Słowo od Redakcji:

Piotr Zielewski to zaprzyjaźniony z PURPOSE fotograf, który przez lata przemierzał Europę w poszukiwaniu swojego miejsca do życia i pracy. Znalazł je w Portugalii, gdzie osiadł z rodziną. Przez wizjer aparatu obserwuje ten kraj, przyrodę, architekturę i ludzi. Specjalnie dla nas zajął się tematem budowania wspólnoty, poruszony tym, co zobaczył i poczuł pośrodku gór Lousã, we wsi Cerdeira (164 kilometry od Porto i 217 kilometrów od Lizbony). Dzięki Piotrowi możemy wyobrazić sobie, jak pasja, determinacja, działanie i wyznaczone cele prowadzą do tego, co bardzo wartościowe. Tego, co nie wydarzyłoby się bez ludzi chcących działać wspólnie. Zachęcamy Was do lektury inspirującego i zarazem ciepłego wyznania, odpowiadającego na pytanie, które stawiamy w tym numerze, czyli: jak budować wspólnotę?

 

Tekst: Piotr Zielewski

 

Pośrodku gór Lousã, we wsi Cerdeira (164 kilometry od Porto i 217 kilometrów od Lizbony) grupa studentów ceramiki na różnym poziomie doświadczenia dokłada drewno do pieca Sasukenei, zbudowanego w 2015 roku przez grupę ceramistów z Portugalii pod czujnym okiem japońskiego mistrza Masakazu Kusakabe. Proces rozgrzewania do temperatury 1285°C potrwa 36 godzin, a następne 18 godzin piec będzie stygł. Dopiero potem studenci zobaczą efekty ich pracy. To z całą pewnością będzie niespodzianką, ponieważ taki typ pieca tworzy często zaskakujące wykończenie. Podczas rozgrzewania pieca grupa jest podzielona w pary, a każda z nich pracuje przez dwie godziny. – Pod koniec zmiany studenci dzielą się spostrzeżeniami, czyli temperaturą pieca, szybkością jej wzrostu, potrzebą dodania większej lub mniejszej ilości drewna – powiedziała Tatiana Simões, menadżerka szkoły Arts & Crafts. – Kiedy para studentów kończy zmianę, musi przekazać informacje następnej grupie, ponieważ w piecu znajdują się obiekty ceramiczne wykonane przez każdego z ceramistów. Wszyscy są odpowiedzialni za to, co się dzieje w piecu.

 

Studenci tego 10-dniowego kursu tworzą w skupieniu ceramikę przez 5 pierwszych dni. Dzięki kreatywnej energii, mimo że posiłki są wliczone w cenę, pracują bez przerw. Poprzednie doświadczenie w tym rzemiośle nie ma znaczenia. Artyści, którzy zajmują się ceramiką zawodowo, przyjeżdżają do tej odciętej od świata wsi, żeby nauczyć się nowej techniki – której może wcześniej nie mieli okazji spróbować – albo poznać tego konkretnego nauczyciela. Aktywni emeryci, zamiast zwiedzać sławne cele turystyczne, przyjeżdżają, żeby stworzyć coś nowego, czego nie mieli okazji spróbować przez lata pracy w branżach niezwiązanych z twórczością.

Tatiana dodała, że najbardziej jednoznaczne oczekiwania można zauważyć u osób z branży komputerowej. Mają dosyć patrzenia się na monitor przez cały dzień. Chcą uciec od e-maili, z niekończących się spotkań, z biura… Ich zdaniem kreatywne działania pośrodku przyrody pomogą im znaleźć równowagę. Pragną własnoręcznie stworzyć coś fizycznego, doświadczyć tego stanu jak w medytacji. Chcą, żeby to, co robią, pochłonęło ich całkowicie i właśnie do tego drewno albo ceramika nadają się idealnie. Pracując w drewnie, trzeba uważać, co się robi, ponieważ bezpieczeństwo to priorytet. Z kolei podczas pracy z ceramiką nawet najmniejszy ruch ręką zmienia kształt wytworu, więc skupienie odgrywa bardzo dużą rolę.



Mimo tego, że studenci są na różnym poziomie doświadczenia, dzielą się tym, co wiedzą. – Niedawno brałam udział w kursie z Matthew Blakely i obok mnie była dziewczyna z Brazylii, która uczyła mnie czegoś, co zupełnie nie miało związku z kursem – powiedziała mi Catarina Serra, główna menadżerka projektu. – Jeśli widzisz, że ktoś robi coś ciekawego, zapytaj o to, a na pewno podzieli się wiedzą. Może jutro ten ktoś zapyta się ciebie, czy nauczysz go tego, co tylko ty wiesz.

Tutaj ludzie nie rywalizują i chętnie dzielą się wiedzą. Jednak to nie jest przypadek ani magia gór, tylko efekt świadomej pracy prowadzących tę szkołę. – Nie wszyscy artyści są otwarci, żeby dzielić się doświadczeniem i wiedzą, ponieważ wielu z nich podziela archaiczną opinię, że jako artysta trzeba pracować w tajemnicy – powiedziała Catarina dodając, że ich szkoła odrzuca tę opinię. – My szukamy nauczycieli i artystów, którzy nie boją się dzielić wiedzą, ponieważ chcą, żeby inni też eksperymentowali i probowali różnych technik twórczych.

