Warsztaty
Łódzka realizacja nowojorskiej wizji...
1. Piotrkowska — Broadway
Po wpisaniu hasła „Broadway” w popularną wyszukiwarkę internetową Google.com wyświetla się ponad 65,5 miliona stron poświęconych temu zagadnieniu. Dla słowa „Piotrkowska” otrzymujemy niespełna 506 tysięcy haseł. Oczywiście trudno się temu dziwić — Broadway to jedna z najdłuższych ulic na świecie (ponad 240 km długości), najbardziej rozpoznawalna arteria ponad ośmiomilionowego Nowego Jorku dla wielu pępka świata. Piotrkowska ma tymczasem niewiele ponad 4 km długości i choć przez wielu uznawana jest za najdłuższy deptak lub najdłuższą ulicę handlową, to znajduje się w liczącym „zaledwie” kilkaset tysięcy mieszkańców polskim mieście Łódź.
Tak jak nowojorski Broadway również łódzka „Pietryna” od początku, czyli lat 20. XIX w., stanowiła o wyjątkowości miejsca. To na niej lokalizowano domy o najwyższym standardzie, tutaj też pojawiały się pierwsze obiekty kultury, redakcje gazet czy reprezentacyjne sklepy i lokale gastronomiczne. To Piotrkowską wędrowali robotnicy do pracy i Piotrkowską, jeśli ufać opisowi Władysława S. Reymonta, autora „Ziemi obiecanej”, „miliony przelatywały w pięknych powozach, zaprzężonych w amerykańskie rysaki, po dziesięć tysięcy rubli sztuka”.
W perspektywie ostatnich lat Piotrkowska znalazła się w fazie schyłku, tracąc miano „konkurencyjnego produktu miejskiego”. W otoczeniu ulicy pojawiają się oferty bardziej atrakcyjne, takie jak Manufaktura czy Galeria Łódzka, będące „produktami” w fazie wprowadzania ich na rynek. Miejsca te nie borykają się z problemami, z którymi musi walczyć Piotrkowska, czyli mieszkalnictwem czynszowym (także socjalnym), brakiem parkingów czy pogarszającą się jakością i estetyką przestrzeni oraz zmniejszającym się poczuciem bezpieczeństwa jej użytkowników. Czy jednak ulicę Piotrkowską dotknęły problemy obce innym miastom? A może w miastach amerykańskich, do których zawsze porównywano Łódź, również pojawiły się podobne trudności? I czy Piotrkowska może stać się łódzkim Broadwayem, nie tylko jako najważniejsza ulica miasta, ale jako obiekt szczególnego zainteresowania?
Takie miejsca muszą zniknąć - mówi Zespół Ulicy Piotrkowskiej
2. „Zero tolerancji” Roberta Giulianiego — amerykański przykład, z którego nie można nie skorzystać
W Nowym Jorku odpowiedzią na pogarszającą się estetykę, brak troski o wspólne dobro, jakim jest przestrzeń publiczna, czy rosnącą lawinowo liczbę aktów drobnej przestępczości nie mogło być podejmowanie delikatnych i „polityczne” poprawnych prób doraźnego rozwiązania problemu. Powszechna, w odczuciu większości mieszkańców, beznadziejność zaistniałej sytuacji sięgnęła bowiem dna — osiągnęła swoją masę krytyczną, w negatywnym tego słowa znaczeniu. Odpowiedzią na ten stan rzeczy stał się jeden człowiek — Rudolph William Louis „Rudy” Giuliani III — który obejmując w roku 1994 urząd burmistrza Nowego Jorku, był mało komu znanym, pięćdziesięcioletnim prawnikiem, prokuratorem i pracownikiem federalnej administracji.
