Miasto i jego obiekty to obszar świadomej aktywności coraz większej liczby młodych twórców i animatorów kultury. Wychodzą do niej ze swoich pracowni, aby zaistnieć, zmienić wizerunek przestrzeni, w której żyją i pracują, oraz by pozyskać dla kultury nowe grono odbiorców. Miasto staje się poligonem doświadczalnym, na którym młodzi ćwiczą umiejętności organizacyjne, testują swój talent i wiedzę. W jaki sposób? Opowiadają o tym w wywiadach twórcy „projektów ” ARTICHOKE, Etam Cru, Festiwal Działań Miejskich, Miastograf, Fabryka Sztuki, MOOMOO, Łódzkie Zakłady Przemysłu Twórczego.

logo_artichoke
ARICHOKE - rozmowa z Emilią Kuryłowicz

Czy Artichoke to działania wychodzące z zamkniętych pomieszczeń w przestrzeń miejską? Jaką rolę odgrywa tutaj Łódź?


Łódź odgrywa bardzo ważną rolę. Wszystkie — Emilia, Agnieszka, Ania [organizatorki projektu „myspace.ldz”] — mieszkamy w Łodzi i wiemy, jakie jest to miasto, czego można się po nim spodziewać, co ma w sobie wartościowego i czego mu brakuje. A na obecną chwilę brakuje mu jeszcze dużo, mimo że ma niesamowity potencjał, o czym wszyscy mówią.
Idea, jaką kieruje się Stowarzyszenie Promocji Działań Twórczych Artichoke, wywodzi się właśnie z poczucia niewykorzystanych możliwości. Z jednej strony, chodzi właśnie o tę przestrzeń — dziką, nieokiełznaną i fascynującą. Ktoś może powiedzieć, że zaniedbaną i brzydką, i w tym też będzie dużo prawdy. Ale nie chodzi przecież o to, żeby wszystko wysprzątać, bo to niemożliwe (a przynajmniej to długotrwały proces), czy odremontować, żeby wyglądało jak weselny tort, co jest częstą praktyką. Żyjemy w takim, a nie innym mieście i trzeba zrobić użytek z tego, co mamy, hm, zamienić wady na zalety.
Z drugiej strony zależało nam na działaniach niszowych, niezwiązanych z żadnymi instytucjami, na działaniach bardziej spontanicznych i mających nieco inny wymiar społeczny. Dzięki wyjściu sztuki z galerii zmienia się oblicze miasta — widać, że mieszkają tu ludzie twórczy, że obchodzi ich przestrzeń ich życia, że starają się zrozumieć, co ta przestrzeń mówi i skomunikować się z nią, a także z innymi ludźmi, którzy w niej żyją.
Komunikacja jest bardzo ważna, a umieszczanie sztuki w galeriach bardzo ją ogranicza. Kiedy idę na wystawę, widzę, że przychodzi na nią dokładnie ten sam zestaw ludzi — głównie artyści, studenci ASP i pochodnych uczelni, dziennikarze itd. Inni ludzie w ogóle nawet nie mają pojęcia, że takie wydarzenie ma miejsce, bo to jest ono po prostu zupełnie oderwane od ich świata. Wystawa ich nie interesuje, bo nie widzą w niej żadnych odniesień do swojego życia, a poza tym nie są przyzwyczajeni do takiej formy wypowiedzi. Właściwie bowiem, gdzie mieli się z takimi zjawiskami oswoić — w telewizji? W centrum handlowym?
Akcja z gablotami to niesamowite doświadczenie. Stwarza płaszczyznę komunikacji między artystami, przestrzenią a ludźmi, do których ona należy. Każda ze stron — nieważne, czy jest to rodowity łodzianin, czy przyjezdny artysta z Polski czy z zagranicy — musi zagłębić się w przestrzeń Łodzi, spojrzeć na nią inaczej niż dotychczas. Łódź jest dla nas inspiracją, ale chcemy, żeby także ona się zmieniała, ewoluowała.

artichoke_foto

Jan Vorman
"Sen o lataniu"
Wiktor Polak
"W galbotce"
Foto: Michał Grzeszczakowski

Jak same mówicie, dzięki Wam ze sztuką może obcować każdy mieszkaniec miasta. Jak zeszłoroczna edycja projektu „myspace.ldz” została odebrana przez łodzian i artystów?