 

Dzięki temu, że Catarina i Tatiana starają się znaleźć odpowiednich nauczycieli, projekt tworzy aurę wspólnoty. – Wielokulturowe grupy wzbogacają to całe doświadczenie, ponieważ mamy różne punkty widzenia, różne doświadczenie – podkreślała Tatiana. Poźniej dodała z wielkim uśmiechem, że pracując blisko z grupami studentów, delektuje się przemianą, do jakiej twórczość ich prowadzi.

Świadomie i z dbałością, aktywnie dobierając odpowiednich nauczycieli, udaje im się wzbudzać w dorosłych więź – często zapomnianą w dzieciństwie – ze sztuką. Nauczyciele prowadzą studentów do miejsca, gdzie mogą zapomnieć o nauczonych w dorosłym życiu, ale również w szkole, zasadach postępowania z twórczością. Wspierają w procesie, którego głównym celem jest zachęta do eksperymentu, zabawy z materiałem, a także popełnianie błędów. Tak, często właśnie popełnianie błędów prowadzi do ciekawych efektów, które nie miałyby miejsca, jeśli student byłby spięty i oczekiwałby doskonałości. Oczywiście, techniki i sposoby postępowania z materiałem są ważne, ale nikt nie powie: „A teraz zrób kubek”.

Świadome dobieranie odpowiednich nauczycieli jest także dobre dla biznesu, ponieważ takie głębokie doświadczenie tworzy w przyjeżdżających tam ludziach więź z tym miejscem i skutkuje dobrymi opiniami, a w rezultacie ludzie wracają. Tatiana ogłasza projekt w niszowych publikacjach, ale ich głównym kanałem marketingowym jest poczta pantoflowa.



Teraz wiele lat eksperymentów przynosi owoce. Najbardziej oczywistym sposobem na utrzymanie projektu były noclegi (mogą przenocować do 50 osób). Okazało się jednak – w przeciwieństwie do powszechnej opinii – że taki model był niezrównoważony, głównie z powodu sezonowości w turystyce. Dodatkowo ludzie, którzy przyjeżdżali tylko ze względu na nocleg, nie wnosili życia do tego miejsca. Projekt stworzyły osoby kreatywne, a ten typ lubi animować. Chciały zbudować coś trwałego, żywego. To wtedy uświadomili sobie, że inwestycja we wspólnotę, zamiast w nieruchomości, tworzy niebłahe więzi pomiędzy tą wsią a przybywającymi ludźmi. Wspólnota wnosząca życie i radość prowadzi także do rozwoju osobistego u osób, które poświęciły swoje życie dla tego projektu. W ten sposób udało im się uciec od typowego modelu turystyki (i większości związanych z tym problemów).

Będąc kuratorami, ale nie sztuki, tylko raczej otoczenia, starają się otwarcie komunikować wartości, żeby ludzie mieli okazję zdecydować, czy to miejsce jest dla nich odpowiednie. Dla większości Cerdeira jest zbyt daleko od wygód – najbliższy sklep znajduje się 10 kilometrów od wsi, droga dojazdowa jest wąska i stroma, a od parkingu trzeba iść. Co prawda jest internet, ogrzewanie, i te wszystkie wygody dzisiejszych mieszkań, a nawet można naładować samochód elektryczny, ale dla większości osób to miejsce jest zbyt niewygodne. Co więcej, Catarina również je odradza potencjalnym gościom! Czasami zdarza się, że klient poszukuje wygód, które nie są dostępne w tych wiejskich realiach, zatem nie sposób spełnić jego oczekiwań. Wtedy Catarina doradza inne miejsca pobytu.



Ten sposób zarządzania gwarantuje, że wspólnota, dla której ludzie wracają, rozwija się i projekt jest w dobrej formie finansowej – w tej chwili pracuje tam dwadzieścia osób. To sporo jak na wieś, w której mieszka pięć rodzin. Rozwój nadal odbywa się także przez próbowanie nowych modeli. Eksperymentują z cenami, z nowymi doświadczeniami, a także z nauką dzieci w szkołach. W Portugalii nie można się uczyć sztuki w tych instytucjach, więc dzieci doświadczają pierwszego kontaktu z twórczością dzięki staraniom Tatiany – to inwestycja w nowe pokolenie.

Zrównoważony rozwój biznesu w sztuce jest czymś, co interesowało mnie od samego początku – powiedziała  z podekscytowaniem Tatiana. – Pełna zależność od rządowych programów nie jest dobra dla organizacji związanych ze sztuką. Teraz projekt jest w dobrej kondycji finansowej, mimo że kosztowało to sporo prób i błędów.

