Na zdjęciu Artur Zaguła na tle Partenonu

Warto zastanowić się, dlaczego dziś tyle mówimy i piszemy o wspólnocie. Zakres użycia tego słowa jest niezwykle pojemny. Z jednej strony mowa o bardzo wąskich grupach ludzi typu „wspólnota majątkowa” czy „wspólnota mieszkaniowa”, z drugiej strony używamy tak szerokich sformułowań jak „wspólnota narodowa” czy „wspólnota religijna”, których to liczebność członków idzie w miliony a nawet miliardy. Czy w obu przypadkach mamy na myśli to samo i czy wyzwania stojące przed nimi są zbieżne bądź podobne. Spróbujmy się nad tym zastanowić.

Definicja „wspólnoty” w Słowniku języka polskiego PWN (online) jest bardzo skromna:

  1. «odznaczanie się wspólnymi cechami, wspólne posiadanie lub przeżywanie czegoś»
  2. «to, co łączy, zespala»
  3. «grupa osób związana wspólnym pochodzeniem, wspólną kulturą lub wspólnymi interesami, wspólną własnością» (Wspólnota. Sjp).

Widok z Aeropagu na Akropol ateński

Więcej wyjaśnia Wikipedia, która podaje:


Wspólnota – typ zbiorowości oparty na silnych, emocjonalnych więziach, nieformalnej strukturze, dominujący przede wszystkim w społeczeństwach pierwotnych.

W ujęciu Ferdinanda Tönniesa wspólnota (Gemeinschaft) jest przeciwstawnym typem zbiorowości wobec zrzeszenia (Gesellschaft) i charakteryzuje się tym, że więzi wytwarzane są w oparciu o pokrewieństwo lub braterstwo, kontrola społeczna sprawowana jest dzięki tradycji, natomiast podstawą gospodarki we wspólnotach jest własność zbiorowa.

Według dynamicznej teorii wspólnoty jest to ekskluzywna zbiorowość ludzka, którą łączy jakaś trwała więź duchowa. Zbiorowość, w której dla każdego jej członka suma jego więzi „do wewnątrz” przewyższa sumę więzi „na zewnątrz”. Cechami charakterystycznymi dla wspólnoty są wówczas:

  • trwałość – nieprzypadkowość, nieprzelotność;
  • duchowość – coś co przekracza sferę interesowności (przeciwnie do stowarzyszenia);
  • ekskluzywność – podział na swoich i obcych (ojkofilia i ksenofobia), gdzie przynależność do wspólnoty jest samoistna (np. przez narodziny) i dożywotnia;
  • tradycja – rozciągłość w czasie: pamięć o zmarłych, troska o żywych, jak i nienarodzonych, dążenie do przetrwania. Intensywność troski o wychowanie jest wyrazem żywotności wspólnoty;
  • bezwarunkowość przynależności – możemy należeć tylko do jednej wspólnoty duchowej danego poziomu. Jeżeli wydaje się, że jesteśmy członkami dwóch lub więcej wspólnot (na przykład mniejszości narodowe), o tym do której należymy dowiadujemy się w przypadku konfliktu (np. wojny).
Cechy wspólnot posiadają: grupy etniczne, rodziny, społeczności lokalne (Wspólnota. Wikipedia).

Partenon od strony wschodniej

Zatem, czy wspólnota to zbiór osób o stałych i niezmiennych cechach, zasadach, tradycji, czy może społeczność zmieniająca swe cechy, realizująca swoje zasady i tradycje w procesie „dziania się”.

Dynamiczna teoria wspólnoty to spojrzenie, w którym wspólnota jest ruchem, a nie stałością. Jej siła polega na zdolności do ciągłego odnawiania więzi i znaczeń, zamiast obrony zamkniętej, raz ustalonej formy. Ale czy na pewno?

Czy  jeśli nadmiernie zdestabilizujemy własny obraz i zanadto oddalimy się od dotychczasowych wartości oraz odrzucimy tradycję pozostaniemy nadal wspólnotą?

Jak zbalansować tak odmienne elementy jak stałość, niezmienność, stabilność z niestałością, zmiennością i niestabilnością. Czy wspólnota oparta na stałości, czy  na zmienności ma więcej szans na przetrwanie?

Wydaje się, że są to kluczowe pytania, zwłaszcza w obliczu zmian jakie następują w naszym otoczeniu, zarówno ideowych jak i technologicznych.

