W obecnym numerze chciałbym zająć się związkami plastyki i muzyki. Te dwie dziedziny kultury od zarania dziejów człowieka były ważnymi formami wypowiedzi. Często były od siebie zależne, a czasem ze sobą zespolone. W najstarszym okresie greckim mieliśmy do czynienia z formą, która łączyła wszystkie dziedziny sztuki: muzykę, plastykę i taniec.

Była to „trójjedyna chorea”, jak ją określa Władysław Tatarkiewicz. To z niej wywodzą się dziedziny sztuki jakie znamy dzisiaj. Nic więc dziwnego, że związki między nimi zawsze były bliskie. Czasem dochodziło do konkurowania pomiędzy tymi dziedzinami, przez wiele wieków toczył się spór o to, która z nich jest ważniejsza dla człowieka, jakie zmysły dają bogatsze i mocniejsze doznania. Spór ten uwidoczniony jest na przykład w obrazach Tycjana Wenus i organista czy Wenus i lutnista. Malarz przedstawia w nich muzyków, którzy porzucają swoje instrumenty muzyczne spoglądając na piękną nagą kobietę. Tycjan opowiada się w tym sporze za zmysłem wzroku. Bodziec wzrokowy,  według niego, silniej oddziałuje niż bodziec słuchowy. Potwierdzałaby to współczesna psychologia i badania związane z percepcją wzrokową i słuchową. Nie od dziś wiemy, że wybory można wygrać dzięki błękitnej koszuli i odpowiedniemu wizerunkowi zewnętrznemu, a nie dzięki wypowiadanym argumentom. Doskonale zdaje sobie z tego współczesna reklama, która oddziałuje na odbiorcę głównie dzięki bodźcom wzrokowym, wzmacniając je jedynie bodźcami słuchowymi.


Tycjan, Wenus i organista

Już od najdawniejszych czasów motywy muzyczne pojawiają się w dziełach plastycznych. W wielu dziełach rzeźbiarskich i malarskich pojawiają się instrumenty muzyczne, czy grający muzycy. Z romańskiego portalu spogląda na nas grający na lirze Dawid, w Sądzie Ostatecznym Memlinga muzykuje cała gromada aniołów, a w Weselu w Kanie Galilejskiej Veronesa, autor przedstawia grono kolegów malarzy przygrywających na różnych instrumentach muzycznych. Jednak, aż do XIX wieku związki między muzyką a sztukami plastycznymi mają charakter powierzchowny i ograniczają się do przedstawiania tematów związanych z muzykowaniem. Od romantyzmu szuka się jednak głębszych związków między różnymi dziedzinami artystycznymi, w tym sztuki i muzyki. Powstaje pojęcie synestezji czyli współodczuwania, łączenia i przekształcania różnych wrażeń zmysłowych. W literaturze, muzyce i sztukach plastycznych próbuje się tworzyć dzieła, w których przy pojawieniu się określonego bodźca zmysłowego (np. słuchowego) powstają wrażenia zmysłowe innego rodzaju (np. wzrokowe). Zaś pod koniec XIX wieku łączność muzyki i plastyki jest już dla wielu malarzy czymś bardzo bliskim. Pojawiają się twórcy, którzy w obu dziedzinach wypowiadają się swobodnie i na najwyższym poziomie (Mikołaj Konstanty Čiurlonis, Arnold Schöonberg). Próbuje się widzieć analogie między gamą barwną i gamą muzyczną. Powstają niezwykle muzyczne obrazy Paula Klee, którego wrażliwość na terenach obydwu dziedzin przynosi niezwykle piękne owoce. To wszystko staje się możliwe dlatego, że malarstwo odchodzi coraz bardziej od przedstawiania rzeczywistości na rzecz abstrakcji. Kiedy na początku XX wieku powstaną abstrakcyjne dzieła malarskie związek pomiędzy tymi dziedzinami sztuki stanie się najpełniejszy.


Veronese, Wesele w Kanie Galilejskiej, fragment

Dojdzie do tego jeszcze naruszanie i zacieranie granic pomiędzy tradycyjnie rozumianymi dziedzinami sztuki i stąd już tylko krok to działań muzyczno-plastycznych, jakie mają miejsce, szczególnie po II wojnie światowej. Powstaje między innymi ruch Fluxus, w obrębie którego znajdziemy zarówno twórców muzyki jak i plastyków. Ich wystąpienia, które trudno określić jako wydarzenia bardziej muzyczne, czy bardziej plastyczne, pokazują trudność w określaniu granic w obecnej cywilizacji. Graniczne na terenie muzyki wydają się być działania Johna Cage’a, który był jednym z kreatorów środowiska Fluxus, w szczególności jego utwór 4'33''.

Do zmian w relacji muzyki i plastyki przyczyniły się także zmiany technologiczne, które pozwoliły na rejestrację i przekształcanie dźwięków. Wykorzystywał je np. Nam June Paik, który tworzył performance z udziałem Charlotte Moorman, elektronicznie przekształcając dźwięki wiolonczeli na obraz telewizyjny. Dziś ta dziedzina sztuki, leżąca na pograniczu między światem dźwięków i obrazów jest niezwykle bogata i płodna. Wielu współczesnych twórców obydwa te światy odwiedza z równą przyjemnością i przynosi nam możliwość obcowania z dziełami, w których dźwięk i obraz są tak zespolone, że istnieć bez siebie nie mogą.


Čiurlonis, Preludium anielskie Klee, Starożytny dźwięk


Nam June Paik, Moorman, 24-godzinny happening