Na marginesie
Moja własna tradycja
Czy miejsce z którego pochodzi artysta wpływa na sztukę, którą tworzy? Jak ważny w życiu artysty jest jego kraj? Czy sztuka jest międzynarodowa? Na te pytania próbuje odpowiedzieć Wanda Balogh - artystka z Węgier.
Jak rozumiesz słowo ’tradycja’?
Tradycję można rozumieć na wiele sposobów, dlatego warto najpierw zdefiniować to pojęcie. Tradycja to ogólna zasada, którą wszyscy akceptują i znają, a także w większości przypadków według niej żyją. Tradycję można zdefiniować jako zachowanie, sposób mówienia, język, jedzenie, strój narodowy lub technikę tkacką. Ponadto możemy wyróżnić tradycje uniwersalne i nasze własne. Tradycje, które stosuje nie tylko jeden region, kraj czy miasto nazywamy uniwersalnymi. Na przykład to, że Boże Narodzenie oznacza świętowanie narodzin Jezusa, a do ślubu nosi się białą suknię w wielu krajach jest naturalne. Moja własna tradycja jest bardziej osobista, jej prawa obowiązują tylko mnie. Pocałować męża co rano lub wieczorem dyskutować nad butelką wina to są tradycje osobiste. Należy do nich także tkanie gobelinów. Podczas ich wykonywania muszę brać pod uwagę technikę osnowy, zachowanie materiałów, sposób tkania, ponieważ dawno temu wielu ludzi to robiło, więc wypracowało już najbardziej efektywne metody. W pewnym sensie mam łatwą pracę, ponieważ mogę korzystać z wypróbowanych metod. Te tradycje są tradycjami ogólnymi. Ale artysta chciałby stworzyć coś nowego! Ja także chciałbym więc zrobić coś specjalnego w dziedzinie gobelinów, coś, co byłoby moją własną tradycją.
Czy w swoich pracach czerpiesz lub w jakiś sposób odnosisz się do tradycji Twojego kraju?
Przede wszystkim dorastałam na Węgrzech, więc najpierw widziałam sztukę węgierską — obrazy, rzeźby, budynki i tkaniny dekoracyjne. Węgierski haft, koronki i wyroby tkackie są znane na świecie. Dużo się o nich uczyłam. Z drugiej strony za granicą widziałam wiele nieznanych i dlatego ekscytujących mnie technik i włókien, bez których nie mogłabym pracować. Jenő Barcsay, słynny węgierski malarz, który dawno temu uczył w Akademii Sztuk Pięknych w Budapeszcie i napisał najpopularniejszą węgierską książkę specjalistyczną na temat anatomii sztuki, powiedział: „Najpierw musimy nauczyć się rysować, a potem musimy zapomnieć, czego się nauczyliśmy!” W moich pracach można znaleźć pewne elementy węgierskiej tradycji, ale moim zdaniem można tam znaleźć także kilka innych rzeczy. W 2007 r. mieszkam na Węgrzech, ale mieszkam także w Europie XX wieku.
Czy uważasz, że artyści powinni czerpać z tradycji, czy też sztuka powinna wyrastać poza regiony i kraje?
Moim zdaniem artyści muszą szanować tradycje swoich regionów, ale jest także absolutnie konieczne, aby znali tradycje artystyczne innych regionów. Nie musimy wiedzieć wszystkiego o sztuce wszystkich krajów, ale musimy znać podstawowe techniki i sposoby naszego kraju ojczystego. Artyści nie są zobowiązani wykorzystywać tradycje regionalne, narodowe czy międzynarodowe, powinni raczej znaleźć swój własny, niepowtarzalny „wyraz” w swoich pracach. Najpierw powinien narodzić się pomysł na dzieło, a potem możemy szukać odpowiedniej formy. Jestem pewna, że zawsze mogę znaleźć w tradycji węgierskiej coś, co mogę wykorzystać w swojej aktualnej pracy. Jest nieuniknione, że robię prawdziwe węgierskie gobeliny. Są w nich tradycje regionalne, nie mogę ich uniknąć, a jednocześnie sztuka wychodzi poza regiony i kraje i dlatego także nie możemy ich uniknąć.
Z jakich zawodów (ginących lub może już zapomnianych) słynie Twój region? Czy możesz nam o nich opowiedzieć?
