Anna Staniszewska to nazwisko znane chyba każdemu łowiczaninowi, nie bez  powodu, ponieważ Pani Ania otrzymala nagrodę Łowiczanina Roku. Nam opowiada o  swojej pracy zawodowej oraz społecznej.

Pani Aniu, jest Pani bardzo znaną osobą, otrzymuje Pani liczne nagrody (m.in. z rąk Ministra Kultury), a niedawno otrzymała Pani tytuł Łowiczanina Roku 2008. Jakie znaczenie mają dla Pani te nagrody i wyróżnienia?

Nagrody i wyróżnienia, które otrzymałam sprawiają mi wielką radość i satysfakcję. To dla mnie wielki zaszczyt otrzymać je od tak znaczących osób. Świadczy to o tym, że warto jest angażować się w prace społeczne, robić coś nie tylko dla pieniędzy, ale i dla własnej satysfakcji. Bardzo się cieszę, że moja praca w rozsławianiu folkloru łowickiego została dostrzeżona. Daje mi to motywację do jeszcze większego oddania się temu, co robię.

Anna Staniszewska odbiera nagrodę MKiDN

W Łowiczu nie ma osoby, która by Pani nie znała. Przyznam, że na początku obawiałam się rozmowy z Panią. Nie ukrywam, że przy realizacji projektu Agroarte bardzo nam Pani pomogła — promowała go Pani wśród twórców, zachęcała twórczynie ludowe do udziału w szkoleniach. To dzięki Pani mieliśmy tak dużo zgłoszeń, że niestety nie wszystkie osoby mogły wziąć udział w projekcie. Mam teraz kolejną okazję, żeby Pani podziękować. I zadać pytanie — czy uważa Pani, że takie projekty, jak Agroarte, są potrzebne twórcom ludowym?

Uważam, że są bardzo potrzebne, ponieważ pomagają promować nasze prace wśród zainteresowanych nimi. Osoby, które brały udział w Państwa projekcie są bardzo zadowolone, bo miały okazję dowiedzieć się, jak funkcjonować na rynku pracy i poznać sposoby promocji.

Czy swoją pracę traktuje Pani jako misję?

Myślę, że misja to bardzo wielkie słowo. Zawsze traktowałam swoją pracę jako hobby.

Działa Pani również w Kole Łowickim Stowarzyszenia Twórców Ludowych, którego jest Pani prezesem. Czym zajmuje się Koło?

Koło Łowickie STL jest strukturalną częścią oddziału łódzkiego, a ten z kolei należy do Zarządu Głównego Stowarzyszenia Twórców Ludowych z siedzibą w Lublinie. W Zarządzie tym, od ośmiu lat, pełnię funkcję sekretarza. Działając w Kole Łowickim STL mogę się realizować jako menadżer twórców ludowych. Pomagam w skomplikowanej procedurze przyjmowania nowych członków do Stowarzyszenia. Organizuję wystawy i pokazy twórców ludowych na festynach, kiermaszach i różnych ludowych imprezach w kraju i za granicą. Jestem organizatorem lub współorganizatorem warsztatów twórczych w szkołach, przedszkolach i muzeach. Ich celem jest promowanie różnych dziedzin rękodzieła ludowego, a co najważniejsze — nauka młodego pokolenia. Aranżuję konkursy mające na celu rozbudzanie zamiłowania do folkloru wśród uczniów gimnazjów i liceów. Szukam nowych miejsc, w których twórcy mogliby zaprezentować region łowicki.

Hafty wykonywane przez Panią zdobią stroje ludowe ze wszystkich regionów Polski (m.in. dla zespołów „Mazowsze” i „Śląsk”), a także innych państw (Kanada, Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Francja, Holandia, Belgia itd.). Czy to znaczy, że obok ogromnej satysfakcji z wykonanej pracy udaje się Pani utrzymać z twórczości ludowej?

To prawda, że obok satysfakcji z wykonywanej pracy udaje mi się trochę zarobić. Nie są to może pieniądze adekwatne do włożonej pracy, niemniej jednak, „jak coś się robi, to się zawsze coś zarobi”.

Pani Aniu, czym dla Pani osobiście jest sztuka ludowa?

Ludowa sztuka łowicka jest dla mnie sposobem na życie, czymś, co stanowi jego integralną część. Mówiąc gwarą łowicką, prowadząc warsztaty, promując folklor łowicki, nie muszę „grać”. Czuję się wtedy, jak ryba w wodzie. Mieszkając w Księstwie łowickim, my, twórcy ludowi, mamy obowiązek dbać o to, żeby tradycje naszych przodków nie zaginęły. A że sprawia to wielką satysfakcję i zadowolenie, to podwójne osiągnięcie.