Warsztat Garncarski w Bolimowie inspiruje ceramiką coraz to nowe pokolenia. Warsztaty, szkolenia z zakresu tworzenia ceramiki prowadzone w manufakturze Konopczyńskich kierowane są do dzieci, młodzieży, pracowników firm i instytucji. Wszyscy absolwenci warsztatów wspominają pobyt w Bolimowie. Nie dziwi więc fakt, że nagrodzona praca w konkursie na najlepszą pamiątkę stworzoną w ramach projektu Zawód Pamiątkarz została przygotowana właśnie w tym miejscu. Autorką nagrodzonej pracy jest Monika Tokarek – Bartczak.

Czy sądzisz, że pomysł na kształcenie pamiątkarzy jest dobry? Czy mają oni szansę zaistnienia na rynku?

Paweł Aftewicz, Warsztat Garncarski Rodziny Konopczyńskich w Bolimowie: Kształcenie pamiątkarzy jest dobrym pomysłem, ponieważ dzięki takiemu szkoleniu wiele osób może odkryć w sobie zdolności, o których istnieniu nie miało pojęcia. Poznając nowe techniki twórcze i łacząc je, mogą realizować nowe pomysły, do tej pory niedostępne. Na pewno nie wszyscy wejdą na rynek pamiątkarski, ale nawet kilka osób, które zrealizują swoje pasje, to i tak dużo przy tego typu projektach.
 
Jakie są zalety pamiątki wykonanej przez rękodzielnika, czym się różni od wyprodukowanej w Chinach?

P.A.: Pamiątka wykonana ręcznie to coś niepowtarzalnego, jest w niej część samego twórcy, natomiast ta z Chin to bezduszna masówka robiona w milionach sztuk. Choć ma ona niewątpliwie jedną przewagę — przeważnie jest tańsza. Ludzie coraz częściej jednak wolą kupić droższą, ale prawdziwą pamiątkę z regionu niż jej chińską podróbkę.
 
Co sądzisz o pomyśle Moniki Tokarek-Bartczak? Najlepszy pomysł na pamiątkę powstał w Waszym warsztacie w Bolimowie, co chyba cieszy?

P.A.: Bardzo się cieszę , że to właśnie w naszym warsztacie powstała najlepsza pamiątka z dwóch edycji szkolenia „Zawód Pamiątkarz”. Ale od kiedy usłyszałem, co Monika wymyśliła, i zobaczyłem szkice kubka w kształcie szpulki nici, to wiedziałem, że to może być trafiony pomysł. Po pierwsze, kubek jest takim rodzajem pamiątki, który nie tylko jest stawiany na półkę i służy do zbierania kurzu, ale jest na co dzień używany. Po drugie, ciekawy i niespotykany kształt kojarzący się z Łodzią to dodatkowy atut tej pamiątki.Teraz tylko trzeba zrobić wszystko, aby wprowadzić go na łódzki rynek pamiątek.

Prowadzicie warsztaty garncarskie, szkolenia. Opowiedz, proszę, o Waszych doświadczeniach z „pamiątką”.

P.A.: Nasz warsztat odwiedza rocznie kilka tysięcy osób i wiemy, jak ważną rzeczą jest zrobienie dobrej pamiątki z pobytu u nas. Nauczyliśmy się tego , że pamiątka musi być dostosowana do konkretnego odbiorcy. U nas są to z reguły dzieci, a więc pamiątka nie może być droga — jej cena powinna mieścić w przedziale od 5 do 15 zł. Naszym hitem okazały się wymyślone rok temu przez Dorotę medaliony na rzemyku z namalowanym ręcznie ptaszkiem bolimowskim — logo naszego warsztatu. Świetnie sprzedają się również wszelkiego rodzaju kubki, które schodzą w każdej liczbie. W takiej dziedzinie jak pamiątkarstwo liczy się głównie pomysł — to więcej niż połowa sukcesu.

Monika Tokarek-Bartczak podczas pracy nad "szpulkami" w warsztacie garncarskim


Zawód Pamiątkarz to twój zawód?

Monika Tokarek-Bartczak: Wydaje się, że idealny dla mnie. Do tej pory szukałam pomysłu na siebie. Marzyłam o wolnym i kreatywnym zawodzie. O pracy, w której mogłabym realizować swoje pomysły, którą mogłabym połączyć z pasją, jaką jest rękodzielnictwo. Mam w sobie dużą potrzebę tworzenia, a ten zawód pozwoli mi ją zaspokajać.
 