To jest trudne pytanie, ponieważ Węgry nie mają znanych zawodów, lecz raczej przedstawicieli tych zawodów. Nie ma zawodów, które zawsze były sławne, ale jest kilka miast słynnych z wykonywanych w nich zawodów. Na przykład Kiskunhalas jest znane z koronek, Herend z porcelany, Pécs z ceramiki Zsolnay’a, a Pápa z techniki kékfestés, specjalnej węgierskiej techniki farbowania tkanin i wyrobów skórzanych. Turyści często poszukują haftów węgierskich z jakiegokolwiek regionu i wazonów kryształowych z Ajka. Niektóre z tych zawodów wykonywane są nadal, jak na przykład koronczarstwo; pracownia Kékfestő działa głównie jako muzeum, a hafty robione są raczej dla turystów. Żeby wymienić kogoś z mojej dziedziny — Noémi Ferenczi była słynną artystką-gobeliniarką w latach 50. i 60. ubiegłego wieku, w moim kraju zna ją wielu ludzi. Węgry słyną także z tkactwa, ale nie z gobelinów. Ludzie znają krajowe wyroby i techniki tkackie. Prawie w każdym domu można spotkać szőttes, narodowy wyrób tkacki, na przykład obrus, ręcznik, poszewkę na poduszkę czy makatkę. Wyroby te są wykonywane na krosnach, ale nie są to takie same krosna, jakich używa się do robienia gobelinów. Na tych krosnach osnowa jest gęstsza. W małych wioskach stare kobiety dziś także mają krosna, ale tylko niewielu ludzi tka na nich jeszcze ubrania. Raczej robi się dywany z resztek materiałów.
Czy praca w Twoim zawodzie przynosi zyski? Czy możesz zarobić nią na życie?
Na Węgrzech zamożni i wymagający ludzie są jeszcze rzadkością, a moje wyroby są zbyt drogie dla przeciętnego człowieka. Musimy szukać osób, które stać na nasze prace, ale to jest bardzo skomplikowane. Niestety, ludzie zamożni chcą najpierw samochodów, domów i biżuterii, a dopiero potem inwestują w sztukę. Chociaż obecnie coraz więcej bogatych osób kupuje dzieła sztuki, to wolą oni prace znanych artystów, więc młodzi nie mogą liczyć na to źródło dochodu. Na Węgrzech większość artystów uczy w szkołach średnich lub na uniwersytetach, pracuje jako dziennikarze w magazynach o sztuce, prowadzi galerie sztuki, tworzy programy o sztuce lub robi coś innego, aby zarobić na życie, albo też stara się dostać stypendium. Ponadto jest kilka dobrych konkursów na dzieła sztuki dla uniwersytetów i college’ów lub innych miejsc publicznych. Niestety, moja dziedzina — gobeliny — nie jest zbyt popularna i znana na Węgrzech, ponieważ potrzeba dużo czasu na ich wykonanie (aby utkać 1 m2 gobelinu średniej grubości potrzeba około 160 godzin). Ja także uczę w szkole średniej (tkania gobelinów). Ukończyłam też jeszcze jedne studia, więc jestem asystentką ds. komunikacji w galerii sztuki.
A czy uważasz się za przedsiębiorczą? Co Twoim zdaniem znaczy bycie przedsiębiorczym w kulturze?
Oczywiście. Gdybym nie była przedsiębiorcza, nie mogłabym nic zrobić. Moim zdaniem w kulturze w Europie Wschodniej przedsiębiorczość oznacza realizację. To, że człowiek może stworzyć dzieło sztuki lub założyć instytut sztuki z niczego, ponieważ nigdy nie mamy dość pieniędzy, aby realizowac nasze marzenia. Musimu uczyć się, jak tworzyć sztukę bez pieniędzy. Sztuka Europy Wschodniej jest szczególna, ponieważ możemy polegać wyłącznie na naszej przedsiębiorczości i talencie. Nie można nas porównywać do krajów bogatych, bo nie możemy dotrzymać im kroku. Ale moim zdaniem to jest nasza ogromna zaleta, że umiemy realizować nasze projekty bez pieniędzy. A jeśli jeszcze dostaniemy za nie jakieś pieniądze, potrafimy dokonać cudów! Pomysły są niewyczerpane, ale może nam zabraknąć pieniędzy. Po prostu musimy wierzyć tylko w siebie i w nasz zawód.
ZAREJESTRUJ SIĘ
Zyskujesz bezpłatny dostęp do wszystkich treści PURPOSE – magazynu i portalu branżowego dla twórców sektora kreatywnego.
Wywiady z praktykami, artykuły poradnikowe, analizy, warsztaty. Dołącz do czytelników PURPOSE.
Zaloguj się
jeżeli już posiadasz konto.
Zobacz numery archiwalne
nr 35 Sierpień 2007
temat numeru:
TRADYCJA
< spis treści
Artykuł
Od Redakcji
Prezentacja
Agnieszka Retko-Ruszczak
Kariera w kulturze
Coś naprawdę specjalnego - rozmowa z Sergiuszem Kozubkiem z KONI-Art S.C.
Przemysły kultury
Tradycja a turystyka - rozmowa z Tomaszem Koralewskim
Felieton
Tradycja dialogu - Kuba Wandachowicz
Na marginesie
Moja własna tradycja - rozmowa z Wandą Balogh (Węgry)