Trochę się zagalopowałam przy odpowiedzi na poprzednie pytanie. Może nie każdy mieszkaniec miasta, bo nie każdy dotrze do gablot, nie mamy takiej promocji jak duże festiwale, ale też nie o to chodzi. W czasie prac nad organizacją „myspace.ldz” spotykamy wielu ludzi, dla których zarówno my, nasza akcja, jak i sztuka w ogóle to jakieś kuriozum. Mimo to mimowolnie się w nią włączają i przekazują informacje o niej innym osobom ze swojego środowiska.
Na nasze wernisaże przychodzą mieszkańcy okolicznych podwórek i ich znajomi oraz przechodnie. Zainteresowanie wykazują także osoby związane ze street artem, z artystami z zagranicy — zawsze chcą przyjechać ich znajomi, ciekawi Łodzi i tego wydarzenia. Publiczność jest naprawdę zróżnicowana. Ponadto na taką gablotę można trafić zupełnie przypadkiem, po prostu idąc ulicą. I moim zdaniem to jest niezwykłe, zobaczyć nagle coś, co odbiega od schematu naszego wyobrażenia o częściach składowych przestrzeni miejskiej. Szczególnie, jeśli się to widzi w Łodzi, gdzie nie ma takiego nagromadzenia sztuki w przestrzeni publicznej ani nawet street artu itp.
Zeszłoroczna edycja to było coś niesamowitego! Dla mnie to był najlepszy dzień w 2008 roku! Przyszło mnóstwo różnych ludzi, niektórzy być może skuszeni darmowym winem i watą cukrową, ale wyglądało na to, że wystawa też ich zainteresowała. Wszyscy pomagali, byli mili i uśmiechnięci. Co do artystów myślę, że taka forma wypowiedzi im się podoba. Każdy robi inne prace i to, czy się one podobają, zależy także od osobistych gustów. Niektórzy artyści przyjechali do Łodzi po raz pierwszy — właśnie w związku z tą akcją i niektórzy z nich wrócili. Poza tym co roku otrzymujemy zgłoszenia od nieznanych nam osób, które słyszały o „myspace.ldz” i chciałyby wziąć udział (zazwyczaj same zapraszamy uczestników).
W ogólnym spojrzeniu odbiór „myspace.ldz” jest pozytywny. Czasem spotykamy jakąś nową osobę, która mówi: „A! To wy jesteście od tej akcji z gablotami! To naprawdę świetne!” Albo np. widzimy, że ktoś powiesił sobie naszą mapkę na ścianie. To bardzo miłe uczucie, które daje poczucie satysfakcji i sensu, bo nie będę ukrywać, że nie dla wszystkich jest jasne, po co my w ogóle tracimy czas na takie „głupoty”.

Łódź stara się o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury w 2016 roku. Czy ma to dla Was jakieś znaczenie? Czy Wasza praca może się przyczynić do lepszego wizerunku miasta?

Co do tego nie ma żadnych wątpliwości [uśmiech]. Dobry wizerunek miasta to według nas nie tylko piękne fontanny (i rzeźby z brązu), odmalowane kamienice i często organizowane festyny. Miasto po prostu musi żyć! I musi mieć swój własny charakter, potrzebne są niestandardowe rozwiązania i działania! Nie będziemy drugim Wrocławiem czy Krakowem, jak niektórzy by sobie życzyli. My szukamy innych rozwiązań.
Myślę, że plebiscyt na ESK to duża szansa dla miasta, bo nagle znajdują się pieniądze na to, żeby coś w Łodzi zrobić. Na początku w ogóle nie wierzyłyśmy, że uda nam się cokolwiek zorganizować. A jednak! Ten tytuł nie ma jednak aż tak wielkiego znaczenia. Powiedziałabym, że to taka sztucznie wykreowana sytuacja, ale udział w plebiscycie przynajmniej przyspiesza pewne procesy i to jest bardzo ważne. Dodam, że współpracujemy z Urzędem Miasta Łodzi, który wspiera nas nie tylko finansowo, ale także duchowo.
Nasza praca na pewno może się przyczynić do polepszenia wizerunku Łodzi. Nie każdy chce oglądać tylko wyżej już wymienione, wątpliwej urody posągi, źródełka, ogródki piwne czy kamienice udające plastikowe torty.

http://www.artichoke.com.pl


logo_etamcrew
ETAM CRU - rozmowa z Przemkiej Blejzykiem

Czym jest Etam Cru? Jakie określenie najlepiej do Was pasuje — streetartowcy?


Etam Cru jest nazwą grupy, w której skład wchodzą dwie osoby — Mateusz Gapski „Bezt” i ja Przemek Blejzyk „Sainer”. Tak naprawdę sami nie staramy się szufladkować tego, co robimy ani tego, kim jesteśmy. Obaj zaczynaliśmy od graffiti, ale w tym momencie ta dziedzina tak mocno przeplata się ze street artem, że do końca nie wiadomo, jak się konkretnie w tych wszystkich działaniach określić. Chcemy pokazywać na ścianach malarstwo i różnego typu ilustracje. Najważniejsze jest dla nas to, aby nasze prace były na poziomie, a jak to będzie określane, to już jest kwestia drugorzędna.

Wasze prace są ogólnodostępne — codziennie, jadąc ulicami miasta, możemy na nie patrzeć. Czy w związku z tym, wybierając miejsce swoich realizacji, myślicie o tym, żeby praca była uniwersalna, ponadczasowa? Czy też przyjmujecie zasadę, że np. za jakiś czas coś do niej dodacie, coś w niej zmienicie, przemalujecie?

