W dniu 1 października br., czyli w Międzynarodowym Dniu Muzyki, który jest też dniem pierwszych urodzin Instytutu Muzyki i Tańca poznamy laureatów nowo powstałej nagrody polskiego środowiska muzycznego – Koryfeusza Muzyki Polskiej. O nagrodzie rozmawiamy Andrzejem Kosowskim, dyrektorem Instytutu i organizatorem projektu.

Skąd się wzięła inicjatywa stworzenia nagrody Koryfeusz Muzyki Polskiej?

Pomysł pojawił się już wiele lat temu, ale dzięki Instytutowi Muzyki i Tańca udało się przeprowadzić to organizacyjnie. Ma to być nagroda całego środowiska muzycznego dla najwybitniejszych przedstawicieli tej grupy, więc długo poszukiwaliśmy operatora nagrody. Przy tworzeniu nagrody Koryfeusz Muzyki Polskiej od samego początku liczyliśmy na koordynację tego przedsięwzięcia właśnie przez Instytut. W Polsce istnieje kilka muzycznych nagród branżowych, ale nie ma wyróżnienia dla wybitnych postaci, wydarzeń czy instytucji pod jednym szyldem.

Dlaczego nie jest przyznawana analogiczna nagroda w środowisku tańca?

Taka nagroda jest planowana, ale ponieważ środowisko tańca przy okazji powołania Instytutu próbuje nadrobić i uporządkować podstawowe sprawy systemowe, będzie ona wręczana nieco później.

Co to znaczy artystyczna muzyka polska? Czy jest tu miejsce dla śpiewającej ambitny pop-rock Katarzyny Nosowskiej albo dla przedstawicieli muzyki klubowej?

Oczywiście tak. Decydować będzie jakość, a nie gatunek. Wyraźnie to podkreślamy w regulaminie – nagroda będzie przyznawana w obszarze szeroko rozumianej gatunkowo i chronologicznie artystycznej muzyki polskiej. A więc zarówno kompozytorom muzyki współczesnej, jak i muzyki rozrywkowej. Skrzypkom wykonującym Wieniawskiego i saksofonistom interpretującym Komedę. Dyrygentom i DJ-om. Sopranistkom i wokalistkom.

Jaki jest cel w przyznawaniu jednej nagrody artystom, badaczom, dziennikarzom itd.? Trudno jest przecież porównać działalność etnomuzykologa i menadżera zespołu. Czy nie lepsze są nagrody branżowe?

Długo zastanawialiśmy się nad samą nagrodą i możliwymi kategoriami. Były głosy, aby było kilkanaście działów, ale były i postulaty, aby była tylko jedna kategoria. Wybraliśmy kompromisowe rozwiązanie, które nie przyczyni się do „rozdrobnienia” nagrody. Z innej strony nie widać na horyzoncie nowych nagród branżowych, więc może warto zadbać także o wybitnych etnomuzykologów i menadżerów. Nie chciałbym przed pierwszą edycją podpowiadać żadnych nazwisk, ale z pewnością choćby w tych dwóch dziedzinach działają osoby w pełni zasługujące na środowiskowe wyróżnienie.

To pierwsza edycja przyznawania nagrody. Jak Pan myśli, ile czasu potrzeba, aby Koryfeusz cieszył się realnym uznaniem środowiska?

Mam nadzieję, że o prestiżu tej nagrody będzie głównie świadczyć to, że jest wręczana przez samo środowisko, czyli sami nagrodzimy tych, których uważamy za mistrzów. Nie wiem, czy oprócz oceny historii może być lepsze wyróżnienie. Ale z pewnością potrzebny jest także czas, aby nasz Koryfeusz pokrył się nieco patyną.

Czy ta nagroda może pomóc laureatom w rozwoju zawodowym, artystycznym, w realizacji ich projektów?

Każda nagroda z jednej strony ma być podziękowaniem za dotychczasową działalność artystyczną i docenieniem jej, a z drugiej powinna także motywować i uskrzydlać do nowych wyzwań. Jeśli Koryfeusz spełni tę funkcję, będziemy bardzo zadowoleni. Mam nadzieję, że rozpowszechnienie tej nagrody i jej laureatów w mediach przyczyni się także do rozwoju samych artystów.


Dyrektor Instytutu Muzyki i Tańca - Andrzej Kosowski, Fot. Małgorzata Kosińska

 
Obecnie nagroda ma charakter honorowy. Czy w przyszłości będą się Państwo starali, żeby laureaci otrzymywali także dodatek finansowy?

Sama nagroda zawsze będzie miała charakter honorowy. Wyróżnienie środowiska muzycznego powinno przybrać właśnie taką formę, w przeciwieństwie do nagród ministra czy nagród branżowych. Staramy się jednak, aby przy każdej edycji laureatom były przyznawane dodatkowe nagrody, które przybiorą także wymiar finansowy.

