Rozwój zawodowy
Troska o siebie to fundament wspólnoty

Zmiana zaczyna się od jednostki, ale nie kończy się na niej. Kiedy odzyskujesz kontakt ze sobą – ze swoimi wartościami, potrzebami i kierunkiem działania – Twoja wewnętrzna praca staje się impulsem dla innych. Zmiana rodzi się z pytań, które sobie zadajesz. Troska o siebie to fundament wspólnoty. Bo dopiero z autentycznego kontaktu ze sobą można budować relacje oparte na uważności, zaufaniu i sensie.
O wartości płynącej z doradztwa zawodowego i coachingu rozmawiam z Weroniką Rochacką Gagliardi. Wymieniamy się spostrzeżeniami, poszukujemy wspólnych dróg i precyzujemy definicje naszych działań. Łączy nas przekonanie, że praca nad sobą nigdy nie kończy się tylko na jednostce. To, co zaczyna się od zatrzymania i refleksji nad własnymi wartościami, z czasem promieniuje na innych – bliskich, współpracowników, społeczność. Bo rozwój osobisty nie jest samotną drogą – to proces, który buduje więzi, wzmacnia empatię i tworzy fundament prawdziwej wspólnoty.
MIĘDZY MODĄ A POTRZEBĄ:
SKĄD BOOM NA COACHING I MENTORING?
Maja Ruszkowska-Mazerant: Weroniko, zaprosiłam Cię do dyskusji o roli coacha i doradcy w dzisiejszym życiu. Może to kwestia bańki, w której jestem i dlatego widzę w przestrzeni internetowej wysyp oferty coachowej, mentoringowej... Ty jesteś coachem, ja jestem doradcą zawodowym. Nasza działalność opiera się o doradztwo? Czy myślisz, że aktualnie panuje moda na coachów, czy może rynek potrzebuje większego wsparcia?
Weronika Rochacka Gagliardi: Na początek chciałabym zaznaczyć, że choć zarówno coaching, jak i doradztwo mogą wspierać ludzi w rozwoju zawodowym czy życiowym, to jednak opierają się na zupełnie innych założeniach. Coaching nie jest doradztwem – nie polega na dawaniu gotowych odpowiedzi, sugestii czy rekomendacji. Jako coach nie wskazuję kierunku, ale towarzyszę w procesie jego odnajdywania. To klient czy klientka są ekspertami od swojego życia – ja pomagam im lepiej usłyszeć samych siebie.
Wracając do Twojego pytania, mam poczucie, że to nie tylko kwestia bańki. Faktycznie w ostatnich latach obserwuję coraz większą widoczność coachingu i mentoringu – zarówno w przestrzeni online, jak i w realnych strukturach organizacyjnych. Obserwuję też sporo osób, które zajmują się doradztwem w obszarze kariery zawodowej. Z jednej strony można by powiedzieć, że to moda, ale może ta „moda” jest odpowiedzią na realną, pogłębiającą się potrzebę?
Świat przyspieszył, zmiany zawodowe są częstsze, mniej przewidywalne. Wiele osób próbuje odnaleźć się w tym wszystkim z większą świadomością siebie, swojego potencjału i kierunku. Coaching może w tym pomóc, ale nie w sensie „recepty”, tylko raczej jako bezpieczna przestrzeń do zatrzymania się, uporządkowania tego, co rozproszone i dotarcia do własnych odpowiedzi.
Z mojej perspektywy, jako osoby łączącej coaching z doświadczeniem w projektowaniu usług i wspieraniu zespołów kreatywnych, widzę też rosnącą potrzebę pogłębiania samoświadomości wśród osób pracujących w zmiennych, często niepewnych warunkach. Liderzy, projektanci, osoby odpowiedzialne za innowacje – to grupy, które często mają wokół siebie dużo oczekiwań i niewiele przestrzeni na refleksję. W takim kontekście coaching nie jest „doradzaniem”, tylko towarzyszeniem w procesie szukania sensu, odwagi i kierunku. A to, moim zdaniem, staje się dziś coraz bardziej potrzebne – niezależnie od zawodowej etykiety.
