Miasto było zawsze wyznacznikiem rozwoju cywilizacyjnego.  Tam gdzie się pojawiało, powstawała cywilizacja. Miasto wyznaczało kierunki  rozwoju politycznego, gospodarczego, a także kulturowego. Większość wybitnych  dzieł kultury jest związana z ośrodkami miejskimi. Wydaje się, że apogeum ich  znaczenia przypadło na wiek XX, kiedy po industrializacji większość ludności  wiejskiej przeniosła się do miast.

Miasta zdominowały kulturę w stopniu dotychczas nieznanym. Wielkie ośrodki takie jak Paryż, Nowy Jork, Londyn decydowały o obliczu sztuki tego wieku. Powstawały tam główne kierunki artystyczne, do nich zjeżdżali wybitni artyści, tu powstawały najważniejsze galerie i muzea sztuki współczesnej. Wreszcie samo miasto stało się jednym z głównych tematów w sztukach plastycznych. Jak pisała Emma Dexter o Londynie: Stał się on więcej niż platformą dla międzynarodowego sukcesu: stał się on katalizatorem, tematem, źródłem inspiracji.

Dynamika rozwoju miejskiego, jak się wydaje, ostatnio nieco się załamuje. Wielu współczesnych uważa, że żyjemy obecnie w świecie postindustrialnym, w którym nie obowiązuje już bezpośredni związek między miastem i przemysłem. W informatycznej "globalnej wiosce" nie musisz żyć w mieście, żeby uczestniczyć w kulturze i mieć dostęp do najnowszych wiadomości. Wystarczy komputer z dostępem do internetu abyś na bieżąco śledził wydarzenia. Ciekawa w tym kontekście jest ucieczka, szczególnie bogatych ludzi z miasta. Budują oni swoje domy i osiedlają się często poza ośrodkami miejskimi, a one powoli się wyludniają. Następuje też dezurbanizacja wielu miast, tak jak jest to w przypadku Łodzi, gdzie umieszczone w centrum miasta fabryki przestały wypełniać swoje dotychczasowe funkcje. Ich upadek przyczynia się do fatalnych skutków urbanistycznych: źle zagospodarowanej przestrzeni miejskiej i chaosu przestrzennego. Dochodzi do tego stałe zmniejszanie się ludności miasta. W przypadku Łodzi jest to zjawisko wręcz zastraszające, od końca lat osiemdziesiątych ludność miasta zmniejszyła się o ponad sto tysięcy i zjawisko narasta. Nie dotyczy to wszystkich miast, na zachodzie proces ten został nieco powstrzymany. Tym niemniej tendencja ta wydaje się obejmować właściwie wszystkie obszary zaawansowanych przemysłowo państw. Czy w tej nowej sytuacji miasto pozostaje na tyle atrakcyjne, aby nadal decydować o obliczu kulturowym współczesnej cywilizacji? Trudno w tej chwili na to pytanie odpowiedzieć. Wydaje się jednak, że decentralizacja, która dzisiaj następuje na pewno zmieni warunki funkcjonowania kultury, także w ośrodkach miejskich.

Prowincja, która była do tej pory synonimem zaściankowości i braku wyrafinowanej kultury jest dziś niezwykle atrakcyjna. Bycie artystą prowincjonalnym to już dziś nie obelga ale wręcz komplement. Wielu artystów ucieka z miast, gdzie studiowali do miejsc swego pochodzenia. Nie wstydzi się tego, że pochodzą z małych miejscowości, ale czynią z tego swoisty walor. Miasto ma dziś więc potężnego konkurenta i chcąc sobie z nim radzić musi modyfikować swoją ofertę.

Zamierzeniem tego tekstu nie jest próba odpowiedzi na pytanie, ale postawienie problemu, który pojawia się, a którego konsekwencji ani następstw jeszcze nie znamy. Nie chcę powiedzieć, że pozycja miasta, jako inkubatora kultury została naruszona, wiem natomiast, że jego mieszkańcy muszą szukać nowych sposobów na to, by pozostawało ono atrakcyjne. Jeśli tego nie uczynią z dynamicznych i prężnych ośrodków, mogą się stać one prowincjonalnymi i niewiele znaczącymi organizmami. Jak uczy nas historia potężny Rzym stał się po okresie swojej świetności mało znaczącym w następnych wiekach miastem. Musiał długo pracować, aby powrócić do swojej dawnej świetności.