Nie mamy jednej zasady, na podstawie której tworzymy każdą kolejną pracę. To, co powstanie na danej ścianie, zależy od masy różnych czynników. Czasami jest tak, że mamy pomysł, który wychodzi w trakcie rozmowy i wtedy zaczynamy się zastanawiać, na jaki format ściany będzie on pasował. Jeśli taką ścianę uda się znaleźć i uzyskać pozwolenie na realizację, to przystępujemy do malowania. Czasami jest też tak, że zgłaszają się do nas prywatne osoby mające ścianę, którą chcą przeznaczyć na naszą pracę. I często zdarza się, że jest to ściana, która odpowiada wymyślonemu wcześniej przez nas projektowi. Jeśli więc nasza wizja pasuje do tego miejsca i odpowiada zleceniodawcy, to malujemy.
Bywa też tak, że zleceniodawca ma już jakiś pomysł i chciałby go zrealizować w naszej stylistyce, co także jest ciekawą zabawą z projektem. A zdarza się i tak, że przemieszczając się w różnych miastach, widzimy w pewnym momencie ścianę, która samą swoją konstrukcją podsuwa jakieś rozwiązania tematyczne lub jest popękana i swoim „brudem” już tworzy ciekawą koncepcję, która wystarczy tylko delikatnie dopracować, aby powstała ciekawa praca.
Także więc różnie to bywa z wyborem tego, co powstanie na ścianie, ale najlepiej, kiedy mamy ścianę i możemy namalować na niej to, co chcemy. Wtedy staramy się, aby praca pasowała do otoczenia i była na tyle atrakcyjna, żeby każdy, kto przechodzi, mógł na chwilę się przy niej zatrzymać, zapomnieć o życiu codziennym i przenieść na moment w świat stworzony przez nas na ścianie. Tak było w przypadku malowania wieżowca w Bydgoszczy, który stoi przy wejściu do jednego z bydgoskich parków. Właśnie dlatego stworzyliśmy ilustrację ukazującą dzieci, które stworzyły sobie w lesie autonomiczny świat, w którym czują się swobodnie i bezpiecznie.
Jeśli natomiast chodzi o dodawanie, zmienianie i przemalowywanie, to raczej nie stosujemy takich zabiegów. Praca, którą tworzymy jest jakby dokumentacją naszego spojrzenia na dany temat w danym czasie. Ściana jest też dokumentacją, jaki był poziom naszych prac w danym momencie i dlatego fajnie jest po czasie obejrzeć, jak się malowało wcześniej i jak się postrzegało dany temat. Poza tym ścian jest tyle, że zamiast przemalowywać starą prace można ten sam temat ugryźć w lepszym stylu na nowej ścianie, jeśli będzie taka potrzeba.

lion_etamcru

 

Foto: Mateusz Gapski
Lion - Mateusz Gapski

Łódź stara się o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury w 2016 roku. Czy ma to jakieś znaczenie dla Was? I czy Wasza praca może się przyczynić do lepszego wizerunku miasta?

Dla mnie starania Łodzi o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury w 2016 roku mają dosyć duże znaczenie, ponieważ wychowałem się w Łodzi. A jeśli chodzi o Mateusza, to on pochodzi z Turku i tak naprawdę z miastem wiążą go najbardziej studia i znajomi. Obaj jednak w równym stopniu chcielibyśmy pomóc Łodzi w tych staraniach. Na pewno uzyskanie tego tytułu byłoby ogromnym plusem dla miasta, ale również dla mieszkańców, ponieważ z pewnością coraz więcej turystów z zagranicy zaczęłoby przyjeżdżać do Łodzi ze świeżymi pomysłami na urozmaicenie stylu życia , kultury itp. Łódź jest ciekawym miastem i moim zdaniem przy zaangażowaniu w jego promocję odpowiednich osób, z ciekawymi pomysłami, dałoby się je bardzo szybko doprowadzić do poziomu miast europejskich.
A jeśli chodzi o nasze prace, to wydaje mi się ze jak najbardziej mogłyby one się przyczynić do lepszego wizerunku. W mieście jest tak dużo ścian, które można by zagospodarować na nasze prace, że nie starczyłoby nam czasu, żeby wszystko zamalować. Mamy znajomych w Polsce i za granicą, którzy zajmują się malowaniem ścian i w mieście można by stworzyć międzynarodową galerię ścian, co na pewno byłoby potężną promocją. Ściany rozsiane po całym mieście na pewno ożywiłyby płaskie powierzchnie, które tylko przytłaczają przechodniów swoją szarzyzną. Wydaje mi się, że w mieście za mało się dzieje pod tym względem w porównaniu z innymi miastami, gdzie powstaje kilka dużych ścian rocznie, a przy okazji wiele mniejszych. Wprowadzenie kolorów do miasta i obrazów byłoby z pewnością przyjemne dla ludzi, którzy przemierzają cały czas te same trasy z domu do pracy — w ich monotonnym życiu mogłoby pojawić się coś kolorowego, co chociażby rzuciło na czyjąś twarz trochę uśmiechu.

http://www.etamcru.com


logo_fabrykasztuki
FABRYKA SZTUKI - rozmowa z Maciejem Trzebeńskim, Dyrektorem Fabryki Sztuki

Obecnie ważnym dla Was projektem na pewno jest Art_Inkubator. Czy zechciałby Pan powiedzieć coś więcej o tym długofalowym przedsięwzięciu?