Strategia Giulianiego zastosowana do rozwiązania sytuacji w przestrzeni publicznej miasta Nowy Jork — program „Zero tolerancji” — przeszła do kanonu określeń charakteryzujących skuteczność w polityce rozwoju współczesnych miast. Krytykowany często za stanowczość, niekiedy wręcz brutalność, burmistrz Nowego Jorku skutecznie walczył z korupcją i przestępczością. W trakcie jego ośmioletniej kadencji ta ostatnia zmalała o ok. 50%, w tym liczba morderstw w mieście obniżyła się o 65%. Nowy Jork przestał być najbardziej niebezpiecznym miastem w Stanach Zjednoczonych.
Takie miejsca muszą zniknąć - mówi Zespół Ulicy Piotrkowskiej
3. Idea Giulianiego na gruncie łódzkim
Kontynuując myśl burmistrza Nowego Jorku, Pełnomocnik Prezydenta Miasta Łodzi ds. ulicy Piotrkowskiej i Zespół Obsługi Piotrkowskiej kierują się programem „Zero tolerancji” w odniesieniu do:
— nieporządku,
— brzydoty,
— tandety,
— samochodów,
— braku bezpieczeństwa.
Realizacja głównego celu „Strategii rozwoju ulicy Piotrkowskiej w Łodzi na lata 2009–2020”, jakim jest uczynienie z Pietryny „wizytówki Łodzi metropolitalnej, ulicy europejskiej o ważnych funkcjach gospodarczych, kulturalnych, turystycznych i rozrywkowych”, pozostaje bez szans, jeśli dominującym, sprzedawanym na niej towarem będzie „tani produkt”. Nie świadczą bowiem o metropolitalnym charakterze miejsca oferujące w drewnianych budach piwo „za 4 zł” czy towary, dawniej sprowadzane do wspólnego mianownika przez staropolskie określenie — „mydło i powidło”, a dziś rozumiane jako „wszystko po 2 złote”.
Na ulicy Piotrkowskiej należy stworzyć warunki do lokowania przede wszystkim renomowanych, ekskluzywnych obiektów handlowych i gastronomicznych. Priorytetowych działalności gospodarczych nie przyciągnie oczywiście odgórny dekret, ale konsekwentnie odbudowywany prestiżowy charakter ulicy, któremu z pewnością nie sprzyja lokalizacja na „reprezentacyjnej” ulicy miasta plastikowych kiosków i drewnianych budek z piwem. Jeśli zatem realizacja programu „Zero tolerancji dla tandety” nie spotka się ze społecznym zrozumieniem, a docelowa wizja ulicy Piotrkowskiej jako wizytówki miasta nie będzie konsekwentnie realizowana, wszystkim łodzianom pozostanie zadanie pytania: kto wychodzi ostatni i gasi światło?
Zadbane podwórko na Piotrkowskiej
Znaczący odcinek stanowiącej „serce miasta” ulicy Piotrkowskiej — od pl. Wolności do al. Piłsudskiego — funkcjonuje w świadomości mieszkańców i turystów jako deptak. Aktualnie jednak jeżdżą nim samochody, co w znaczący sposób pogarsza jego atrakcyjność i komfort użytkowania go przez pieszych i rowerzystów, a często wręcz zniechęcają do korzystania z istniejącej tam oferty usługowo-rozrywkowej.
Warto dodać, że zdecydowanie najwięcej kontrowersji wzbudza właśnie hasło „Zero tolerancji dla samochodów na Pietrynie”. Nic tak nie dzieli użytkowników tej ulicy, jak właśnie problem ruchu na tej ulicy. Zwolennicy jego przywrócenia (reprezentowani przede wszystkim przez właścicieli sklepów i lokali gastronomicznych) argumentują, że zabieg ten będzie „lekiem na całe zło”. Uważają, że pomoże odzyskać klientów, których odebrały im nowo wybudowane, zadaszone centra handlowe. Bez odpowiedzi pozostaje jednak skierowane do przedsiębiorców pytanie, dlaczego z tą samą konkurencją nie radzą sobie sklepy, puby i restauracje na ulicach, na których ruch kołowy w dalszym ciągu funkcjonuje, czyli np. na Alei Kościuszki, na znajdującej się w sąsiedztwie Manufaktury ul. Gdańskiej czy obszarach Pietryny na południe od Alei Mickiewicza i Piłsudskiego. Zwrócenie uwagi na to, że na terenie Manufaktury odległość między parkingiem a rynkiem jest porównywalna z tą między przecznicami Piotrkowskiej oraz między Piotrkowską a ulicami równoległymi, w najlepszym razie spotyka się z brakiem reakcji, a w sytuacjach skrajnych — z jawnymi obelgami pod adresem zwolenników deptaka.