Jestem jednocześnie bardzo ciekawa, jak Ty na to patrzysz z perspektywy doradcy zawodowego.
CZY COACH MOŻE BYĆ CAŁKOWICIE OBIEKTYWNY?
O UWAŻNOŚCI, REFLEKSJI I LUDZKIEJ NATURZE
Maja: Tak sobie myślę, czy jest możliwe, żebyśmy jako osoby o określonych doświadczeniach, przeżyciach, obserwacjach mogły w ogóle być zupełnie z boku osoby, z którą pracujemy? Każdy z nas jest inny – ani lepszy, ani gorszy od nikogo, więc każdy jest wyjątkowy i indywidualny na swój własny sposób.
Dlatego wybrałam doradztwo zawodowe, bo mam poczucie, że nie jest możliwe bycie obok drugiej osoby tak całkowicie w rozdzieleniu z naszymi własnymi przeżyciami. Mam oczywiście pewien stały zakres pytań, do każdego ten sam – co jest też widoczne w naszym narzędziu PRObeing, ale dalsza rozmowa w odniesieniu do odpowiedzi, których udziela dana osoba jest już bardzo indywidualna i wtedy pytania dodatkowe czy sposób prowadzenia tej rozmowy oparte są o różne moje i innych klientów doświadczenia.
Podam przykład poszukiwania wartości. To jest najtrudniejszy obszar, który poruszam podczas doradztwa i jest on fundamentalny, a większość osób nie wie, jakie są ich prawdziwe wartości. Ich – nie rodziny, nie rodziców, partnerów, sąsiadów. Ich osobiste. Aby było im łatwiej – bo niektórzy są bardzo zblokowani – podaję konkretne przykłady wartości i sprawdzamy, czy to te właściwe. Sprawdzamy na różne sposoby. Jednym przychodzi to łatwiej, innym trudniej.
A teraz w tak dynamicznie zmieniającym się świecie – o czym wspomniałaś – można się bardzo szybko zagubić i zupełnie odłączyć od swoich wartości, tym samym tracąc równowagę. A tu już blisko do wypalenia, depresji, stanów lękowych, ataków paniki, apatii czy chronicznego zmęczenia.
Powiedziałaś o tym, że coaching jest „towarzyszeniem w procesie szukania sensu, odwagi i kierunku”. Zgodzę się. Widzę tym samym, że doradztwo zawodowe może być faktycznie elementem dłuższego procesu. Ma ono konkretnie pomóc w wybraniu, zmianie lub korekcie kierunku kariery. Daje konkretne odpowiedzi. Jednak dodatkowo jako coach kariery widzę, że później potrzebne jest wsparcie w realizacji tego planu. A tutaj potrzebne jest to towarzyszenie.
Czy Twoim zdaniem w tym towarzyszeniu jesteś w stanie zupełnie zapomnieć o swoich doświadczeniach, wartościach, aby być... no właśnie, zupełnie poza tym?
Weronika: To jest bardzo ciekawe pytanie i sama się nad nim niekiedy zastanawiam. Nie wydaje mi się, że jest możliwe całkowite „wylogowanie się” z siebie jako człowieka – ze swoich doświadczeń, wartości, przekonań. Ale też nie uważam, żeby to było celem w coachingu. Dla mnie kluczowa jest neutralność rozumiana nie jako wyłączenie siebie jako osoby, ale obecność – świadoma, uważna, z intencją bycia w służbie drugiej osoby, a nie swoich własnych przeżyć.
To, że mam za sobą określone ścieżki i wybory, nie znaczy, że mam je proponować drugiej osobie. W coachingu chodzi raczej o to, żeby umieć „odstawić swoje historie na bok”, kiedy słucham kogoś innego. Być może czasem coś we mnie się poruszy – rozpoznam coś znajomego – ale nie oznacza to, że muszę to wprowadzać do przestrzeni rozmowy. Czasem sama świadomość, że coś się uruchamia, wystarczy, żeby świadomie nie zadziałać z tego miejsca. Chociaż warto też podkreślić, że niekiedy wartościowe może być wniesienie do procesu tego, co emocjonalnie wzbudza we mnie jako coachu to, co mówi klient czy klientka. Odzwierciedlenie jest ważnym aspektem tej pracy.