Erechtejon od strony południowo-wschodniej z gankiem Kariatyd (Kor)

Przygotowując się do wykładów dotyczących architektury starożytnej przypominałem sobie ostatnio dzieje starożytnej Grecji. Wydało mi się, że są one bardzo ciekawe i pouczające w kontekście rozmowy o wspólnocie.

Tak o początkach greckich polis (państw-miast) pisze Pierre Leveque: W tego rodzaju tworach politycznych dużą rolę musiały niewątpliwie odgrywać momenty duchowe, jak poczucie wspólnoty pochodzenia i przynależności do jednego szczepu, a zwłaszcza istnienie wspólnych kultów. Herodot zaś pisał w dziejach, że Greków łączyła wspólność krwi i języka wszystkich Hellenów, i wspólne siedziby bogów, i ofiary, i jednakie obyczaje (Lévêque, s. 103).

Erechtejon od zachodu ze świętą oliwką Ateny opiekunki miasta

Głównym celem polis było stworzenie przestrzeni, w której obywatele mogą żyć najlepiej, jak potrafią. Arystotelesowskie polis to wspólnota wspólnot przyjmujących podobne wartości. W takiej społeczności można próbować uzgadniać stanowiska i zachowywać porządek społeczny. Oczywiście nie jest to łatwe do osiągnięcia, wymaga od obywateli rozwijania i kultywowania cnót moralnych i intelektualnych.

Jak pisał Arystoteles: w polis wolnych obywateli – dobry obywatel musi posiadać wiedzę, jak również zdolność do rządzenia i bycia rządzonym. Dobre rządzenie wymaga tego samego rodzaju doskonałości, jakiej wymaga bycie dobrym człowiekiem. Nie możemy także dobrze rządzić, nie wiedząc, jak być dobrym obywatelem pod rządami innych. Dlatego dobro w polis wymaga zdolności przestrzegania specyficznych cnót, tak jak potrzebuje cnót ten, kto jest rządzony i jak potrzebuje ich ten, kto rządzi (Arystoteles, s. 89-90).

Wszakże zrealizować własne dobro jednostka może jedynie w obrębie wspólnoty.

Widok z Kolonos Agorajos na Agorę ateńską i Akropol

To właśnie wspólne wartości, religia, język i tradycje powodowały, że mimo sprzecznych interesów poszczególnych polis, w szczególności demokratycznych Aten i arystokratycznej Sparty w obliczu niebezpieczeństwa potrafili się jednoczyć. Tak było w przypadku wojen perskich, w czasie których doszło do zjednoczenia rozproszonych greckich miast przeciwko najeźdźcy.

W rezultacie zwycięstwa doszło do niezwykłego rozwoju cywilizacyjnego i kulturowego starożytnej Grecji, szczególnie demokratycznych Aten.

Nie mamy tu miejsca, aby szczegółowo zagłębiać się w historię polityczną, dlatego spróbujemy w wielkim skrócie pokazać problemy, które doprowadziły do upadku tego niezwykłego projektu, jakim była cywilizacja starożytnej Grecji.

Widok na Agorę ateńską. W oddali widoczna zrekonstruowana Stoa Attalosa, obecnie Muzeum Agory

Po krótkim okresie świetności Aten i Związku Morskiego, doszło do konfliktu ze Spartą o hegemonię nad Helladą. Wojna peloponeska a później wojna Teb ze Spartą spowodowały uszczuplenie siły militarnej głównych polis i rozproszenie władzy.

W rezultacie Świat grecki był już politycznie zbyt skomplikowany, by zapewnić stabilizację swoim obywatelom.

Jak pisze Maksymilian Krasoń: Podziały i relatywna słabość każdego z graczy na arenie walk o władzę nad Grecją stworzyły za to idealne pole manewru dla rodzącej się, nowej potęgi, jaką była wówczas Macedonia, rządzona przez ambitnego króla Filipa II. Ten ostatecznie pobił wojska tebańsko-ateńskie pod Cheroneją w 338 r. p.n.e. i zajął pozycję hegemona Hellady.

Następcą Filipa II był jego syn Aleksandra Macedoński (Wielki), którego podboje doskonale znamy. W ich wyniku kultura grecka rozszerzyła się od Bałkanów przez Azję Mniejszą i Egipt aż po Azję Środkową i Indie na wschodzie.

