Kiedy planowaliśmy nowy - wakacyjny - numer Purpose pomyśleliśmy, że aktualnie nic nie jest tak bardzo na czasie, jak agroturystyka, agrokultura. Dużo w tej chwili mówi się o rolnikach i o tym, że sytuacja tej właśnie grupy społecznej jest najlepsza, bo dostaje dopłaty, bo wszyscy o niej mówią i walczą o jej prawa. Od Unii Europejskiej począwszy, na kandydujących w wyborach prezydenckich skończywszy.

Wydawałoby się, że Polska jako kraj rolniczy — choć nie wiem, dlaczego nadal kojarzona jest z rolnikiem, koniem i starym pługiem — ma opanowaną promocję regionów wiejskich, a rolnicy i wszyscy zajmujący się terminem ’agro’ są chętni do dzielenia się własnym doświadczeniem i promowania się przy każdej okazji. Niestety tak się nie dzieje, a jednostki powołane do tego nie podejmują działań, obawiając się jakiejkolwiek odpowiedzialności za nie.


Moje zainteresowanie wzbudziła najbardziej rozpoznawalna w Polsce marka związana ze sztuką ludową — Cepelia. Jednak na zainteresowaniu musiałam poprzestać, ponieważ moje próby skontaktowania się z panem prezesem kończyły się krótką odpowiedzią pani z sekretariatu: „nie mam czasu”. Dodam, że tak brzmiała odpowiedź na każde zadane przeze mnie pytanie. Pomijając w tym kontekście moje przemyślenia na temat Cepelii, mogę jedynie pogratulować tej świetnej instytucji tego rodzaju działań promocyjnych. Na marginesie pragnę dodać, że Cepelia jest fundacją, która w celach ma zapisane, że została powołana do promocji polskiej sztuki.


Są również pozytywne strony moich poszukiwań. Kiedy przeglądałam informacje w internecie, bardzo wnikliwie zapoznałam się z treścią witryny wiejskiej „Wieś aktywna”. Tam też trafiłam na konkurs Komiks 2005, który propagował przedsiębiorczość na wsi, w ciekawy sposób włączając sztukę w tematykę wiejską (piszemy o nim w „Młodej kulturze”). Wszystkich, którzy są zainteresowani osiedleniem się na wsi bądź już na niej mieszkają zapraszam do lektury. Także mieszczuchy znajdą coś dla siebie, np. przepisy kuchni wiejskiej oraz spis wydarzeń kulturalno-społecznych. Poza tym każdy chętny może zostać e-wolontariuszem i włączyć się w tworzenie portalu, promując swój region.


Kiedy obserwuje się wiele inicjatyw wiejskich, można zauważyć, że małe miasteczka, wioski, wsie potrafią mobilizować się do wspólnego działania bardziej niż miasta. Często też ludzie, którzy z dużego miasta przeprowadzają się na wieś wnoszą w tę społeczność powiew świeżości. Są znane przykłady osób, które nie potrafią tylko delektować się wiejską atmosferą, chcą także w tym nowym miejscu swojego zamieszkania działać. Na przykład dzięki zapałowi i z pewnością wielkiej wytrwałości pewnej gdańszczanki, która przeniosła się na wieś, powstało stowarzyszenie mieszkańców, które odremontowało szkołę, zbudowało plac zabaw dla dzieci, organizuje życie społeczno-kulturalne swojej wsi, a coraz więcej mieszkańców korzysta z dopłat unijnych. Nasuwa się pytanie — to wszystko dzięki jednej osobie?


Lider w małych społecznościach może odegrać bardzo ważną rolę. Przykładem jest mieszkaniec miejscowości Krzaki, który jest pełen pomysłów na aktywizację swojego bardzo małego regionu. W zeszłym roku zdobył on dotację z Polskiej Fundacji Dzieci i Młodzieży na projekt „Wakacje w Krzakach". W tym roku również za pieniądze pozyskane przez niego będą zorganizowane zajęcia dla młodszych dzieciaków. Dzięki postawie tego mieszkańca powstała wystawa starych zdjęć ze wsi, na którą autobusami przywożono młodzież ze szkół. On także założył małą bibliotekę. I może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że liderem grupy w Krzakach jest... 14-letni Mateusz Konieczny.



Mateusz Konieczny


Jak mówi Marta Białek z Towarzystwa Inicjatyw Twórczych „ę", które wspiera młodzież chcąca aktywizować swoje regiony: „Polska wieś to nie jest jednolite środowisko, a każda wieś różni się od siebie. Są miejscowości otwarte na nowe wyzwania i bardzo apatyczne. Mamy jednak poczucie, że w naszych działaniach wypracowaliśmy metodę, która pozwala nam dotrzeć do różnych społeczności wiejskich i zachęcić je do aktywności. Czasem wymaga to jednak długiego czasu i dużego nakładu sił. Nasz pomysł to aktywizacja poprzez sztukę. Prowadzimy warsztaty artystyczne, filmowe, fotograficzne to działa i przyciąga młodzież. Często właśnie młodzi ludzie są tymi, którzy chcą coś zmienić, to im się często coś nie podoba i czegoś im brakuje. Właśnie to niezadowolenie, ten brak jest dobrym punktem wyjścia, żeby zacząć coś robić. Kiedy »skusimy« naszych uczestników kamerą i aparatami, i pokażemy, że mogą być ciekawym narzędziami poznawania świata, w młodych ludziach zaczynają budzić się marzenia, odkrywają swoje pasje. Zazwyczaj po kilku, kilkunastu miesiącach naszych działań zaczynają pytać: »a co zrobimy kiedy wyjedziecie od nas?«. Wtedy odpowiadamy: »teraz sami będziecie działać« i pomagamy im tworzyć własne pomysły oraz znaleźć pieniądze na ich realizację. W całej Polsce działa kilka grup młodzieży, które powstały dzięki naszym projektom. Mateusz Konieczny i jego grupa ze wsi Krzaki są jednymi z nich. Teraz to oni zapraszają nas, żebyśmy dla nich za pieniądze, które zdobyli w dotacji poprowadzili jakieś zajęcia, albo polecili jakiegoś prowadzącego! To dla nas duża satysfakcja".


Jeżeli więc tak młodzi ludzie mogą zrobić tyle dobrego dla swojego regionu, to czego są w stanie dokonać dorośli? To pytanie powinnam chyba skierować do wszystkich dorosłych odpowiedzialnych za rozwój naszych regionów. Niestety najczęstszą ich odpowiedzią jest to, że nie mogą nic, ponieważ ogranicza ich polityka. I pieniądze — a raczej ich brak. Tymczasem o tym, że można je zdobyć wie nawet dziecko, o czym dobitnie świadczy przykład 14-letniego Mateusza.