W dziale "Młoda kultura" tym razem prezentujemy trzy wyróżnione przez Redakcję wywiady, przygotowane przez ePraktykantów magazynu Purpose. Bohaterowie rozmów to osoby dojrzałe, z ogromnym doświadczeniem, realizujące swoje pasje. Czynnie działające w kulturze w swoich regionach. Zapraszamy do spojrzenia na "Kulturę 50+" oczami młodych.

Profesor Włodzimierz Wójcik, dydaktyk zwany „profesorem profesorów”, badacz i wielbiciel literatury i Internetu, choć emerytowany — ciągle aktywny. Legenda Uniwersytetu Śląskiego, twórca Zakładu Literatury Współczesnej. Można by długo wyliczać, ten wywiad też zresztą jest stanowczo za krótki.

Przysłowie ostrzega: obyś cudze dzieci uczył.  Nigdy nie żałował Pan obranej drogi?

W tym zawodzie trzeba miłować partnera. Daję młodzieży siebie, ale ją dyscyplinuję. Nie tresuję. Szanuję młodych, ale im się nie podlizuję. Dlatego blisko zżyłem się z ks. Janem Twardowskim. Ze swoimi maturzystami, magistrami, doktorantami i habilitantami żyjemy w przyjaźni niezwykłej. A studenci, którzy „nie załapali się na profesora Wójcika” zawsze mają do mnie drzwi i serce otwarte.

Pańskim autorytetem jest Kazimierz Wyka, który przyjmował „górnika”, wydobywającego pokład tradycji. Jak Pan widzi owo „fedrowanie”?

Nie mam specjalnych recept. Od trzydziestu czterech lat mieszkam w regionie śląsko-zagłębiowskim, tu wydobywam „węgiel mojego zawodu”. Uczony, profesor, pisarz nigdy nie idzie na emeryturę. Odejście od dydaktyki jest szansą na czynniejsze życie. Nie wyobrażam sobie tego, że posadzę własny tyłek przed małym ekranem i będę siedział szesnaście godzin, oglądając seriale.

A jak Pan odkrył literaturę?

Uczyłem się czytać, czytając szyldy i hasła lat przedwojennych, np. „Cukier krzepi” czy „Magazyn towarów wszystkich”. Potem „Płomyk” i fascynujące „Morze”; wiersze Or-Otta, Lenartowicza, Pola, Kasprowicza, Tetmajera. Wreszcie obok lektury „Rycerza Niepokalanej” przyszła lektura „Odrodzenia” i „Kuźnicy”. Co za paradoks! Nim stałem się promotorem doktoratu honorowego Różewicza z trudem przedzierałem się przez „Niepokój”. Potem już sam pisałem.

Co Pana przekonuje do Internetu?

Mam przyjaciela w Kanadzie. Florian Śmieja to polski poeta, emerytowany hispanista. On Ślązak, ja Zagłębiak. Od wielu lat rozmawiamy, przesyłamy sobie artykuły do wzajemnych ocen, gotowe książki, właśnie przez Internet. Opowiadamy kawały w języku ogólnopolskim i w gwarze, wymieniamy zdjęcia. Klik, i przesyłka załatwiona. Pakowanie, chodzenie na pocztę, czekanie przy okienku — groza! Jeździłem też sporo po Europie. Gdy za czymś zatęsknię, przywołuję to sobie w fotogramach. Tu jest także wiedza, którą sam pomnożyłem — o moim przyjacielu Janie Twardowskim i Stanisławie Balińskim. Obcuję z całym światem dzieł ludzkich rąk, serca i mięśni, to uskrzydla. W moim Instytucie to ja „zaraziłem” wszystkich Internetem. Obecnie „uczniowie” w zakresie sprawności mnie przerośli. Taka jest powinność mistrzów. Czasem pytam, gdzie i jak kliknąć, by operacja doszła do skutku. Wyjaśniają mi ochoczo. Fajnie jest!

Czym obecnie Pan się zajmuje?

Ostatnio na nowo odczytuję Wyspiańskiego czytanego od sześćdziesięciu lat. Sporo odkrytych w nim spraw raduje mnie. Na ten temat jeszcze napiszę, jeżeli Święty Pieter nie będzie taki gorliwy. Niech się jednak nie spieszy…

Miejmy  nadzieję, że nie będzie. Dziękuję i życzę powodzenia.

rozmawiała: Agnieszka Czempiel

Rozmowa z Panią Barbarą Jasińską, prezesem i założycielką Towarzystwa Miłośników Kultury Ludowej DOMAN

Pani Barbara Jasińska należy do tych osób, które pomimo przekroczenia 50. roku życia nie straciły energii i zapału do działania, a wręcz przeciwnie zaraża nimi dużo młodszych od siebie. W Ślesinie, wiosce w której aktualnie mieszka wraz z mężem należą do ludności napływowej, a mimo to właśnie oni zaktywizowali miejscową społeczność.