Myślę więc, że właśnie ta uważność i zdolność do autorefleksji odróżnia coaching od bardziej kierunkowego wsparcia, jakim może być doradztwo. Mój komentarz nie jest wartościujący – chodzi mi o odpowiednie rozłożenie nacisku na poszczególne aspekty w obu podejściach. I jednocześnie bardzo się zgadzam z tym, co mówisz – że doradztwo może być ważnym etapem, który pomaga określić ramy czy kierunek, a coaching pozwala je pogłębić, osadzić w wartościach i zintegrować ze sobą.
MIĘDZY WSPARCIEM INNYCH A TROSKĄ O SIEBIE:
WEWNĘTRZNE ZAPLECZE PRACY COACHA
Maja: Użyłaś bardzo ważnego sformułowania: „odstawić swoje historie na bok”. Jakie stosujesz techniki, sposoby aby to zrobić? Czy korzystasz sama ze wsparcia np. terapeutycznego, aby dbać o swoje zdrowie psychiczne i być w pełni gotową do przyjmowania cudzych historii?
Mówimy tutaj dużo o pewnego rodzaju empatii w stosunku do drugiego człowieka, ale przecież sami musimy stosować empatię w stosunku do siebie, aby móc w pełni, na świeżo być przy drugim człowieku.
Weronika: To prawda – nie da się w pełni towarzyszyć innym, jeśli nie mamy kontaktu ze sobą. Empatia wobec drugiego człowieka wymaga empatii wobec samej siebie. Dlatego tak, dbam o to, by mieć bezpieczne i regularne przestrzenie do przyglądania się swoim emocjom, reakcjom i wewnętrznym narracjom. Podstawowym narzędziem tego typu jest superwizja coachingowa. Mogę tam spojrzeć z dystansu na relacje z klientami, na to, co mnie porusza, co wzbudza silniejszą reakcję albo zostaje ze mną po sesji. Superwizja pozwala mi zauważyć, kiedy jakaś moja własna historia zaczyna uwidaczniać się w procesie coachingowym i jak mogę to rozpoznać wcześniej, zanim wpłynie na proces klientki lub klienta albo na mnie.
Sięgam też po praktyki samowspółczucia (ang. self-compassion) – i nie mam tu na myśli „użalania się nad sobą” czy „pobłażania sobie”, ale raczej czułe, uważne bycie przy sobie, czyli tak, jak potrafimy często być dla bliskich nam osób, a niekoniecznie dla samych siebie. Uczę się nie tylko regulować napięcie, ale też zauważać momenty, kiedy coś mnie przerasta, kiedy czuję zmęczenie albo lęk, i zamiast to wypierać – daję sobie na to zgodę i szukam tego, czego realnie potrzebuję. Czasem to jest przerwa. Czasem rozmowa z bliską osobą. Czasem po prostu spacer. Dla mnie to właśnie jest ten moment „odstawienia swoich historii” – nie dlatego, że ich nie mam, ale dlatego, że mam z nimi kontakt, znam je i nie muszę ich przenosić na drugą osobę.
A psychoterapia własna to jest niezwykle wartościowa sprawa, ponieważ – tak w telegraficznym skrócie – pozwala na rozpoznawanie naszych emocji, a to pod nimi kryją się niezaspokojone potrzeby.
OD JA DO MY:
JAK COACHING I DORADZTWO PRZENOSZĄ SIĘ NA RELACJE I SPOŁECZNOŚCI
Maja: Czy myślisz, że dbałość o jednostkę – w formie doradztwa, coachingu, mentoringu – może przełożyć się na wspólnotę? Myślę tu o sytuacji, w której osoba chcąca zmienić swoje życie, zmienić je na lepsze może mieć realny wpływ na przeniesienie tej zmiany na innych – swoich bliskich, współpracowników, sąsiadów. Jak to wygląda z Twojego doświadczenia? Jacy są ludzie, z którymi pracujesz? Mogłabyś ich określić?