Projekt realizowany jest już od ponad roku. Za jego rozpoczęcie możemy uznać podpisanie listu intencyjnego w którym partnerzy m.in. Urząd Miasta Łodzi, Urząd Marszałkowski w Łodzi, Fabryka Sztuki, Łódź Art. Center, Uniwersytet Łódzki i Narodowe Centrum Kultury wyrażają wolę podjęcia współpracy przy tworzeniu w Łodzi Inkubatora Kultury. Od tego momentu z czystej idei projekt przekształcił się w coś namacalnego.
O Art_Inkubatorze można mówić w kontekście realizacji dwóch zadań, które tworzą jedną wspólną, merytoryczną całość. Pierwsze zadanie jest fundamentem projektu. Są to działania rewitalizacyjne, w wyniku których powstanie materialna część inkubatora — biura, pracownie artystyczne i wieloprofilowa przestrzeń artystyczna, z której będą korzystać przyszli beneficjenci inkubatora. Drugie zadanie to już prowadzenie i zarządzanie inkubatorem, czyli instytucją wsparcia działającą nie dla zysku, pomagającą w wejściu na rynek przyszłym przedsiębiorcom, organizacjom trzeciego sektora i artystom.
Art_Inkubator będzie swoistą platformą pozwalającą na realizację pomysłów biznesowych i artystycznych. Będzie też pierwszym w Polsce inkubatorem nastawiony na wspieranie i promocję działań sektora kreatywnego. Mówiąc prościej, jego działalność, a tym samym wsparcie będzie adresowane do instytucji i firm, działających na polu kulturalno-artystycznym. Mogą to być instytucje organizujące wydarzenia artystyczne lub też firmy wspomagające je swoimi produktami czy usługami (np. sprzętem technicznym, oprogramowaniem, doradztwem), czy wreszcie przedsiębiorcy z tzw. przemysłów kultury.
Im wszystkim Art_Inkubator zapewnia przestrzeń i infrastrukturę lokalową oraz administracyjną. Jest swoistym adresem prowadzenia działalności, zapewniającym ochronę w najtrudniejszym, startowym momencie działalności podmiotu. Art_Inkubator sprzyja innowacyjnym ideom od wczesnego etapu ich powstania do „dojrzałości” zakończonej wyjściem z inkubatora.
Art_Inkubator ma być instytucją, która tworzy kulturę działania organizacji i kulturę przedsiębiorczości. Pomaga podmiotom rozwijać umiejętność identyfikowania, oceny i wykorzystania okazji do przygotowania projektu artystyczno-kulturalnego dobrego pod względem nie tylko artystycznym, ale i biznesowym. To w nim przyszli przedsiębiorcy nauczą się zasad kalkulacji kosztów przedsięwzięcia, przygotowania biznesplanu, właściwych sposobów prowadzenia biznesu, promocji itp.
Art_Inkubator będzie pełnić także rolę integracyjną dla środowiska ludzi kultury, sztuki i przedsiębiorców. Będzie promować osoby i firmy współdziałające w celu wykreowania Łodzi i regionu łódzkiego jako miejsca wspierającego kulturę, sztukę, miejsca pobudzania przedsiębiorczości środowisk artystycznych. Ostatnim, nie mniej istotnym zadaniem AI, jest popularyzowanie osiągnięć z zakresu kultury, sztuki, edukacji i przedsiębiorczości.
Podsumowując, Art_Inkubator to wspieranie rozwoju kulturalno-społecznego Łodzi i regionu, to szansa na innowacje w biznesie, to tworzenia stałych miejsc pracy w obszarze przedsięwzięć kulturalnych i turystyki kulturalnej.
fabryka_sztuki

"Drugi pokój", spektakl Teatru Chorea, reżyseria: Paweł Passini
Foto: Fabryka Sztuki

Fabryka Sztuki mieści się na terenie Łódź Art Center, jednak jesteście oddzielną instytucją, nastawioną przede wszystkim na działania edukacyjne skupiające się wokół teatru i sztuki najnowszej. Co to znaczy?

Dla uściślenia Fabryka Sztuki jest pierwszą w Łodzi instytucją kultury działającą w oparciu o współpracę publiczno-prywatną. Stworzyły ją i finansują trzy instytucje — Urząd Miasta Łodzi, Fundacja Łódź Art Center i Stowarzyszenie Teatralne Chorea. Szkielet działań programowych Fabryki powstał na bazie doświadczeń i kompetencji partnerów prywatnych.
Łódź Art Center to szeroko rozumiana sztuka współczesna, natomiast Chorea to działania teatralne i okołoteatralne. W tym dualizmie realizowana jest większość projektów programowych Fabryki. Tak jak wspomniałaś, Fabryka Sztuki nastawiona jest na działania edukacyjne i poznawcze. Zależy nam, aby z naszymi propozycjami dotrzeć do bardzo konkretnego odbiorcy. To m.in. licealiści i studenci, którzy poszukują niekomercyjnych, alternatywnych prezentacji działań artystycznych. Edukacja wymaga cykliczności, zrozumienia potrzeb odbiorcy.
Od samego początku było jasne, że Fabryka Sztuki będzie działała na nieco innym obszarze form aktywności kulturalnej niż Łódź Art Center czy Chorea. Z tego powodu główne założenia programowe dotyczą prowadzenia działalności edukacyjnej i artystycznej szczególnie z młodymi ludźmi, zespołami teatralnymi, muzycznymi, artystami spoza komercyjnego nurtu w sztukach performatywnych, wizualnych i estradowych.
Celem Fabryki Sztuki jest stworzenie miejsca dla nowej poszukującej sztuki i artystów, którzy traktują takie działania jako miejsce do budowania swojej tożsamości artystycznej i twórczego rozpoznawania otaczającego świata. Realizując swe idee, Fabryka Sztuki organizuje tzw. Wtorki i Czwartki w Fabryce Sztuki, podczas których odbywają się bezpłatne warsztaty z zakresu filmu, sztuk wizualnych, tańca, śpiewu, teatru, a także spotkania i dyskusje z ludźmi będącymi autorytetami w swoich dziedzinach. Możemy śmiało powiedzieć, że w każdym z projektów realizowanych przez Fabrykę Sztuki edukacja zajmuje bardzo istotne miejsce.

Łódź stara się o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury w 2016 roku. Czy ma to jakieś znaczenie dla Was? Czy Wasza praca może się przyczynić do lepszego wizerunku miasta?

