Anna Bera. Rzeźbiarka, stolarka


Czas czytania 10 minut

Anna Bera jest artystką, rzeźbiarką i stolarką. Od 2014 r. prowadzi w Warszawie autorskie studio projektowe i warsztat stolarski. Jej prace to głównie rzeźbiarskie meble i obiekty użytkowe. Dla Anny ważna jest nie tylko forma, ale również wrażenia dotykowe i sposób funkcjonowania obiektu w przestrzeni. W marcu 2023 r.  brała udział w Collect Open – specjalnej sekcji targów współczesnej sztuki użytkowej Collect w Londynie, przeznaczonej dla niezależnych twórców i twórczyń, którzy specjalnie na tę okazję przygotowują unikatowe instalacje artystyczne. Anna Bera jest jedyną osobą spoza Wielkiej Brytanii, która uczestniczyła w targach, prezentując pracę z kolekcji OBJECT, czyli monumentalną, prawie trzymetrową rzeźbę wykonaną ręcznie z drewna jaworowego z lustrem z polerowanej stali. Poza tym działa w stowarzyszeniu współczesnych twórców sztuki użytkowej „Nów. Nowe Rzemiosło”, wykłada w warszawskiej School of Form oraz prowadzi markę Dzikie Dzieci.

 


Mieszkam w Warszawie



Z wykształcenia jestem scenografką

Wykształcenie dało mi narzędzia do krytycznego myślenia. Chociaż czasem myślę, że gdybym wtedy nie była taka wkurzona na system i zasady, mogłabym się więcej nauczyć. Tak czy siak, studia na ASP na pewno w jakiś sposób ukształtowały moje rozumienie sztuki; nauczyły mnie swobodnego wyrażania myśli i odwagi do przyznania, że czasem nie ma nic do rozumienia.

Z zawodu jestem artystką, rzeźbiarką, projektantką i stolarką.


Anna Bera w swojej pracowni. Zdjęcie: Radek Zawadzki (Projekt Pracownie)


Mój zawód jest dla mnie ciągłym powodem do zastanowienia. Kiedyś miałam nawet z tego powodu wyrzuty sumienia, bo moja praca jest w większości przyjemna. Czasem nawet celowo celebrowałam mniej przyjemne aspekty mojej pracy, żeby uprawomocnić ją jako zawód. Bo w naszej kulturze praca to znój i zmaganie, a kiedy dobrze się bawisz, jest w tym coś podejrzanego i niepoważnego. Dlatego wydaje mi się ważne, aby o tym mówić, że praca artysty to zawód jak każdy inny, choć bywa przyjemna. [uśmiech]

W tym zawodzie nauczyłam się, że nie ma znaczenia, co się robi – ważne, w jaki sposób. Świat i tak jest pełen rzeczy. Każda z nich jest dobra, każda ma swoje miejsce. Można zrobić wszystko. To nie ma znaczenia. Dlatego trzeba iść, robić i się nie zastanawiać, a kiedy jesteśmy bardziej refleksyjni, to iść i robić ze świadomością, że to i tak nie ma znaczenia dla kogokolwiek i dla kosmosu. To musi być ważne tylko dla tego, kto to robi. I to jest absurdalne, ale jednocześnie daje poczucie wolności. Bo jeśli można zrobić cokolwiek, to nie trzeba się spinać i kierować tym, czego inni od nas oczekują – szkoda na to czasu.

Moi klienci to ludzie odważni. [uśmiech]

Anna Bera przy pracy w swojej pracowni. Zdjęcie: Radek Zawadzki (Projekt Pracownie)

Najwięcej czasu w ciągu dnia poświęcam na... To zależy od momentu w procesie pracy nad obiektem –  czasem na projektowanie, innym razem na fizyczną pracę w pracowni albo na planowanie wystaw, spotkań czy wyjazdów.



Praca jest dla mnie życiem. Wiem, że to dzisiaj fatalnie brzmi, bo jest super niepopularne. Czasem zazdroszczę ludziom, którzy potrafią zachować higienę pracy, to znaczy oddzielać życie prywatne od zawodowego – wyobrażam sobie, że to wszystko jest wtedy takie uporządkowane. Ja chyba jednak tak nie umiem i nie wiem, czy bym chciała. O ile dość łatwo jest zaplanować prace organizacyjne, to już sam proces twórczy jest nieobliczalny i tego kawałka nie oddzielam od życia. Nigdy chyba nie zdarzyło mi się usiąść nad pustą kartką i powiedzieć sobie: „Tak, właśnie teraz coś wymyślę”. A nawet jeśli kiedyś byłam do tego zmuszona, to dziś staram się zadbać o to, by mieć wystarczająco dużo czasu na bycie w procesie. Myśli, obrazy przychodzą same w różnych przypadkowych momentach i we fragmentach, które trzeba sprawnie wychwytywać z toku codziennych zdarzeń.



Początki swojej pracy wspominam rzadko, ale z przyjemnością. Wtedy miałam zupełnie inny pomysł na to, co chcę robić i bardzo się cieszę, że go nie zrealizowałam. [uśmiech] Zaczynałam z mocnym biznesowym nastawieniem, z biznesplanem  i tak dalej. Dobrze, że dałam sobie dużo przestrzeni na przyglądanie się, jak to się rozwija i sprawdzanie, czy to nadal mi pasuje, czy nie. Bo przez tych 10 lat  absolutnie wszystko się zmieniło.