Otrzymałaś główną nagrodę w konkursie na najlepszą pamiątkę przygotowaną w ramach projektu „Zawód Pamiątkarz”. Co to dla ciebie oznacza?

M.T-B.: Uwierzyłam w siebie, w swoje możliwości. Najwyraźniej potrzebowałam takiego zwycięstwa, które zmobilizowałoby mnie do działania i spełniania moich marzeń. Pierwsze miejsce zobowiązuje [uśmiech]. Przede mną dużo pracy, najpierw chcę się uporać z sesją na studiach, jednocześnie przygotowuje się do produkcji kubeczków, myślę też o własnej pracowni pamiątkarskiej. Jednym słowem — zaczynam się rozkręcać!!

Monika Tokarek-Bartczak odbiera nagrodę główną w konkursie na najlepszą pamiatkę


Jak powstał pomysł na właśnie taką pamiątkę — kubek „Szpulka”?


M.T-B.: Najpierw zadałam sobie pytanie: „pamiątka z regionu, ale skąd konkretnie?”. Oczywiście, że z Łodzi! To tu się urodziłam i do niedawna mieszkałam. To moja ukochana Łódź, która głównie kojarzy mi się z przemysłem włókienniczym. Pierwotnie miały powstać kolczyki ceramiczne — szpulki (od niedawna zaczęłam tworzyć biżuterię), ale w ten sposób zawężyłabym grono potencjalnych odbiorców do płci żeńskiej. Pomysł na kubek przyszedł mi do głowy w ostatniej chwili, tuż przed przystąpieniem do pracy w pracowni ceramicznej. Od początku wierzyłam, że to dobry pomysł.

Ile czasu zajęło przygotowanie prototypów? Z czego i jak są wykonane?

M.T-B.: Kubki wykonałam podczas pięciodniowych praktyk w warsztacie garncarskim. Prototypy zostały ręcznie wytoczone na kole z gliny, po wyschnięciu wypalone w piecu ceramicznym, a następnie szkliwione i znów wypalane.

Jak wyglądała współpraca z Warsztatem Garncarskim Rodziny Konopczyńskich w Bolimowie i gdzie miałaś praktyki indywidualne?

M.T-B.: Pan Paweł i Pani Dorota — właściciele warsztatu — służyli mi radą i pomocą przy przygotowywaniu pamiątki, poza tym wykazali się dużą cierpliwością. Za co im bardzo dziękuje.

Kubek Szpulka oraz inne pamiątki wykonane przez Monikę Tokarek-Bartczak


Twoją pamiątkę będzie można kupić. Wiesz już, gdzie i za ile chcesz ją sprzedawać?

M.T-B.: Wstępnie zainteresowanie sprzedażą moich pamiątek wykazało Centrum Informacji Turystycznej w Łodzi. Osobiście chciałabym widzieć moje kubki w sprzedaży w miejscach łódzkich atrakcji turystycznych i hotelach. Co do ceny nie chciałabym jeszcze się określać.
 
Jak sądzisz, dlaczego tak trudno o dobrą pamiątkę z województwa łódzkiego, a w szczególności z Łodzi?

M.T-B.: Wydaje mi się, że niewiele jest osób o pewnych umiejętnościach manualnych, które widziałyby możliwość zarobku w wytwórstwie pamiątek. A być może miasto nadal nie jest postrzegane jako atrakcyjne turystycznie, a ty samym może się wydawać, że rynek potencjalnych klientów jest wąski. Ja widzę przyszłość w wytwórstwie pamiątek, bo przecież każdy turysta chce coś zabrać z miejsca podróży. Niech na początek będzie to mój kubek.

A jak zamierzasz pogodzić życie rodzinne z pracą, której dzięki koncepcji kubka „Szpulki” mam nadzieję będziesz miała mnóstwo?

M.T-B.: Ja również! Podobno matki są bardziej zorganizowane. Do tej pory godziłam wiele obowiązków z byciem mamą, więc teraz też dam radę. Mam przynajmniej taką nadzieję.

Rozmawiał: Maciej Mazerant