To oczywiste, że realizacja tak ważnego projektu, jakim jest ESK, ma znaczenie nie tylko dla każdej instytucji kultury czy dla ludzi kultury w naszym mieście, ale przede wszystkim dla łodzian. Łódź jak żadne inne miasto w Polsce ma potencjał wywodzący się z jego materialnej tradycji (przestrzeń postindustrialna), wzmocnionej poprzez wieloletnią tradycję sztuki awangardowej.
Jestem przekonany, że nasze działania zmieniają wizerunek Łodzi na lepszy. Dotyczy to zarówno działań artystycznych, jak i tych, które związane są z projektem Art_Inkubator. Będzie on istotnym elementem budowania wizerunku Łodzi jako najlepszego kandydata do tytułu Europejskiej Stolicy Kultury 2016. Teraz jest najlepszy czas, aby dobitnie i jasno powiedzieć: stawiamy na kulturę, stawiamy na działania kreacyjne. Jestem pewien, że Fabryka Sztuki znajdzie swoje miejsce w realizacji starań o tytuł ESK.

http://www.fabrykasztuki.pl

logo_lzpt

ŁÓDZKIE ZAKŁADY PRZEMYSŁU TWÓRCZEGO - rozmowa z Basią Romanowską

Niedawno stworzyłyście Łódzkie Zakłady Przemysłu Twórczego. W ramach tego projektu systematycznie realizujecie kiermasz wszystkiego, na którym można kupić rzeczy wykonywane przez artystów i nie tylko. Ostatni z nich odbył się na jednym z łódzkich podwórek przy ulicy Piotrkowskiej. Dlaczego zajęłyście się właśnie taką działalnością?

Pomysł realizowania tego typu kiermaszów wpadł nam do głowy w banalny sposób — siedząc rano przy kawie z Kasią, wymyśliłyśmy, że Łodzi przydałoby się coś takiego. Wiele razy słyszałam od łódzkich znajomych, że nie ma u nas gdzie sprzedawać rzeczy, które sami tworzą czy których nie używają. Poza tym sama od wielu lat pasjonuję się rękodziełem, przeróbkami krawieckimi i szperaniem w łódzkich lumpeksach w poszukiwaniu rzeczy niespotykanych i oryginalnych, za nieduże pieniądze, z zamiłowania do mody vintage. Interesuje nas też temat recyclingu odzieży i nadawania starym rzeczom nowego życia.
Poza tym z naszych obserwacji wynikało, że w Łodzi jest mnóstwo ludzi, którzy podzielają tę pasję. Chciałyśmy dać możliwość zarówno artystom, jak i ludziom hobbystycznie zajmującym się tego typu działalnością. Z edycji na edycję mamy coraz więcej chętnych. Chciałyśmy, aby ludzie tworzący i Ci zainteresowani kupnem bądź wymianą mogli się spotkać, zintegrować, nawiązać nowe kontakty, a wszystko miało mieć charakter miłego spotkania przy dobrej muzyce.
Kasia od wielu lat jest DJ-ką, więc chciałyśmy połączyć jej pasję muzyczną i moją ciuchową. Udało się! Tak właśnie wyglądają nasze kiermasze, niezależnie od miejsca, w którym dana edycja się odbywa. Bardzo nam zależało na podkreśleniu charakteru naszego miasta, ponieważ jako łodzianki kochamy Łódź i uważamy, że jest miejscem jedynym w swoim rodzaju. Chciałyśmy więc przyczynić się do urozmaicenia czasu tutaj spędzanego, bo im więcej się dzieje, tym lepiej! Nasza nazwa — Łódzkie Zakłady Przemysłu Twórczego — też jest ściśle łódzka i ma za zadanie nawiązać do przeszłości, przemysłu i fabrykanckiego charakteru miasta.

lzpt_foto

Kiermasz 2009
Foto: ŁZPT


Planujecie stworzyć własną fundację — czym będzie się zajmować i co macie w planach?

W planie mamy właśnie założenie fundacji, która przede wszystkim miałaby skupiać młodych ludzi z pasją. Pomysłów na jej działalność jest wiele. Niektórych z nich nie chciałabym zdradzać, niech na razie zostaną tajemnicą.
Oczywiście kiermasze mają i będą miały charakter cykliczny, na razie udaje nam się zachować między nimi odstęp miesiąca i wszystko wskazuje na to, że tak zostanie. Każdy z nich będzie odbywał się na terenie Łodzi w charakterystycznych dla niej miejscach. Myślimy też o działalności warsztatowej i streetartowej połączonej z muzyką.
Jestem z zawodu psychologiem, miłośniczką mody i rękodzieła, i mam swoje plany, co do tego miejsca, a Kasia zamiłowanie do muzyki i inne twórcze pasje, które chcemy połączyć w całość. W skrócie — chcemy promować projektowanie i recykling odzieży oraz wszelkiego rodzaju przedmiotów użytkowych (nadajemy starych rzeczom nowe życie), rękodzieło, twórczość muzyczną, fotografię, malarstwo, sztukę w przestrzeni publicznej, wizualizacje, happening oraz różnorodne eventy kulturalne.

Łódź stara się o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury w 2016 roku. Czy ma to jakieś znaczenie dla Was? I czy Wasza praca może się przyczynić do lepszego wizerunku miasta?

Bardzo się cieszymy, że Łódź ma wielką szansę zostać Europejską Stolicą Kultury w 2016 roku i mamy nadzieje, że również nasza działalność się do tego choć troszkę przyczyni. Chcemy promować Łódź i ludzi z Łodzi oraz niepowtarzalny charakter miasta. Mamy też zamiar wyjechać z promocją do innych miast — naszym pierwszym celem jest Wrocław, w którym planujemy zorganizować jedną z odsłon Łódzkich Zakładów Przemysłu Twórczego. Chcemy tam zabrać naszych łódzkich artystów oraz zaprezentować Łódź i zachęcić do jej odwiedzania.
Chcemy pokazać ludziom ciekawe, typowe dla Łodzi miejsca, tereny pofabryczne, ciekawe zakamarki, dlatego tak wybieramy kiermaszową przestrzeń. Na przykład podwórko przy restauracji Affogato jest idealnym miejscem — typowym łódzkim podwórkiem studnią, w dodatku przy ulicy Piotrkowskiej. Mamy też na oku kolejne rejony warte odwiedzenia. Ponadto myślimy, że nasza inicjatywa jest o tyle ciekawa, iż integruje różnych ludzi w różnym wieku, z wielu rejonów miasta i o wielorakich zainteresowaniach oraz wprowadza trochę urozmaicenia, zabawy i koloru. Mamy nadzieję, że frekwencja zainteresowanych będzie rosła z miesiąca na miesiąc.

