Festiwal Malta, jak co roku, odbędzie się w Poznaniu w czerwcu. Przez 5 dni będzie można poznać projekty z zakresu teatru, muzyki, tańca, filmu, a także laureatów konkursu Nowe Sytuacje. O finansowaniu festiwalu rozmawiamy z Panią Renatą Borowską i Panem Michałem Merczyńskim - prezesami Fundacji Międzynarodowego Festiwalu Malta.

Festiwal Malta korzystał z dofinansowania w ramach programu Kultura 2000. Czy możecie Państwo powiedzieć, jak wyglądały starania o dofinansowanie i skąd pomysł, aby właśnie w tym programie wziąć udział?

Michał Merczyński: Malta korzystała ze środków europejskich dwukrotnie — pierwszy raz w 1994 r., kiedy to otrzymaliśmy dofinansowanie z programu Kaleidoscope (był to pierwszy europejski grant w dziedzinie kultury w Poznaniu), i po raz drugi w ramach projektu Eunetstar, gromadzącego 9 festiwali europejskich w ramach programu Kultura 2000.

Renata Borowska-Juszczyńska: Eunetstar (2003–2005) był międzynarodową organizacją teatralną zajmująca się produkcją, rozpowszechnianiem i promocją różnych form sztuki ulicznej, jak również produkcją spektakli teatrów plenerowych i site-specific. Koncentrował się na 3 obszarach — oprócz (ko)produkcji krajowych i międzynarodowych obejmował również inne działania o charakterze promocyjnym i edukacyjnym: 2 wydawnictwa dvd, strona internetowa, wydawnictwo książkowe, badania publiczności. W skład organizacji wchodziło 9 międzynarodowych festiwali z 8 krajów europejskich: Internationaal Straattheaterfestival z Belgii; Le Festival International des Arts Forains Namur en Mai — również z Belgii; L’Avant-Scène Coup de Chauffe z Francji; Oerol Festival z Holandii; Międzynarodowy Festiwal Teatralny „Malta” z Polski (Poznań); Stockton International Riverside Festival z Wielkiej Brytanii; Galway Arts Festival z Irlandii; Teatrul Radu Stanca — Theatre Festival Sibiu z Rumunii; Lent Festival & Ana Desetnica ze Słowenii. Pierwszych 7 wymienionych festiwali to festiwale członkowskie, 2 ostatnie to partnerzy. Ze wszystkimi członkami organizacji utrzymywaliśmy, przed jej powstaniem, przyjacielskie stosunki. Wszyscy pracowaliśmy z materią tzw. teatru ulicznego czy plenerowego i zgodnie doszliśmy do wniosku, że ta dziedzina sztuki przeżywa kryzys. Mieliśmy wrażenie, że teatr ucieka z ulic i placów do przestrzeni nieteatralnych, ale zamkniętych — starych fabryk czy namiotów. Postanowiliśmy więc połączyć siły, by powołać do życia organizację wspierającą rozwój tego rodzaju teatru, promującą młodych, nowych twórców oraz ich działania. Program Kultura 2000 okazał się dobrym partnerem takiej inicjatywy. Wspólnie napisaliśmy statut organizacji i przygotowaliśmy wniosek, którego pozytywne przyjęcie podwoiło nasze siły. W 2004 r. Malta była partnerem w projekcie realizowanym ze środków unijnych (Kultura 2000) — „Dante, czyli ‘Boska Komedia’ na ulicy”. W ramach tego przedsięwzięcia na festiwalu został zaprezentowany spektakl pt. „O Divina la Commedia — Inferno”, zrealizowany przy współpracy Polskiego Teatru Tańca. Festiwal Teatralny „Malta” odpowiadał za produkcję.

Jaka była kwota dofinansowania i co dzięki niej udało się zrobić?

M.M.: Przede wszystkim w ciągu 3 lat wyprodukowaliśmy 3 spektakle teatru Usta Usta Marcina Libery — „Rzeźnię lila róż", „Erosion" i „Sympathy for the Devil". Dla Eunetstar przez 2 lata trwania projektu prowadziliśmy stronę internetową oraz przygotowaliśmy dokumentację audiowizualną, która została wydana na 2 płytach dvd.