Czym jest DOMAN i skąd wziął się pomysł na jego założenie?

DOMAN to Towarzystwo Miłośników Kultury Ludowej. Działa na terenie Krajny i zrzesza twórców ludowych oraz animatorów i sympatyków kultury z gmin Nakło i Sadki. Jest młodą organizacją. Pomysł na jej utworzenie narodził się w lutym 2006r.,a osobowość prawną uzyskaliśmy już w kwietniu tego samego roku. Założenie takiego stowarzyszenia było wspólnym konceptem moim i Pani Iwony Pyry. Stwierdziłyśmy, że istnieje wiele organizacji kulturalnych, ale wszystkie one zaniedbują sferę kultury ludowej, więc postanowiłyśmy to zmienić.

W jaki sposób DOMAN promuje wytwory artystów ludowych?

Pod koniec zeszłego roku zorganizowaliśmy wystawę w Nakielskim Muzeum Ziemi Krajeńskiej „I ty możesz zostać Nikiforem”. Zaprezentowaliśmy na niej prace naszych twórców ludowych, wykonanych podczas projektu „Nie taki diabeł straszny, jak go malują”. Przedsięwzięcie polegało na tym, że członkowie stowarzyszenia uczyli się rzemiosł, których sami nie uprawiają, takich jak pająki ze słomy, płaskorzeźba w drewnie i tradycyjne malarstwo na szkle.

Czy wystawa wywołała zainteresowanie wśród odbiorców?

Tak, największe zainteresowanie pojawiło się ze strony francuskich turystów, którzy w czasie trwania wystawy odwiedzili muzeum. Zaprosili nas do zorganizowania w Lotaryngii dni polskich, które odbyły się w marcu tego roku. Była to dla nas mordercza praca, musieliśmy przygotować tradycyjne polskie jedzenie, zabrać wyroby naszych twórców ludowych, zorganizować zespół ludowy Pałuki z Kcyni, a na koniec wszystko przetransportować do Francji. Udało się to wszystko tylko dzięki naszym sponsorom, którzy wspierali nas podczas całego tego przedsięwzięcia.

A jak działalność DOMAN-a wpływa na społeczność Ślesina?

Staramy się aktywizować naszą społeczność, zarówno tę młodszą jak i starszą. W tym roku realizowaliśmy projekt pt. „Przeszłość to dziś, tylko trochę dalej”, w ramach którego odbył się pokaz mody pokazujący przekrój trendów z XX wieku, oraz spotkanie, na którym wnuki uczyły rodziców i dziadków obsługi komputera. Myślę, że dialog pokoleń jest bardzo ważny, ponieważ żyjemy w takich czasach, kiedy zarówno dzieci mogą uczyć się od starszych, jak i na odwrót. Na początku było ciężko zachęcić ludzi do udziału w tego typu imprezach, ale powoli zaczynają się przekonywać. Oczywiście najłatwiej pobudzać do działania młodzież, do której można trafić przez szkołę. Poza tym młodzi ludzie bardzo zaangażowali się razem z nami w zbieranie materiałów etnograficznych do ksiązki o naszym rejonie którą DOMAN chciałby wydać. Chodzili po domach, zbierali fotografie, przepisy kulinarne i przeprowadzali wywiady o tutejszych zwyczajach z najstarszymi mieszkańcami wsi.

Co skłoniło Panią do rozpoczęcia edukacji plastycznej wśród młodzieży?

Od jakiegoś czasu jestem na rencie i stwierdziłam, że praca z dziećmi i młodzieżą jest ciekawsza od siedzenia przed telewizorem. Uważam też, że w szkołach na lekcjach plastyki realizuje się bardzo spłaszczony program, opierający się głównie na rysunku, a przecież to  nie wszystko. Chcę pokazać, że plastyka to dużo szersze pojęcie, przy czym skupiam się głównie na mojej własnej pasji — lepieniu w masie plastycznej.

Rozmawiała: Sara Kosmowska

Student w wieku +50? Możliwe! O działalności śląskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku opowiadają członkowie samorządu i kierownik UTW — pani dr Helena Hrapkiewicz.

Jakie są cele Uniwersytetu Trzeciego Wieku?