http://www.lzpt.pl


logo_moomoo
MOOMOO ARCHITECTS - rozmowa z Jakubem Majewskim

Jesteście właścicielami MOOMOO ARCHITECTS. Jakie znaczenie dla Was jako projektantów ma miasto? Pracujecie w Łodzi, tutaj macie też swoje studio, które mieści się w postindustrialnym budynku niedaleko dworca Łódź Fabryczna. Specjalnie wybraliście to miejsce?

Niektórzy mówią, że Łódź nie jest przesadnie pięknym miastem, jednak dla nas to wspaniała możliwość. Wiele jest do zmiany, może do poprawienia. Cieszymy się, że będziemy mogli uczestniczyć w zachodzących zmianach i jednocześnie mieć wpływ na kreowanie przestrzeni, w której żyjemy. Nie każdy ma taką możliwość. Spotkaliśmy się z opinią naszych kolegów Holendrów, których projekty bardzo lubimy, że mamy w naszym mieście ogromny potencjał, ponieważ jest tu wiele do zrobienia.
Nasi inwestorzy pochodzą głównie z Mazowsza i tam jest realizowana większość naszych projektów. Oczywiście, spoglądając z perspektywy osób, które prowadzą pracownie, lepiej by było przenieść się do Warszawy. Dla nas jednak odległość nie stanowi dużej bariery, więc często jest tak, że dzień zaczynamy w Łodzi, a kończymy w drugim końcu Polski. Tu jednak mamy swoją pracownię i tutaj dobrze się nam projektuje.
To, co dla jednych jest obskurną opuszczoną fabryką, dla nas jest wspaniałą historią naszego miasta, dlatego też właśnie w takiej przestrzeni stworzyliśmy biuro. Jesteśmy w samym centrum miasta, wszędzie mamy blisko. Uroki naszych przestrzeni zaczynają dostrzegać zagraniczni turyści, pojawiły się dwa przewodniki po Łodzi, gdzie nasza pracownia wymieniana jest jako interesujące miejsce w starym, industrialnym klimacie miasta. Cieszymy się z tego niezmiernie i mamy nadzieję, że inni mieszkańcy miasta również zaczną dostrzegać, iż posiadamy coś unikatowego.

moomoo_foto

L_HOUSE elewacja z barwionego termopianu
LOFT / miejscowość Brzeg
Foto: MOOMOO

Nie zajmujecie się wyłącznie projektowaniem domów i wnętrz, realizujecie również kampanie społeczne. Czy możecie powiedzieć o tym coś więcej?

Tak, to prawda. Od początku powstania MOOMOO zakładaliśmy, że chcemy robić coś więcej niż tylko architekturę. Zresztą wydaje nam się, że zawód projektanta wymaga pewnego rodzaju umiejętności obserwatora społecznego. Tworzymy dla ludzi i w ich otoczeniu, i często od tego, jak bardzo poznaliśmy człowieka, zależy jakość naszej architektury. Zamykając za sobą drzwi od pracowni, nie możemy powiedzieć, że nasza praca się skończyła — wciąż obserwujemy, oglądamy i się przypatrujemy.
Ta złożoność czynników ludzkich nas pasjonuje, chętnie włączamy się w inicjatywy społeczne, działając na zasadzie non-profit. Ostatnio, wspólnie z Grupą Pewnych Osób, zorganizowaliśmy akcję zazieleniania miejskich trawników. Do działań włączyli się okoliczni mieszkańcy. Tak naprawdę to nie liczyło się tych kilka posadzonych roślin czy przekopany trawnik, bo to w skali miasta jest niczym. Dużo bardziej cieszy nas fakt, że udało się nam rozbudzić świadomość ludzką, że oto ja, Jan Kowalski, również mam wpływ na to, jak wygląda kawałek miasta. Zresztą z naszych obserwacji wynika, że człowiek zdecydowanie bardziej dba o przestrzeń, w której sam coś zrobił, jeśli uczestniczył w jej powstawaniu. To, czy ulica jest czysta i zadbana, w dużym stopniu zależy od nas samych. Dziś już wiemy, że akcje możemy uznać za udaną — w innych miastach znaleźli się nasi naśladowcy.

Łódź stara się o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury w 2016 roku. Czy ma to jakieś znaczenie dla Was? I czy Wasza praca może się przyczynić do lepszego wizerunku miasta?