Weronika: Zdecydowanie wierzę, że zmiana na poziomie jednostki może promieniować na innych – i bardzo często to obserwuję. W coachingu nie chodzi tylko o to, by „coś poprawić” w swoim życiu zawodowym, ale o głębsze ugruntowanie siebie w tym, co autentyczne i ważne.
Kiedy ktoś zaczyna działać w zgodzie ze swoimi wartościami, lepiej rozumieć swoje potrzeby, podejmować decyzje z większą uważnością – to w naturalny sposób wpływa na jego relacje z otoczeniem. Zmienia się język, ton, sposób reagowania. A to uruchamia reakcję łańcuchową.
Robin Dunbar w książce „Przyjaciele” pisze o tym, że człowiek kształtuje się i funkcjonuje w kręgach społecznych – najbliższych i dalszych – i że te relacje mają ogromne znaczenie dla dobrostanu. Myślę, że zmiana jednej osoby może być impulsem, który porusza kolejne kręgi – partnera, dzieci, zespół w pracy, społeczność lokalną.
Pracuję z osobami w różnych rolach zawodowych i w różnych sytuacjach życiowych. Każda osoba to unikalna historia, ale widać na pewno punkty wspólne dla wszystkich. Kiedy zaczynają bardziej świadomie dbać o siebie, lepiej rozumieć swoje granice i motywacje, to ta zmiana zaczyna być widoczna również w tym, jak prowadzą zespoły, jak współpracują, jak komunikują się z otoczeniem, budują relacje międzyludzkie. I to jest ogromna wartość – nie tylko indywidualna, ale także systemowa.
OD INSPIRACJI DO DZIAŁANIA:
JAK WSPIERAĆ INNYCH W ŚWIADOMYM ROZWOJU?
Maja: Zaczęłyśmy od siebie, przeszłyśmy przez jednostkę i doszłyśmy do wspólnoty. Poruszyłaś ważny temat funkcjonowania w kręgach społecznych.
Ostatnio oglądałam reportaż o chorobie Alzheimera, w którym po raz kolejny ważnym punktem profilaktyki zdrowotnej jest wychodzenie do ludzi i funkcjonowanie w grupach społecznych. Z jednej strony wpływają one na nasz rozwój i pracę mózgu, a z drugiej wspólnota zawsze może – jako obserwator z boku – zobaczyć, co się z nami dzieje, by szybko zareagować. Jednak funkcjonowanie we wspólnocie wymaga od nas również zaangażowania i – co tu dużo mówić – budowania relacji długoterminowo. Dlatego też w naszym narzędziu PRObeing jednym z kluczowych obszarów do działania są relacje.
Dodatkowo temat dbałości o siebie przypomina mi znane i często przywoływane podejście, że jeżeli chcesz zadbać o innych, najpierw musisz zadbać o siebie – dokładnie tak, jak z zakładaniem maski w samolocie. Sama na warsztatach PRObeing czy w indywidualnym doradztwie z osobami, z którymi pracuję, skupiam się na Procesie Rozwoju Osobistego, który widzę, że – tak jak wspomniałaś – jest „impulsem, który porusza kolejne kręgi”.
Widzę, że z naszej dyskusji wynika ważny wniosek: praca ze sobą i swoimi wartościami ma fundamentalne znaczenie w życiu osobistym i zawodowym. Nie każdy jednak zdaje sobie sprawę z tego, jak jest to ważne, jak bardzo może pomóc w działaniu. Jak Twoim zdaniem my – jako doradcy i coachowie – możemy przybliżać ten temat, aby jak najwięcej osób mogło zmienić swoje życie na lepsze?