Pracownia artystki. Zdjęcie: Radek Zawadzki (Projekt Pracownie)Z pewnością nie jest to praca dla ludzi bez wewnętrznej motywacji i umiejętności funkcjonowania na zasadzie odroczonej gratyfikacji.

Moja rada dla zainteresowanych pracą w zawodzie, który wykonuję to „Rób swoje”.

Moje najważniejsze narzędzie pracy to głowa i ręce, a ostatnio strug elektryczny. Często jest tak, że w danym projekcie eksploruję użycie jakiegoś konkretnego narzędzia albo techniki. W mojej ostatniej serii luster OBJECT to był właśnie strug, którego używałam do wyrównywania powierzchni, czyli zgodnie z przeznaczeniem, ale też do rzeźbienia.,

Kolekcja OBJECT. Zdjęcie: Anna Bera, Wojciech Tubaja

Gdybym nie robiła tego, co teraz, to pewnie nie byłabym tym, kim teraz jestem.


Dzień pracy zaczynam o... Kiedy myślę to o 6.00 lub 5.00 rano, a kiedy pracuję fizycznie – o 10.00.



Najtrudniejsze w mojej pracy są momenty, kiedy kończę etap projektowania i trzeba przejść do realizacji. Wtedy staję w pracowni przed stertą drewna i wiem, że to będzie duży wysiłek. To jest moment, kiedy sprawdzam, czy warto. Jeśli rzeczywiście wierzę w dany pomysł, to biorę się do pracy, choćby to miała być najtrudniejsza rzecz. Ale kiedy zaczynam kalkulować, że to za dużo kosztuje albo zbyt długo będzie trwało, to znaczy, że nie warto – zostawiam pomysł i nie żałuję.

Inspiracji szukam w moim własnym procesie twórczym. Zawsze szukałam raczej do środka niż na zewnątrz, choć w moich wcześniejszych pracach były jeszcze elementy inspiracji z zewnątrz, z przyrody: kamienie, grzyby, skamieliny. Natomiast najnowsza kolekcja OBJECT to mój pierwszy projekt, który nie wynika z niczego i to jest absolutnie uwalniające.

Pracownia artystki. Zdjęcie: Radek Zawadzki (Projekt Pracownie)

Konkurencja to dla mnie inni ludzie, którzy robią swoje rzeczy, podczas gdy ja robię swoje rzeczy. Trudno te rzeczy porównywać. I myślę, że na nie wszystkie jest miejsce, więc nie wydaje mi się, że w sztuce można w ogóle mówić o konkurencji, bo każdy raczej zmaga się sam ze sobą, a nie z drugą osobą.



Nigdy nie zdobędę się na to, aby… Naprawdę wolałabym nie mówić, bo dopóki się nie przekonam, to nie będę wiedzieć, na co mnie stać, a na co nie.

Pierwsze zarobione pieniądze wydałam na nowe maszyny.

Parawan i krzesło z kolekcji Shape, a także prace członków Nowiu: Tartaruga, Olga Milczyńska i Hadaki. Zdjęcie: ONI StudioNajwiększy sukces to, że stworzyłam coś sama, od zera i że żyję tym na co dzień.

Największa porażka… Nie wiem. Ciągle mi się wydaje, że jest jeszcze przede mną i to jest trochę straszne, a trochę ekscytujące.

Nie wyobrażam sobie życia bez słońca.

Jako dziecko marzyłam, żeby być księgową. [uśmiech]

Po pracy to czas na leżenie na kanapie i gapienie się w ścianę, a przy ładnej pogodzie – leżenie na balkonie.

Kolekcja Earth Stone Wood. Zdjęcie: Emilia Oksentowicz

To co lubię robić najbardziej to myśleć, projektować, tworzyć rzeczy, układać je i porządkować w głowie, a na drugim krańcu – pracę fizyczną, czyli brud i zmęczenie.

Jestem dumna z tego, że żyję; z tego, co lubię robić.

Najważniejsza decyzja w moim życiu to założenie mojej autorskiej pracowni.

Największym szaleństwem w moim życiu było założenie mojej autorskiej pracowni.

Najważniejsze słowa jakie usłyszałam słowa nieżyjącego już prof. Jana Berdyszaka – wspaniałego artysty i nauczyciela, który kiedyś podczas zajęć na ASP w Poznaniu powiedział nam, że trzeba się nauczyć sobie samemu przyznawać wolność. Cały czas o tym pamiętam.

Projekt Casket. Zdjęcie: Tomek Henke

Chciałabym się jeszcze nauczyć swobody i akceptacji.



Mój kraj to dla mnie miejsce, które mnie ukształtowało, choć bardzo długo nie chciałam tego przyznać.

Kultura jest dla mnie jakimś interfejsem, sposobem komunikacji, doświadczeniem wspólności.

Mój cel to ciągłe dążenie. Cele się zmieniają. Dla mnie nie liczy się co, ale raczej w jaki sposób. Droga do osiągnięcia czegoś jest trochę jak gra, próbowanie różnych strategii, szukanie, sprawdzanie dróg.  Właśnie to zmaganie jest fascynujące, a w nim najbardziej liczy się to, żeby grać z pełnym zaangażowaniem i wiarą, że się uda, choćby sam cel był najbardziej absurdalny.

 

Wysłuchała Maja Ruszkowska-Mazerant

Zdjęcie artystki (miniatura): Emilia Oksentowicz

Strona artystki: www.annabera.com

Strona warsztatów: www.dzikiedzieci.com

Strona stowarzyszenia: nownowerzemioslo.pl