Cele uniwersytetu łączą się z tym, kim są jego słuchacze, a są to ludzie, którzy przeszli na emeryturę, przy czym wciąż chcą się rozwijać. Kiedy człowiek ostatecznie odchodzi z pracy, to nagle zostaje odsunięty na bok, odłączony od informacji i ludzi, radykalnie zmniejsza się liczba jego znajomych. Pozostaje dom, który nie zawsze jest pełny, bo dzieci odchodzą, by stworzyć własne rodziny, a z kolei niektórzy znajomi i współmałżonkowie odchodzą. Wtedy pojawia się potrzeba wyjścia do ludzi. Celem studentów jest poszerzanie swojej wiedzy i umiejętności, natomiast celem uniwersytetu jest umożliwienie im tego, a także przede wszystkim zapewnienie możliwości spotkania z drugim człowiekiem, znajdującym się w podobnej sytuacji, z podobnymi problemami, możliwość zawarcia nowych znajomości i przyjaźni. Takie studia stają się swoistą rehabilitacją psychiczną i fizyczną.

Jakie zajęcia UTW oferuje swoim studentom?

Jeżeli chodzi o rodzaje, to są to zajęcia wykładowe, seminaryjne oraz lektoraty z języków obcych, natomiast co do tematyki to jest ona zróżnicowana, ponieważ różni są studenci. Prowadzimy zajęcia z psychologii, na wykładach poruszamy problemy m.in. z zakresu medycyny, fizyki i socjologii, ale także badań nad poezją czy zagadnień kulturoznawczych. Z przedmiotów dotyczących kultury wymienić można historię, ciesząca się ogromnym powodzeniem historię sztuki, oraz historię kościoła, a zainteresowanie tymi przedmiotami świadczy o otwartości studentów i ich ciekawości świata. Z zajęć ruchowych możemy zaproponować m.in. pływanie, gimnastykę klasyczną i w wodzie, taniec i yogę. Ponadto organizujemy wycieczki  naukowe, które cieszą się także dużym zainteresowaniem

W czym przejawia się działalność kulturalna studentów UTW?

Przede wszystkim jesteśmy odbiorcami kultury — organizujemy częste wyjścia do teatru, na wystawy sztuki czy koncerty. Wśród zajęć prowadzonych przez UTW są jednak także warsztaty poetyckie, na których spotykają się studenci, którzy do tej pory pisali jedynie „do szuflady”. Jeśli chodzi o promowanie własnej twórczości, to każdy student, który maluje, fotografuje lub pisze wiersze, może przedstawić swoje prace i poddać je ocenie na naszej stronie internetowej w dziale „Aktywność kulturalna”.

Na czym polega przedsiębiorczość Państwa studentów?

Przedsiębiorczość seniorów polega na czymś innym niż przedsiębiorczość ludzi młodych. Przede wszystkim studentom UTW chodzi o realizowanie własnych pasji i poszukiwanie odpowiedzi na te pytania, które nurtowały ich przez całe życie, lecz nie mieli oni dotąd czasu, by poszukać na nie odpowiedzi. Jeśli chodzi o samorząd, to należy wymienić współudział w działaniach merytorycznych, organizacyjnych i kulturalnych uniwersytetu, a także powołanie grupy, która stara się  przekazać seniorom informacje z różnych dziedzin życia, informacje  dotyczące ich praw i możliwości  korzystania z przywilejów.

Jak wygląda podejście studentów trzeciego wieku do nowoczesnych technologii?

Cóż, od kilku lat prowadzimy warsztaty komputerowe, które cieszą się wielkim zainteresowaniem, o czym najlepiej świadczy to, że chętnych jest więcej niż miejsc. Jak więc widać, studentów interesuje postęp techniczny.

Czy dojrzałych studentów cechuje większa wrażliwość na sztukę?

Według nas nie ma wrażliwości osób starszych i osób młodszych. Całkowicie różni ludzie mogą mieć podobną płaszczyznę rozumienia i odczuwania sztuki bez względu na wiek, ponieważ taką wrażliwość się posiada lub nie.

A jak dojrzałość Państwa studentów wpływa na podejście do nauki?

Wiadomo, że tu nikt nie uczy się dla stopni, żeby zdać, żeby zaliczyć, żeby skończyć, lecz wszystko wynika z czystej chęci poszerzania własnej wiedzy i samo rozwoju. Wykładowcy twierdzą, że studenci UTW są bardzo wdzięcznymi słuchaczami.

Jakie więc cechy charakteryzują studenta trzeciego wieku?

Ciekawość świata i ludzi oraz odwaga.

Rozmawiała: Ewa M. Walewska