Jeśli sięgniemy w głąb historii, przekonamy się, że już w starożytnych grobowcach egipskich można było znaleźć tapiserie. Oczywiście przez dłuższy czas tkaniny miały głównie charakter użytkowy i dekoracyjny, np. służyły do ogrzewania wnętrz — zarówno w sensie dosłownym, jak i przenośnym. Czasami pojawiały się jednak wyroby o charakterze wykraczającym poza utylitarne przeznaczenie. Tak było w przypadku „Tkaniny z Bayeux” — siedemdziesięciometrowego płótna o półmetrowej wysokości przedstawiającego historię podboju Anglii przez Wilhelma Zdobywcę. Znajdują się na tym hafcie sceny pokazujące życie codzienne Normandii, ale przede wszystkim najważniejsza bitwa XI wieku — bitwę pod Hastings.

Od połowy XIV wieku na terenach Europy rozwijała się produkcja tapiserii. Za najstarszą tego typu tkaninę uważa się pochodzące z ok. 1350 roku „Ofiarowanie w świątyni”, wykonane w mieście Arras bądź Paryżu, a znajdujące się dziś w Musée de Cinquantenaire w Brukseli. Od tego czasu warsztaty rzemieślnicze z terenów Francji i Flandrii stały się najbardziej znanymi wytwórniami gobelinów. Zamówienia spływały do nich ze wszystkich krajów europejskich, a w Polsce do dziś takie tkaniny nazywa się arrasami. Wykonywano je według kartonu wykonanego przez malarza w technice en grisaille, dlatego o kolorystyce decydowali wykonawcy tkaniny. Dysponowali oni paletą ograniczoną do 6 barw, zaś niuanse barwne uzyskiwali dzięki kreskowaniu. O jakości wyrobów z XVI-wiecznych warsztatów z terenu Flandrii, które kontynuowały tradycje poprzedników, doskonale zaświadczają 142 gobeliny z kolekcji wawelskiej.

Polskim akcentem w historii tkaniny jest niewątpliwie wyrób pasów kontuszowych, które były częścią stroju szlacheckiego. Ich wytwarzaniem zajmowały się persjarnie, z których najbardziej znane to Słuck, Kobyłka i Lipków. Te wspaniałe wyroby, tkane w bogaty wzór, często ze złotą czy srebrną nicią, można oglądać obecnie na wystawie „Pas kontuszowy — recepcja formy, recepcja mitu” w Centralnym Muzeum Włókiennictwa w Łodzi. Jak pisze kuratorka wystawy Małgorzata Markowska-Markiewicz: „Od kiedy tylko pojawiły się w staropolskim ubiorze, zaczęły odgrywać niezmiernie istotną rolę: były przedmiotem mówiącym o statusie społecznym i zamożności właścicieli, informowały o ich poglądach politycznych, były i są nadal postrzegane jako symbol-znak kultury Rzeczypospolitej. Dziś polskie pasy kontuszowe są dumą placówek muzealnych i kolekcjonerów prywatnych, dzięki życzliwości których i w oparciu o zbiory własne łódzkiego muzeum włókiennictwa możliwe było przygotowanie tak obszernej wystawy pokazującej trwające już od trzech stuleci zjawisko fascynacji wąskim paskiem materii, wywodzącym się z terenów Indii i Persji”. Swój szczyt rozwoju polskie manufaktury przeżywały w XVII i XVIII wieku.

Wiek następny przyniósł kolosalne zmiany w produkcji tkanin. Wprowadzono maszyny, a tkaniny żakardowe produkowane masowo naśladowały rękodzielnicze wyroby francuskie. Niestety, spowodowało to zanik warsztatów rzemieślniczych, a ręcznie tkane dzieła zostały niemal całkowicie wyparte. Zmiana nastawienia do rzemiosła artystycznego, w tym do tkaniny, nastąpiła w okresie secesji, na przełomie XIX i XX wieku. Walcząc z tandetą produkowaną masowo przez maszyny, twórcy Art Nouveau powrócili do wytwarzania ręcznego. Wyroby rzemieślnicze zaczęto traktować jak dzieła sztuki, dzięki czemu powróciły do łask unikatowe tkaniny. Wprowadzono nowe techniki, m. in. batik, aplikację, tkaniny drukowane, a także zakładano stowarzyszenia zajmujące się rozpowszechnianiem zapomnianych dziedzin. W Polsce działały np. Polska Sztuka Stosowana i Warsztaty Krakowskie (później pod nazwą Spółdzielnia Artystów ŁAD). Tradycyjne wyroby rzemieślnicze przestały być domeną sztuki ludowej, stały się przedmiotami nauczania w uczelniach artystycznych.

Mimo to aż do lat 60. XX wieku tkanina, nawet ta unikatowa, pozostawała na marginesie działań artystycznych. Dzięki twórczym eksperymentom przestała mieć jednak jedynie dekoracyjny charakter — stała się pełnoprawną dziedziną sztuki. Pokazywane na Biennale Tkaniny w Lozannie prace wykraczały daleko poza pojęcie tradycyjnie rozumianej tkaniny i burzyły granice między tkaniną, malarstwem i rzeźbą. W dużej mierze do tych przemian przyczynili się polscy twórcy — Wojciech Sadley i Magdalena Abakanowicz. Tkaniny nie musiały już powstawać na krosnach, nie musiały mieć prostokątnej formy, mogły być przestrzennymi konstrukcjami wykonywanymi z tkaniny czy „antytkaninami” tworzonymi ze sznurów, sieci czy metalowych siatek. Dziś nikogo już nie dziwi na wystawie w galerii czy muzeum umieszczanie tkanin wśród dzieł malarskich lub rzeźby.