Weronika: To, co przychodzi mi do głowy jako pierwsze, to że sami możemy być przykładem. Nie chodzi o idealny wizerunek, tylko o autentyczność – o dzielenie się tym, że praca nad sobą to proces, który trwa. Nie zawsze jest liniowy. Przypomina bardziej sinusoidę, a w ujęciu Maureen Murdock w „Podróży bohaterki” ma kształt spirali – to ruch w głąb, a nie tylko do przodu, jak to często jest stereotypowo opisywane w naszej kulturze. Jeśli ludzie widzą, że dzięki tej pracy jesteśmy bardziej obecni, spokojniejsi, uważniejsi – to może ich to zainspirować. Czasem nie trzeba mówić wiele – wystarczy być.
Drugą rzeczą jest tworzenie bezpiecznych przestrzeni. W moim doświadczeniu wiele osób przez lata nie miało okazji, by na spokojnie przyjrzeć się sobie – bez oceny, bez presji „naprawy”. Coaching, mentoring, doradztwo mogą być właśnie taką przestrzenią. I wtedy dopiero zaczyna się dziać magia. Jedno dobre pytanie, jedno „widzę Cię i słyszę” może uruchomić długofalową zmianę. Pracuję aktualnie z klientem, z którym doświadczam dokładnie tego. Mężczyzna 40+, który otwarcie mówi, że to pierwszy raz w jego życiu, kiedy ma szansę przyjrzeć się sobie z innej perspektywy, sam zadać sobie pytanie, co jest dla niego ważne oraz jak chciałby funkcjonować w życiu prywatnym i zawodowym.
Myślę też, że warto upraszczać ten temat, nie mówiąc o rozwoju osobistym jak o wielkiej rewolucji, ale raczej jak o czymś, co zaczyna się od jednego małego kroku: zatrzymania się, zapytania siebie „czego teraz potrzebuję?”, „co naprawdę ma dla mnie znaczenie?”. To z takich chwil buduje się nowa jakość życia – i właśnie w tym możemy towarzyszyć innym.
A żeby więcej osób miało szansę tego doświadczyć, warto, żebyśmy rozmawiali o tym otwarcie – tu, w ramach magazynu PURPOSE, na warsztatach, konferencjach, w mediach społecznościowych. Ale najbardziej wierzę w to, co dzieje się w małych, kameralnych rozmowach. W bezpośrednim spotkaniu. Tam, gdzie jedna osoba naprawdę słucha drugiej – i coś się zaczyna zmieniać.
Maja: Dziękuję za tę rozmowę. Mam nadzieję, że dla naszych czytelników będzie ona okazją, by na chwilę się zatrzymać i spokojnie pomyśleć o sobie – o tym, gdzie są i dokąd chcieliby iść.
Życzę im, by kolejny krok, który wybiorą, był po prostu dobry dla nich samych i zbliżał ich do życia, w którym mogą naprawdę być sobą.
Skontaktuj się z Mają na Linkedin
Skontaktuj się z Weroniką na Linkedin
Zobacz narzędzie PRObeing model: www.probeing.pl
ZAREJESTRUJ SIĘ
Zyskujesz bezpłatny dostęp do wszystkich treści PURPOSE – magazynu i portalu branżowego dla twórców sektora kreatywnego.
Wywiady z praktykami, artykuły poradnikowe, analizy, warsztaty. Dołącz do czytelników PURPOSE.
Zaloguj się
jeżeli już posiadasz konto.
Zobacz numery archiwalne
nr 87 Kwiecień 2025
temat numeru:
WSPÓLNOTA
< spis treści
Od Redakcji
Wstęp
Planowanie przyszłości
Przyszłości są mnogie. I wspólne - tekst: Edyta Sadowska, doktorka nauk społecznych, futurolożka, innowatorka
Profilaktyka
Zerwij maskę - kampania społeczna Anety Kosin
Rozwój zawodowy
Czy da się naprawdę zbudować organizację turkusową? - rozmowa z Maciejem Leonardem Żybulą
Rozwój osobisty
Wspólnota jako miejsce na spory i rozmowy mimo różnic - tekst Artur Zaguła, Politechnika Łódzka
Rozwój zawodowy
Troska o siebie to fundament wspólnoty - dyskusja Mai Ruszkowskiej-Mazerant, redaktorki naczelnej PURPOSE z Weroniką Rochacką Gagliardi coach & design mentor