R.B.-J.: Dzięki Eunetstar daliśmy szansę rozwoju nowemu artyście — Marcinowi Liberze — i wypromowaliśmy go. Z kolei poprzez realizację „O Divina la Commedia — Inferno” doprowadziliśmy do spotkania 2 wybitnych choreografów — Mauricio Celedona i Ewy Wycichowskiej.

A jaki był Państwa wkład własny?

R.B.-J.: Mnóstwo energii, zaangażowania, cierpliwości i zdrowia, nie mówiąc już o zaangażowaniu środków finansowych.

Jak wyglądały procedury przy realizacji projektu? Czy pieniądze otrzymali Państwo z góry, czy też najpierw trzeba było wyłożyć własne środki?

R.B.-J.: W przypadku Malty 1994 oraz Eunetstar koszty były refundowane, trzeba było najpierw przygotować kilogramy ważące wnioski, następnie raporty, sprawozdania i rozliczenia, po to, by w końcu dostać pieniądze. Przy „O Divina La Commedia — Inferno” byliśmy jedynie partnerem, angażowaliśmy więc nasze moce techniczne, administracyjne i twórcze po to, by w czasie festiwalu móc zaprezentować przejmujący spektakl — bez wniosków, raportów i rozliczeń.

Czy projekty typu Kultura 2000 są w Polsce potrzebne? Czy fundacje (organizacje) powinny korzystać z takich programów (dofinansowań)? A jeśli tak, to dlaczego?

M.M: Są potrzebne i to bardzo. Po pierwsze wzrasta ilość pieniędzy na kulturę. Po drugie uczymy się kooperacji z innymi podmiotami; wzrasta przez to kreatywność, efektywność i atrakcyjność przygotowywanych projektów. Poza tym w kulturze zawsze jest za mało pieniędzy(choćby nie wiem, jak dużo ich było), a dziś tylko budowanie budżetów w oparciu o wiele źródeł finansowania daje gwarancję realizacji projektu. Cała sfera organizacji pozarządowych korzysta ze środków unijnych, czasem nawet bardziej niż instytucje kultury należące do państwa czy samorządów.

R.B.-J.: Dzięki tym projektom artyści i organizatorzy mają szansę skonfrontować swoją wiedzę i umiejętności, uczyć się sztuki współpracy i komunikacji, rozwijać swoje umiejętności, czerpać z doświadczeń innych oraz poznawać świat.

A co oznacza w Polsce słowa ’kariera’ oraz ’przedsiębiorczość’ w odniesieniu do aktorów, reżyserów, scenografów (zawodów związanych z teatrem)?

M.M.: Dla jednych kariera to udział w spektaklu Krystiana Lupy, a dla innych — w oratoriach Piotra Rubika. Dzisiaj nie ma jednej recepty. Jedno jest pewne; nieuchronnie czeka nas nowa regulacja systemu kultury w Polsce, swoista konstytucja kultury, która zmieni zasady dofinansowywania, odetatyzuje i bardziej określi rolę projektu, a nie przynależność instytucji do organizatora samorządowego czy państwowego. Te procesy są nieuchronne. Niestety, prace nad nową ustawą są w powijakach.

Czy zauważyli Państwo zmianę w dziedzinie kultury po wejściu Polski do UE?

M.M: Te zasadniczą zmianę zauważymy za kilka lat, kiedy powstaną najważniejsze inwestycje w infrastrukturze kultury. Polska jest pod tym względem bardzo uboga, teraz musimy tylko mądrze wykorzystać czas (lata 2007–2013) i każde euro na budowanie sal koncertowych, muzeów i teatrów. Banałem jest dziś mówienie o efekcie Bilbao, ale to działa. Kultura jest także dobrą inwestycją, siłą napędową szerokich sektorów gospodarki; generatorem miejsc pracy, a nie tylko „nadbudową”. Niestety, nie jest to wiedza powszechna, dlatego promocja kultury jako środowiska szalenie ważna i kluczowa.