Głosowanie Kolegium Elektorów odbywa się drogą elektroniczną. Rozumiem, że to ułatwia organizację przedsięwzięcia, ale czy w przypadku wszelkich konkursów i przyznawania nagród kluczem nie jest zażarta dyskusja jury?

Opracowaliśmy trzystopniowy system wyłaniania nagrodzonych. W pierwszym podejściu zgłaszanie kandydatur ma charakter otwarty. Z przedstawionych kandydatur Rada Programowa Instytutu – czyli przedstawiciele środowiska – dokona wyboru do 5 nominacji. I te zostaną poddane pod głosowanie w Kolegium Elektorów, które liczy ponad 50 osób. Oczywiście można byłoby spróbować zebrać to szacowne grono, ale obawiam się, że z powodów organizacyjnych, ale także znając temperament głosujących, potrzebowalibyśmy kilku dni, aby wyłonić 3 laureatów. A ponieważ zależało nam na jak największej reprezentatywności głosujących, stąd takie rozwiązanie.

Jakie są Państwa kryteria co do osób zasiadających w Kolegium Elektorów? Nie mówię tu o profesorach uniwersyteckich i dyrektorach instytutów.

Staraliśmy się skomponować Kolegium Elektorów spośród przedstawicieli różnych branż i ośrodków, ale jednocześnie zaprosić do głosowania osoby, które mają ogląd całości polskiej muzyki, czyli na przykład dziennikarzy muzycznych. Równocześnie chcieliśmy uzyskać prestiżowy efekt takiego zgromadzenia, stąd obecność rektorów, prezesów stowarzyszeń twórczych i dyrektorów instytutów. Proszę pamiętać, że w wielu tych instytucjach szefowie pochodzą także z demokratycznych i środowiskowych wyborów.

Obecnie kandydatów typują osoby ze środowiska muzycznego, a co z głosem publiczności?

Każdy może zgłosić kandydaturę do nagrody. Termin ‘środowisko muzyczne’ jest w tym przypadku bardzo rozległy i zaliczają się do niego także melomani, słuchacze i amatorzy. Zachęcałem do tego wielokrotnie na antenach radiowych.

Jak wyobraża Pan sobie funkcjonowanie nagrody Koryfeusz w ciągu najbliższych kilku lat?

Mam nadzieję, że będzie to bardzo prestiżowa polska nagroda muzyczna, posiadanie statuetki Koryfeusza będzie powodem do wielkiej dumy, a laureaci staną się znani i cenieni także poza środowiskiem muzycznym.

Z Andrzejem Kosowskim rozmawiała Olga Żukowicz

www.koryfeusz.org.pl

Skąd się wzięła inicjatywa stworzenia nagrody "Koryfeusz Muzyki Polskiej"?

 

Pomysł pojawił się już wiele lat temu, ale dzięki Instytutowi udało się przeprowadzić to organizacyjnie. Ma to być nagroda całego środowiska muzycznego dla najwybitniejszych przedstawicieli tej grupy, więc długo poszukiwaliśmy operatora nagrody. Przy tworzeniu IMIT od samego początku liczyliśmy na koordynację tego przedsięwzięcia właśnie przez Instytut. W Polsce istnieje kilka muzycznych nagród branżowych, ale nie ma wyróżnienia dla wybitnych postaci, wydarzeń czy instytucji pod jednym szyldem.

Dlaczego nie jest przyznawana analogiczna nagroda w środowisku tańca?

 

Takowa nagroda jest planowana, ale ponieważ środowisko tańca przy okazji powołania Instytutu próbuje nadrobić i uporządkować podstawowe sprawy systemowe, będzie ona wręczana nieco później.

Co to znaczy artystyczna muzyka polska? Czy jest tu miejsce dla śpiewającej ambitny pop-rock Katarzyny Nosowskiej albo dla przedstawicieli muzyki klubowej?

 

Oczywiście tak. Decydować będzie jakość, a nie gatunek. Wyraźnie to podkreślamy w regulaminie – nagroda będzie przyznawana w obszarze szeroko rozumianej gatunkowo i chronologicznie artystycznej muzyki polskiej. A więc i kompozytorom muzyki współczesnej i muzyki rozrywkowej. Skrzypkom wykonującym Wieniawskiego i saksofonistom interpretującym Komedę. Dyrygentom i DJ-om. Sopranistkom i wokalistkom.


Jaki jest cel w przyznawaniu jednej nagrody artystom, badaczom, dziennikarzom itd.? Trudno jest przecież porównać działalność etnomuzykologa i menadżera zespołu. Czy nie lepsze są nagrody branżowe?

