Dzieci to obok kobiet najważniejsza grupa klientów dla przedstawicieli wielu produkujących bądź świadczących usługi firm przede wszystkim w sektorze dóbr szybko zbywalnych FMCG (np. kosmetyki, słodycze, artykuły spożywcze i inne). To właśnie do dzieci koncerny, które dominują gospodarkę kierują w pierwszej kolejności przekaz reklamowy wydając na to ogromne sumy pieniędzy.

Reklamy skierowane do naszych milusińskich emitowane są prawie w każdym bloku reklamowym wpływając na ich decyzje konsumenckie bądź za ich pośrednictwem na decyzje rodzica.

Czy kultura ma szansę stać się sektorem gospodarki w ramach, którego dzieci i młodzież znajdą alternatywę w stosunku do wątpliwej jakości produktów i usług sprzedawanych w hiper i super marketach? Czy kultura może stać się tak atrakcyjna by zastąpić młodym ludziom wykreowaną sztucznie potrzebę życia w otoczeniu plastikowej komercji?

Wydaje się, że tak, należy jednak w pierwszej kolejności zadbać o koncepcję, w jaki sposób pokazać młodym ludziom atrakcyjne oblicze kultury zachęcające ich do nabycia produktu kultury bądź do skorzystania z usługi kulturalnej. Na dzień dzisiejszy kultura nie jest modna a na pewno uczestnictwo w niej dla młodych ludzi nie jest atrakcyjne. Wśród młodzieży pokutuje przeświadczenie o tym, że uczestnictwo w kulturze to przede wszystkim zwiedzanie nudnego muzeum, w którym wystawy zmieniają się raz w roku, czy wizyta z klasą w kinie na filmowej adaptacji lektury szkolnej.

Animatorzy, menadżerowie oraz wszyscy reprezentanci świata kultury w Polsce stoją przed niełatwym zadaniem. Muszą przekonać młodego człowieka, że wizyta w muzeum nie musi być nudna, co więcej nie mogą dopuścić do tego, aby wizyta, kiedy już do niej dojdzie właśnie taka była. Myślenie o usługach kulturalnych skierowanych do najmłodszego klienta w kategoriach rynkowych (popyt i podaż) wydaje się najwłaściwsze. Wysokiej jakości merytorycznej usługi i produkty kultury tworzone przez doskonale przygotowane instytucje, organizacje pozarządowe, firmy mogą z sukcesem konkurować z „tandetą”. Kulturę i ludzi ją reprezentujących należy już teraz przygotować do konfrontacji rynkowej tak, aby nie przegrali wyścigu już na samym początku. Niezbędni są profesjonalni menadżerowie odpowiedzialni za kreowanie produktów i usług skierowanych bezpośrednio do najmłodszego klienta. Tego typu działania podejmowane są z powodzeniem na całym świecie, najlepszym przykładem tego typu aktywności są muzea w Stanach Zjednoczonych gdzie nie dopuszcza się nawet myśli o tym, aby zrezygnować z klienta, jakim jest dziecko. Tworzone są specjalne strony internetowe (http://www.guggenheim.org) programy lojalnościowe, zajęcia plastyczne w sklepach funkcjonujących jako nierozerwalna część muzeów, półki aż uginają się od produktów, których nabywcą jest dziecko bądź jego rodzic.

Zyskanie zaufania najmłodszego klienta i przekonanie go o atrakcyjności oferty kulturalnej oprócz namacalnych, finansowych korzyści, ma jeszcze jedną bardzo ważną zaletę. Ukształtowane, wręcz wychowane w otoczeniu kultury dziecko nie będzie chciało z niej rezygnować. Lojalny konsument to pewność, że w przyszłości instytucja kultury może na niego liczyć. Klient będzie rekomendował instytucję kultury swoim znajomym a w przyszłości istnieje duże prawdopodobieństwo, że przyprowadzi do niej własne dziecko.

Podsumowując. Kultura musi zastąpić plastikową komercję. Stanie się to wtedy, gdy instytucje kultury będą bardziej atrakcyjne od super i hiper marketów, gdy zaoferują doskonale przygotowane merytorycznie produkty i usługi kulturalne oraz gdy młody człowiek, klient będzie chciał za nie zapłacić napędzając tym samym sektor gospodarki, jakim jest kultura i jej przemysły.