Dało to początek tzw. okresowi hellenistycznemu, w którym to wartości kulturowe, religijne i tradycje Grecji wymieszały się z tymi reprezentowanymi przez podbite ludy. Z jednej strony doprowadziło to dynamiki rozwojowej, z drugiej zaś jedynym spoiwem tak wielkiego organizmu politycznego był władca. Po śmierci Aleksandra jego państwo rozpadło się bowiem nie było już w nim jedności języka, religii, kultury i tradycji.

Agora ateńska. Na pierwszym planie balustrada Pomnika Eponimów, na wzgórzu świątynia Hefajstosa i Ateny, dawniej zwana Tezejonem

Podobnie dzisiaj wszelkie wspólnoty zagrożone są rozpadem z wielu różnych powodów. Wspólnota to grupa ludzi, których spaja jakiś wspólny cel zapewniający bezpieczne, zdrowe i szczęśliwe życie. Jeśli jest on kompletnie inaczej rozumiany, jak w dzisiejszych sporach ideowych i politycznych, musi w rezultacie dojść do jej rozpadu.

Jeśli wspólnotę rozumiemy także jako stan bliskości, intymności i współczucia to współczesna nienawiść między stronami wewnętrznego konfliktu w państwach europejskich i Ameryce, także prowadzi wspólnotę na skraj przepaści.

Dochodzi do tego rozpowszechnione przekonanie, że realizowanie własnych egoistycznych celów jest dla człowieka najważniejsze oraz, że powinien te indywidualne cele realizować nawet wbrew wspólnocie (rodzinnej, lokalnej, narodowej).

Zrekonstruowana w latach 1953–1956 Stoa Attalosa. Widok parteru portyku z kolumnadą dorycką (na zewnątrz) i wewnętrzną kolumnadą jońską. Rekonstrukcja sfinansowana przez Johna D. Rockefellera Jr. oraz z datków sponsorów amerykańskich

A jest jeszcze gorzej, bo stworzyliśmy sztuczną inteligencję, która jest w stanie doprowadzić to całkowitego zerwania więzów między członkami wspólnoty. Jak to jest niebezpieczne, niech zaświadczy ona sama.

Co prawda redaktor naczelna prosiła, abym nie używał AI, ale nie mogłem się powstrzymać przed zapytaniem ChataGPT o jego zagrożenie dla wspólnoty.

Na prompt: Przedstaw z punktu widzenia humanistycznego, jakie są największe zagrożenia związane z AI w kontekście wspólnoty, otrzymałem następującą odpowiedź:

Widok z Stoi Attalosa na HefajstejonZ humanistycznej perspektywy sztuczna inteligencja nie jest jedynie technologią, lecz czynnikiem kulturowym, który kształtuje relacje międzyludzkie i sposób, w jaki rozumiemy wspólnotę. Największe zagrożenia nie sprowadzają się więc do „błędów maszyn”, ale do przemian więzi społecznych, wartości i doświadczeń, które definiują życie zbiorowe.

1. Erozja więzi i pośrednictwo algorytmiczne
    •    Algorytmy filtrujące i rekomendujące decydują, z kim i o czym rozmawiamy, tworząc bańki informacyjne i komory echa.
    •    Zamiast spontanicznych spotkań i negocjacji między różnorodnymi poglądami, powstają mikro-plemiona, w których ludzie widzą głównie potwierdzenie własnych przekonań.
    •    W efekcie wspólnota polityczna (np. społeczeństwo obywatelskie) ulega fragmentacji.

2. Dehumanizacja relacji
    •    Coraz więcej sfer – opieka, edukacja, przyjaźń, a nawet miłość – jest mediowanych przez AI (chatboty, awatary, wirtualni asystenci).
    •    Wspólnota może przestać być doświadczeniem obecności drugiego człowieka, stając się interakcją z „użytkownikiem” w ekosystemie danych.
    •    Ryzyko: osłabienie empatii, rozumianej jako spotkanie z realną innością.

3. Nowe formy władzy i kontroli
    •    Dane są paliwem AI, a ich gromadzenie wzmacnia korporacje i państwa, które mogą przewidywać i kształtować zachowania.
    •    Powstaje asymetria wiedzy: wspólnoty lokalne tracą możliwość decydowania o sobie, gdyż logika algorytmu jest nieprzejrzysta (black box).
    •    Wspólnota zostaje sprowadzona do zasobu do eksploatacji (profilowania, monetyzacji), a nie do wartości samej w sobie.