 

Długo zastanawialiśmy się nad samą nagrodą i możliwymi kategoriami. Były głosy, aby było kilkanaście działów, ale były i postulaty, aby była tylko jedna kategoria. Wybraliśmy kompromisowe rozwiązanie, które nie przyczyni się do rozdrobnienia nagrody. Z drugiej strony nie widać na horyzoncie nowych nagród branżowych, więc może warto zadbać także i wybitnych etnomuzykologów i menedżerów. Nie chciałbym przed pierwszą edycją podpowiadać żadnych nazwisk, ale z pewnością choćby w tych dwóch dziedzinach działają osoby w pełni zasługujące na środowiskowe wyróżnienie.

To pierwsza edycja tej nagrody, jak Pan myśli, ile czasu jest potrzeba, aby Koryfeusz cieszył się realnym uznaniem środowiska?

 

Mam nadzieję, że o prestiżu tej nagrody będzie głównie świadczyć fakt, że jest wręczana przez samo środowisko, czyli sami nagrodzimy tych, których uważamy za mistrzów. Nie wiem, czy oprócz oceny historii, może być lepsze wyróżnienie. Ale z pewnością i czas jest potrzebny, aby nasz Koryfeusz pokrył się nieco patyną…

Czy Koryfeusz może pomóc laureatom w rozwoju zawodowym, artystycznym, w realizacji ich projektów?

 

Każda nagroda ma być z jednej strony podziękowaniem i docenieniem dotychczasowej działalności artystycznej, ale także powinna motywować i uskrzydlać w kierunku nowych wyzwań. Jeśli Koryfeusz spełni tę funkcję, będziemy bardzo zadowoleni. Mam nadzieję, że rozpowszechnienie tej nagrody i jej laureatów w mediach przyczyni się także do rozwoju samych artystów.

Obecnie nagroda ma charakter honorowy, czy w przyszłości będą się Państwo starali, żeby laureaci otrzymywali także dodatek finansowy?

 

Sama nagroda będzie miała zawsze charakter honorowy, wyróżnienie środowiska muzycznego powinno przybrać właśnie taką formę, w przeciwieństwie do nagród Ministra czy nagród branżowych. Niemniej jednak staramy się, aby przy każdej edycji były przyznawane dodatkowe nagrody laureatom, które przybiorą także wymiar finansowy.

Głosowanie Kolegium Elektorów odbywa się drogą elektroniczną, rozumiem, to ułatwia organizację, ale czy kluczem w wypadku wszelkich konkursów i przyznawania nagród nie jest zażarta dyskusja jury?

 

Opracowaliśmy trzystopniowy system wyłaniania nagrodzonych. W pierwszym podejściu zgłaszanie kandydatur ma charakter otwarty. Z przedstawionych kandydatur Rada Programowa Instytutu – czyli przedstawiciele środowiska – dokona wyboru do 5 nominacji. I te zostaną poddane pod głosowanie w Kolegium Elektorów, które liczy ponad 50 osób. Oczywiście można byłoby spróbować zebrać to szacowne grono, ale obawiam się, że z powodów organizacyjnych, ale także znając temperament głosujących, potrzebowalibyśmy kilku dni, aby wyłonić trójkę laureatów. A zależało nam na jak największej reprezentatywności głosujących, stąd takie rozwiązanie.

Jakie są Państwa kryteria, co do osób zasiadających w Kolegium Elektorów? Nie mówię tu o profesorach uniwersyteckich i dyrektorach instytutów.

 

Staraliśmy się skomponować Kolegium Elektorów z pośród przedstawicieli różnych branż i ośrodków, ale jednocześnie zaprosić do głosowania osoby, które mają ogląd całości polskiej muzyki czyli na przykład dziennikarzy muzycznych. Równocześnie chcieliśmy uzyskać prestiżowy efekt takiego zgromadzenia, stąd obecność rektorów, prezesów stowarzyszeń twórczych i dyrektorów instytutów. Proszę pamiętać, że w wielu tych instytucjach szefowie pochodzą także z demokratycznych i środowiskowych wyborów.

Obecnie kandydatów typują osoby ze środowiska muzycznego, a co z głosem publiczności?

 

Każdy może zgłosić kandydaturę do nagrody. Termin „środowisko muzyczne” jest w tym przypadku bardzo rozległy i zaliczają się do niego także melomani, słuchacze i amatorzy. Zachęcałem do tego wielokrotnie na antenach radiowych.

Jak wyobraża sobie Pan funkcjonowanie nagrody Koryfeusz w ciągu najbliższych kilku lat?

 

Mam nadzieję, że będzie to bardzo prestiżowa polska nagroda muzyczna, posiadanie statuetki Koryfeusza będzie powodem do wielkiej dumy, a laureaci staną się znani i cenieni także poza środowiskiem muzycznym.