabłonkowie. W ramach tej inicjatywy powstał Szlak Tradycyjnego Rzemiosła Śląska Cieszyńskiego, a także strona internetowa zawierająca informacje o twórcach oraz wytworach ich wyobraźni i rąk. Prowadzone były także cykle warsztatów, podczas których osoby zainteresowane mogły zgłębiać tajniki różnych rzemiosł.

Szlak Tradycyjnego Rzemiosła ma za zadanie ułatwienie dotarcia do twórców i zapoznanie się z ich działalnością. Umożliwia przeniesienie się do miejsc niezwykłych, w których mieszka duch dawnych czasów utrwalony w przedmiotach wykonanych tradycyjnymi technikami rękodzielniczymi. I jest to tylko jedna z wielu inicjatyw tego typu, które zasługują na szczególną uwagę w dobie globalizacji — zarówno ze względu na ochronę naszego dziedzictwa kulturowego, jak i możliwość pracy oraz funkcjonowania w niezwykle wymagających warunkach wolnorynkowych. Należy mieć nadzieję, że takich działań będzie więcej i przyniosą one korzyść zarówno wytwórcom, jak i odbiorcom ich wyrobów.