4. Ujednolicanie doświadczenia
    •    Modele językowe czy systemy rekomendacji często „wygładzają” różnice kulturowe, preferując dane większościowe.
    •    Zamiast różnorodności, która jest źródłem twórczej dynamiki wspólnoty, może dojść do standaryzacji wyobraźni: wszyscy widzimy podobne obrazy, słyszymy podobne historie.
    •    Zagrożona jest lokalna pamięć i tradycja, które nie wpisują się w algorytmiczną logikę popularności.

5. Zmiana pojęcia odpowiedzialności
    •    AI rozmywa pytanie „kto jest autorem?” i „kto odpowiada?”.
    •    Jeśli decyzje są „wynikiem algorytmu”, maleje poczucie wspólnotowej odpowiedzialności za dobro wspólne – łatwiej zrzucić winę na „system”.

6. Ryzyko „fałszywej wspólnoty”
    •    AI potrafi generować symulakry relacji: poczucie bycia wysłuchanym przez inteligentnego asystenta czy wirtualną grupę wsparcia.
    •    Daje to namiastkę więzi, która może zastąpić realne uczestnictwo, prowadząc do samotności pod przykrywką kontaktu.


Wnioski humanistyczne
Z punktu widzenia humanistyki największym zagrożeniem nie jest sama technologia, lecz to, że pozwolimy jej definiować, czym jest bycie razem.
Jeżeli wspólnota ma pozostać dynamiczną relacją ludzi, a nie zbiorem danych, potrzebne są:
    •    krytyczna edukacja (świadomość algorytmów),
    •    demokratyczna kontrola nad danymi,
    •    pielęgnowanie doświadczeń bezpośrednich – sztuki, rozmowy, wspólnego działania, które AI nie może w pełni zastąpić.


W skrócie: AI może wspierać komunikację, ale bez czujności humanistycznej grozi nam, że wspólnota stanie się jedynie produktem cyfrowego zarządzania, a nie żywym, twórczym procesem ludzi.

Portyk Stoi Attalosa – Muzeum AgoryWszystko to sprawia, że powinniśmy się poważnie zastanowić nad tym jak podtrzymywać nasze wspólnoty od tych najmniejszych (rodzina) do tych największych (cywilizacja euroatlantycka). Zagrożeń jest tak wiele, że negocjacje między stronami sporu stają się najbardziej pilną potrzebą chwili.

Musimy się różnić, ale nie możemy przestać ze sobą rozmawiać.

Dlatego na koniec chciałbym jeszcze raz zacytować Arystotelesa: Każde państwo powstaje dla jakiegoś dobra, bo wszystkie nasze działania zmierzają ku jakiemuś dobru. Najwyższą ze wszystkich wspólnot jest państwo, gdyż ono obejmuje wszystkie inne i dąży do najwyższego dobra. Człowiek jest z natury zwierzęciem politycznym (zoon politikon). Kto nie potrafi żyć we wspólnocie albo nie potrzebuje nikogo, bo sam się wystarcza, ten jest albo zwierzęciem, albo bogiem – nie człowiekiem (Arystoteles, s. 9-11).

 

Tekst dr hab. nt. Artur Zaguła, prof. uczelni

Z-ca Przewodniczącego Dyscypliny Architektura i Urbanistyka
Kierownik Zakładu Teorii Architektury i Sztuki
Instytut Architektury i Urbanistyki
Politechnika Łódzka

 

Bibliografia:
Arystoteles. Polityka. Przeł. Ludwik Piotrowicz. W: Dzieła wszystkie, t. 6. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN, 2004.
Krasoń Maksymilian. Opłakany remis, czyli historia walk Teb i Sparty o dominację. Histmag.org, 28.07.2021. Dostęp 25.09.2025. https://histmag.org/Oplakany-remis-czyli-historia-walk-Teb-i-Sparty-o-dominacje-22663.
Lévêque Pierre. Świat grecki, Warszawa: PWN, 1973.
„Wspólnota”. Słownik języka polskiego PWN. Dostęp 23.09.2025. https://sjp.pwn.pl/sjp/wspolnota;2530438.html.
„Wspólnota”. Wikipedia, wolna encyklopedia. Dostęp 23.09.2025. https://pl.wikipedia.org/wiki/Wspólnota.