Dlaczego właśnie ilustracja jest tematem przewodnim bieżącego numeru? Można powiedzieć, że stało się tak na specjalne zamówienie. Tomasz Kaczkowski - grafik i ilustrator "Purpose" - nieśmiało zaproponował temat najbliższy jego sercu. A my postanowiliśmy pokazać Wam ILUSTRACJĘ od podszewki.

 

Pamiętam, jak kilka lat temu byłam zafascynowana rysunkami publikowanymi w „Vogue”. Marzyłam wtedy, że kiedyś, jeżeli tylko to kultowe pismo wejdzie na polski rynek, sama będę jego redaktor naczelną. To był magazyn moich marzeń — piękne zdjęcia, wspaniali fotograficy, piękne modelki, zdolni artyści... W Polsce takich pism nie było. Musiałam jednak poprzestać na marzeniach, bo dowiedziałam się, że „Vogue” jednak nie będzie miał polskiej wersji — nasz kraj jest na to za biedny, nie „wyrobi” założonego planu marketingowego.

Pierwsze zachodnie magazyny publikowane w Polsce, które zwróciły moją uwagę to „Elle” i trzy żywota „Marie Claire”. Czasopisma na licencji miały pokazywać ten lepszy graficznie i designersko świat. Teraz rynek się zmienił. Powstaje coraz więcej magazynów, które drukują coraz ciekawsze prace, robią bardziej przemyślane sesje zdjęciowe, korzystają też z pracy ilustratorów. Jednak nadal brakuje na polskim rynku takich magazynów, jak „Another Magazine”, „Dazed & Confused”,  „Surface” czy „Wallpaper”. Przykładem magazynu, który stara się im dorównać jest „A4”. Ma jednak niski nakład z powodu małego zapotrzebowania na tego typu magazyn. Czy powstanie takich pism więcej? Chyba nie, skoro nie opłaca się wydawać tego, co jest stylowe, gdzie redakcja ma swoje zdanie i nie wpada w ogólny nurt tandety.

Podobnie jest z książkami i ilustratorami. To smutne, że dobre wydawnictwo EZOP, które otrzymuje nagrody za pięknie ilustrowane książki dla dzieci, ma problemy finansowe. Dobrze sprzedają się natomiast książki ze słabymi rysunkami, żywcem zdjętymi z ekranu telewizora. Dziecko oglądając w książce znanych sobie telewizyjnych bohaterów nie musi angażować wyobraźni, podczas gdy ilustracja z nowymi postaciami wymaga zastanowienia się, zaangażowania młodego umysłu. Czy rodzicom nie zależy więc na tym, aby ich dzieci podejmowały ten wysiłek, wyrabiały w sobie wrażliwość na piękno, na sztukę? Na szczęście dobrze wydane książki nadal pojawiają się na półkach księgarni, ciągle są ludzie pracujący z pasją, znajduje się też grono czytelników, którzy to doceniają.

Wracając jednak do tematu samej ilustracji — od półtora roku można zauważyć rosnące zainteresowanie nią. Osób nazywających siebie ilustratorami jest coraz więcej. I tutaj rodzą się pytania. Czy stworzyć ilustrację jest naprawdę łatwo? Czy każdy może być ilustratorem? Myślę, że trudno na to odpowiedzieć, ponieważ poglądów na temat ilustracji jest tyle, ile tworzących je osób. Tomasz Kaczkowski, który rysuje od przedszkola i teraz jest ilustratorem, po drodze skończył liceum plastyczne i akademię sztuk pięknych. Natomiast Endo po ukończeniu liceum plastycznego studiowała psychologię — co zresztą wykorzystuje w swoich pracach, poprzez które wyraża swoje poglądy oraz stany. Tak więc nie wykształcenie jest najważniejsze. Można powiedzieć, że każdy z nas rysował w przedszkolu, każdy był twórczym dzieckiem. Jednak to, czy ze zdolnego dziecka wyrośnie zdolny artysta, nie jest już takie oczywiste. Sądzę jednak, że każdy, kto posiada talent artystyczny może spróbować sztuki ilustracji, bez względu na to, co aktualnie robi. Pamiętać oczywiście należy o tym, że to bardzo trudne, czasochłonne zajęcie. Jednak im więcej osób będzie interesowało się sztuką i kulturą, tym większe będzie zapotrzebowanie rynku na taką działalność. Wszystkim tym, którzy nie zostali obdarzeni talentem artystycznym polecam dodanie do swojego hobby sztuki. Społeczeństwo bardziej wrażliwe na sztukę stworzy większy popyt na dobrych twórców. Z kolei im więcej dobrych twórców, tym lepsze prace. A im więcej dobrych prac, tym piękniejszy będzie nasz świat.

A wszystkim tym, którzy uważają te słowa za patetyczne polecam lekturę „Faktu” i polskie seriale rodem z Kiepskich. Czy jednak naprawdę chcemy żyć w takim świecie?