 

Dojście do tego punktu zajęło im wiele lat. W 1988 roku wieś była w ruinie. Zupełnie opustoszała. To wtedy Kerstin Thomas, współtwórca tego projektu (Cerdeira-Home for Creativity) i dyrektor artystyczny szkoły Arts&Crafts School, chodziła po górach podczas wakacji i natrafiła na to miejsce przypadkowo. Ona i jeszcze jedna para postanowili kupić dom i go odbudować. Chcieli zbudować wspólnotę związaną ze sztuką, ale okazało się, że nie jest to takie proste. Szczególnie wtedy ludzie myśleli, że do takiej wsi wprowadzają się tylko hipisi albo biedni ludzie; że są narkotyki i życie tam w górach jest bardzo ciężkie – taka opinia żyła przez kilka pokoleń, od czasu kiedy mieszkańcy doprowadzili wieś do ruiny. W takich warunkach tylko Kerstin i jej partner pozostali, odnawiając dom i budując atelier. Ich rodzina się powiększyła i przez wiele lat prowadzili powolny styl życia.

Kerstin przyjaźniła się z rodzicami Catariny (Natália i José Serra, współtwórcy tego projektu) i pewnego razu przyjechali w odwiedziny spod Lizbony. Zakochali się w tym miejscu od pierwszego pobytu. 7-letnia wówczas Catarina – przyjeżdżała z rodzicami w weekendy, w wakacje i kiedykolwiek mieli okazję. Bawiła się z dziećmi Kerstin i traktowała to tylko jako dziecinną przygodę. – Wtedy myślałam sobie, że nigdy nie mogłabym mieszkać w takim miejscu – powiedziała. Nie istniała normalna droga dojazdowa, nie było prądu, internetu, a nawet podstawowych warunków sanitarnych. Była świeczka, toaleta kompostowa na zewnątrz… Wszystko było prymitywne. – I wtedy – dodała z błyskiem w oku – to było wspaniałe dla czasu z rodziną! Po jakimś czasie jej rodzice zdecydowali, że kupią jedną z ruin, aby ją odnowić.  



Niemal w tym samym czasie pojawił się projekt z Unii Europejskiej. To była inwestycja w odnawianie budynków dziedzictwa tradycyjnymi metodami budowlanymi. Zdecydowali złożyć aplikację na odnowę jednych z większych ruin we wsi. Teraz to jest Casa des Artes. Ale żeby aplikować, musieli mieć jakiś cel. Postanowili określić to jako festiwal sztuki. Festiwal (Elementos à Solta) odbywał się przez 13 lat i każdego roku przyjeżdżało coraz więcej ludzi – tak rozpoczęli budowę wspólnoty. Poznanych artystów z okolicy i z krajów europejskich Kerstin zapraszała na weekend raz do roku, żeby zjeść obiad razem, rozmawiać i pokazać, co się dzieje we wsi.

Tym sposobem Cerdeira powoli stawała się znana ze sztuki. W tym okresie dołączyli również do sieci rezydencji artystycznych z Amsterdamu: Res Artis (https://resartis.org). Zaczęli przyjeżdżać artyści z całego świata: Argentyny, Nepalu, Niemiec… – Zauważyliśmy, że to miejsce inspiruje. Wtedy byliśmy off-grid, i to było wyjątkowe – powiedziała z nostalgią Catarina (głównym celem turystów w Portugalii były plaże, Lizbona i Porto). Wtedy wpadli na pomysł, żeby zorganizować warsztaty w Casa des Artes – odbudowanym i gotowym na przybywających ludzi. Nie był to konkretny plan na biznes, a raczej jeden z eksperymentów. – Początki były bardzo trudne. Nikt nie przyjeżdżał na warsztaty. Zrobiliśmy może jeden albo dwa w ciągu roku – powiedziała Catarina. – Drewno i ceramika jako sztuka wtedy nie były zbyt popularne – dodała. Mimo to pomysł warsztatów, a później szkoły, wydawał się oczywisty. Kerstin jako artystka posiadała umiejętności, narzędzia oraz chciała się dzielić wiedzą i doświadczeniem, a dodatkowo zbudowała już wspólnotę wokół festiwalu.



Mimo ciężkich początków nigdy nie przestali próbować, nigdy się nie poddali. Zapraszali artystów, którzy przyjeżdżali na festiwal, aby uczyć na warsztatach. Powoli zaobserwowali, że ludzie z zagranicy, generalnie niezwiązani ze sztuką, przyjeżdżają, żeby spróbować czegoś nowego. Natomiast z Portugalii zaczęli przyjeżdżać zawodowi artyści, chcący nauczyć się nowych sposobów pracy z ceramiką. Tym sposobem wspólnota związana z warsztatami stała się wielokulturowa i dynamiczna.

Na koniec zapytałem, jak to jest być innym w konserwatywnej części kraju, gdzie każdy projekt, który nie pasuje do powszechnego schematu, staje się celem krytyki. – Myślę, że bycie innym jest zawsze zaletą – powiedziała Catarina – ponieważ jeśli ludzie zdecydują się przyjechać do ciebie, to znaczy, że są szczerze zainteresowani tym, co robisz, i zgadzają się z twoimi wartościami.

Zdjęcia: Piotr Zielewski oraz Cerdeira-Home for Creativity

Kontakt do Piotra: piowrites.com