Tymczasem wszystkie „za” i „przeciw” dotyczące ruchu kołowego na Piotrkowskiej były już wielokrotnie dyskutowane, a ich zaakceptowanie przez Radę Miejską w formie uchwały przyjmującej do realizacji „Strategię Piotrkowskiej” stanowi wyraz konsensusu w tej kwestii. Konsensusu, który jednoznacznie odwołuje się do praktyk stosowanych w każdym cywilizowanym mieście pretendującym do miana metropolii, w którym starówki jako najcenniejsza przestrzeń publiczna pozostają wolne od ruchu aut.
My, Łodzianie, zgrzeszyliśmy razem — najbardziej grzechem zaniechania. W ostatnich latach minionego wieku prestiżowe sklepy, świetnie zaprojektowane restauracje i puby mnożyły się jak grzyby po deszczu, a Pietryna tętniła życiem. Wydawało się, że tak już będzie do końca świata. Piotrkowska jednak, pozostawiona sama sobie, nie miała szans obronić się przed schyłkiem zainteresowania.
Każda ulica, a szczególnie jedna z ważniejszych dla tradycji miasta, jest przestrzenią publiczną, dlatego należy do jej mieszkańców — wszystkich razem i każdego z osobna. Jedynie od nas zależy, czy będziemy Piotrkowską z dumą chwalić się gościom z kraju i zagranicy, czy się za nią wstydzić. Tymczasem jest bardzo wiele przedsięwzięć, których realizacja nie wymaga dużych nakładów. Potrzebna jest za to odwaga i determinacja. Wszyscy bez wyjątku — mieszkańcy i inni użytkownicy Piotrkowskiej, a także pracownicy służb miejskich — są zobligowani do respektowania lokalnego prawa.
Autorzy tekstu: Włodzimierz Adamiak — Pełnomocnik Prezydenta ds. ulicy Piotrkowskiej, Menadżer Pietryny
Ewelina Olejnik, Mariusz E. Sokołowicz — członkowie Zespołu Ulicy Piotrkowskiej
Zdjęcia przekazane przez Zespół Ulicy Piotrkowskiej
Więcej zdjęć Łodzi w archiwalnych numerach Purpose. Numery 48 i 53
ZAREJESTRUJ SIĘ
Zyskujesz bezpłatny dostęp do wszystkich treści PURPOSE – magazynu i portalu branżowego dla twórców sektora kreatywnego.
Wywiady z praktykami, artykuły poradnikowe, analizy, warsztaty. Dołącz do czytelników PURPOSE.
Zaloguj się
jeżeli już posiadasz konto.
Zobacz numery archiwalne
nr 55 Luty 2010
temat numeru:
ŁÓDŹ - NOWY JORK
< spis treści
Artykuł
Od redakcji - Artur Zaguła
Kariera w kulturze
Nowy Jork jest fascynujący - rozmowa z Marią Kornatowską, Maja Ruszkowska-Mazerant
Przemysły kultury
Przemysły kultury zmieniają dzielnice miejskie - Artur Zaguła, Maja Ruszkowska-Mazerant
Warsztaty
Łódzka realizacja nowojorskiej wizji... - Włodzimierz Adamiak, Ewelina Olejnik, Mariusz E. Sokołowicz - Zespół Obsługi Piotrkowskiej
Młoda kultura
Mnie wyścigi nie interesują - rozmowa z Leszkiem Bartkiewiczem, Maja Ruszkowska-Mazerant
Na marginesie
Design w muzeach - Artur Zaguła