Oczywiście, byłoby nam bardzo miło, gdybyśmy mogli pochwalić się tym prestiżowym tytułem, jednak z naszej perspektywy miasto jeszcze nie wygrało, ale z dnia na dzień się zmienia i to na lepsze. Wydawać by się mogło, że szczególnie z punktu widzenia ludzi zajmujących się architekturą miasto postrzegać będziemy przez pryzmat kubatury, przestrzeni i czegoś namacalnego. Dla nas jednak miasto równoznaczne jest z ludźmi, którzy je zamieszkują. To my, łodzianie tworzymy klimat tego miejsca.
Za każdym razem, kiedy wracaliśmy z podróży do Łodzi, przeżywaliśmy kilkudniowy szok. Było tak inaczej, czasami można by nawet powiedzieć, że było dziwnie. Z lekkością wytykaliśmy wszelkie niedoskonałości, dużo rzeczy nam przeszkadzało. Wydawało się, że czegoś nam brakuje, myśleliśmy, że jesteśmy gorsi. Ale tak naprawdę jesteśmy tylko inni. Dziś postrzegamy to jako coś oryginalnego, widzimy, jak ta nasza odrębność może być sama w sobie interesująca. Wiele rzeczy można naprawić, ulepszyć i zmienić. W tym właśnie upatrujemy największy potencjał, że jest wiele do zrobienia. Wydaje się, że dochodzi jednak do tych najważniejszych przeobrażeń w mieście, zmienia się nastawienie ludzi. W ostatnim czasie udało się wzbudzić wśród wielu mieszkających tu osób świadomość, że wspólnie możemy coś zrobić. Mamy wspólny cel, który jednoczy.
Odnosząc się do drugiej części pytania, z przyjemnością możemy poinformować, że MOOMOO ARCHITECTS znalazło się na liście 30 najlepiej zapowiadających się pracowni architektonicznych na świecie („Wallpaper Directory” 2009). Jesteśmy jedyną pracownią z Polski oraz tej części Europy, która otrzymała to wyróżnienie. Tym bardziej jest nam miło, że jako łodzianie, zdobywając to wyróżnienie, możemy dać kolejny pretekst, aby o naszym mieście mówiono w pozytywnym kontekście. Mamy nadzieję, że w niedalekiej przyszłości będziemy mogli zaprojektować coś specjalnie dla Łodzi i w kontekście naszego miasta.

http://www.moomoo.pl


logo_topografie
TOPOGRAFIE - rozmowa z Michałem Grelewskim, Łukaszem Biskupskim i Agatą Zysiak

Czym się zajmujecie?

Michał Grelewski: Mówiąc najogólniej, zajmujemy się miastem. Staramy się podejść do niego całościowo i animować różne rodzaje związanych z nim działalności. W centrum naszych zainteresowań jest miasto wyjątkowe, w którym wszyscy żyjemy — Łódź. A wchodząc w szczegóły, naszą działalność można podzielić na kilka gałęzi: badanie kultury miejskiej, jej popularyzacja i animacja; ożywianie przestrzeni miasta; upowszechnianie wiedzy o ochronie łódzkiego dziedzictwa architektonicznego..
Naszym projektem o najdłuższym stażu jest Festiwal Działań Miejskich — Miastograf. To interdyscyplinarna impreza prezentująca działania inspirowane lub związane z miastem. Przeglądy filmowe, projekty artystyczne, dyskusje, koncerty i gry podwórkowe mają pokazać, jak fascynującym i złożonym zjawiskiem jest miasto. Chociaż Festiwal dotyczy ogólnego zagadnienia miejskości, punktem wyjścia jest Łódź. Przedstawiając wiele punktów widzenia, chcielibyśmy pomóc uczestnikom Festiwalu zrozumieć i polubić skomplikowaną przestrzeń, jaką jest Łodzi. Drugą ważną częścią działań w ramach badania i popularyzacji kultury miejskiej jest portal Topografie.pl — „Łódź miejscami opisana”, który zbiera historyczne informacje, łącząc je z subiektywnymi wizjami miasta. Strona, oparta na mapie, ma stać się platformą gromadzenia różnorodnych informacji o mieście — otwartą dla wszystkich zainteresowanych Łodzią. Poza corocznym Festiwalem, organizujemy także projekcje, wykłady, debaty i inne wydarzenia poświęcone tematyce miejskiej.

Uważamy, że doświadczenie miasta polega nie tylko na debacie nad jego reprezentacją w kulturze czy suchych dyskusjach teoretycznych. Miasto to dla nas przede wszystkim żywy organizm, z którym można się zaprzyjaźnić, działając bezpośrednio w jego przestrzeni. Z takiego założenia wyszliśmy, organizując fabularne gry miejskie — „Łap Złodzieja”, „Zmotaj Fabrykę”, „Krok w niepodległość” czy „Przestudiuj Łódź”. Taki cel przyświecał nam też w trakcie akcji na pograniczu gry i happeningu inspirowanych warszawskimi działaniami Krzysztofa „Sempa” Bieleckiego — „Lodzenatio” i „Po(w)łódź”. W czerwcu zorganizowaliśmy w Łodzi pierwsze  spotkanie organizatorów największych polskich gier miejskich. Z kolei w październiku odbyła się Olimpiada Sportów Miejskich w ramach Festiwalu Miastograf.

Zależy nam na ochronie łódzkiego dziedzictwa kulturowego. Łódź, ze swoją fascynującą historią miasta, które w XIX wieku rozwijało się z tempem równym Nowemu Jorkowi i Manchesterowi, systematycznie niszczeje. Dziś wydaje się miastem bez pamięci. Kamienice i fabryki — świadectwa dawnej potęgi, stanowiące ważny składnik łódzkiej tożsamości — zastępuje się „bezpłciowymi” budynkami, które mogą stanąć wszędzie. Wspólnie z innymi łódzkimi stowarzyszeniami i grupami działamy więc w ruchu społecznym „Szacunek dla Łodzi”, który stara się interweniować w sytuacjach zagrożenia łódzkiego dziedzictwa i uświadamia łodzian w zakresie prawdziwej wartości ich miasta. Zorganizowaliśmy też serię debat architektonicznych we współpracy z łódzkim oddziałem Stowarzyszenia Architektów Polskich.
topografie_foto

Olimpiada Sportów Miejsckich
Foto: Karolina Szczepocka

Lomościana
Foto: Agnieszka Gajewska

Waszym głównym projektem jest Miastograf. W jaki sposób jest on odbierany w Łodzi? Jakie jest zainteresowanie mieszkańców miasta tym projektem, jakie osób związanych z łódzką kulturą (artystów, architektów), a jakie urzędników miejskich?

Łukasz Biskupski: Zeszłoroczny Miastograf (maj/czerwiec 2008) miał być początkowo konkursem wiedzy o Łodzi, pomyślanym jako zachęta dla łódzkiej młodzieży do przyjrzenia się własnemu miejscu zamieszkania. Okazało się jednak, że zainteresowanie łodzian historią miasta i jego reprezentacjami w kulturze jest tak duże, że przedsięwzięcie rozbudowało się do całego Festiwalu Działań Miejskich. Zorganizowaliśmy Warsztaty Miejskie, wykłady (m.in. bijącą rekordy popularności na portalu YouTube prelekcję Marka Janiaka) i „zŁODZIejskie projekcje” filmowe. We współpracy ze studiem Se-Ma-For urządziliśmy również premierę filmu Balbiny Bruszewskiej „Miasto płynie”, później wielokrotnie nagradzanego. Popularność zeszłorocznej edycji zachęciła nas do zorganizowania kolejnej.
Miastograf 2009 (http://www.miastograf.pl) miał oblicze bardziej artystyczne, ale nadal przede wszystkim łódzkie. Przygotowaliśmy międzynarodowy projekt artystyczny poświęcony łódzkiej przestrzeni publicznej i postanowiliśmy przypomnieć filmy dokumentalne o Łodzi, między innymi te zrealizowane przez znanego pisarza Andrzeja Barta. Przez 10 dni Festiwalu można było zapoznać się z fotografią Lomo oraz wziąć udział w Olimpiadzie Sportów Miejskich. Na koniec zaś w hali maszyn EC1 odbył się koncert muzyki filmowej „Jazz against the machines”, którego wysłuchało około sześciuset osób.
Jak to bywa w przypadku wszystkich organizacji małych, słabo rozpoznawalnych, mieliśmy problem ze zdobyciem funduszy. Pomocną dłoń wyciągnął do nas Uniwersytet Łódzki. Dzięki niemu mogliśmy zorganizować wkład własny, konieczny do ubiegania się o dofinansowanie Wydziału Kultury UMŁ — nasz projekt spotkał się z życzliwym przyjęciem. W zeszłym roku otrzymaliśmy zaś wsparcie Unii Europejskiej i Biura Promocji UMŁ. Spotykamy się również z zainteresowaniem środowiska artystycznego. Poprzednio wsparli nas Balbina Bruszewska, Marek Janiak i Józef Robakowski, udostępniając swoje filmy i uczestnicząc w festiwalowych wydarzeniach. W tym roku również gościliśmy wielu cenionych artystów i architektów, między innymi Andrzeja Barta, Borysa Lankosza i Włodzimierza Adamiaka. Może to zabrzmieć paradoksalnie, ale odnosimy wrażenie, że najtrudniej jest nam zdobyć przychylność mediów.

Łódź stara się o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury w 2016 roku. Czy ma to jakieś znaczenie dla Was? I czy Wasza praca może się przyczynić do lepszego wizerunku miasta?

Agata Zysiak: Uważamy, że kandydowanie Łodzi do tytułu ESK 2016 to bardzo dobry pomysł na promocję miasta i w miarę możliwości wspieramy wydarzenia związane z tą inicjatywą. Wspólnie z Grupą Pewnych Osób wielokrotnie promowaliśmy łódzką kandydaturę, chociażby w akcjach „Łódź przyciąga jak magnes”, dzięki którym logo Łodzi jako kandydata do tytułu Europejskiej Stolicy Kultury jest coraz lepiej rozpoznawane przez łodzian.
Uzyskanie tego tytułu wiązałoby się z wieloma inwestycjami w sferze kultury, a te wydają nam się niezbędne. Ważne jest również, aby zmienić negatywny wizerunek Łodzi nie tylko w Polsce, ale też wśród samych jej mieszkańców, którzy ciągle nie doceniają i nie szanują własnego miasta. Nie mieszkają w Łodzi, lecz pomieszkują — z zamkniętymi oczami i zaciśniętym nosem, potykając się o wyszczerbione chodniki.
Myśląc o kulturze, warto mieć na uwadze także jej urbanistyczno-architektoniczny wymiar. Na tym polu Łódź ma najwięcej do stracenia. Jej dziedzictwo — miasta o unikalnej historii, jedynego w Polsce materialnego świadectwa rewolucji przemysłowej i rozwoju kapitalizmu — jest niszczone. Czujemy, że nasza praca może pójść na marne, jeśli politycy rządzący Łodzią nie zrozumieją, jak wielkie szkody robią, pozwalając niszczyć i burzyć fabryki, kamienice i inne elementy kultury materialnej. Kiedy buldożery wyrównują ziemię po fabryce Geyera, kiedy hale Biedermanna leżą w gruzach i kiedy „przypadkiem” płoną  kolejne budynki, rozdawanie magnesów promujących Łódź na niewiele się zda. Trudno jest nam wierzyć, że możemy być stolicą kultury, kiedy prawie co tydzień dowiadujemy się, że kolejne zabytkowe obiekty przeznaczane są do wyburzenia, a w ich miejsce powstają sztampowe budynki pozbawione wartości architektonicznej lub po prostu puste place. Jeśli proces ten będzie trwać, to hasło „Europejska Stolica Kultury” pozostanie tylko sloganem.

http://topografie.pl