Można powiedzieć, że od urodzenia jest Pani związana z tkaniną, włókiennictwem. Jaki wpływ mieli rodzice na Pani dzisiejszą twórczość, na wybór Pani drogi zawodowej?

Od dzieciństwa przypatrywałam się pracy artystycznej mojej mamy — Kazimiery Frymark-Błaszczyk. Jeździłam z nią na plenery malarskie i tkackie. Jak każde dziecko, chciałam robić to, co ona, więc kiedy wyjmowała farby i zaczynała malować projekty nowych tkanin artystycznych i przemysłowych, ja robiłam to samo. Zawsze jednak mama zaskakiwała mnie swoimi abstrakcyjnymi wizjami. Był to świat ciekawy, barwny, ale trudny do zrozumienia. Słuchałam z wielką uwagą i ciekawością jej komentarzy do własnych projektów, ale musiało minąć wiele lat zanim zrozumiałam ten piękny język tkaniny.
Tkanina i dzianina była w naszym domu częstym tematem również ze względu na mojego tatę — Zbigniewa Błaszczyka — który jako inżynier włókiennik często opowiadał o wdrażaniu nowych technologii i przędz do produkcji przemysłowej. Mama jako artysta i projektant dzianin była tym żywo zainteresowana.
Rodzice i nauczyciele zwrócili uwagę na moje zdolności artystyczne, swobodę, z jaką przenosiłam otaczający mnie świat na kartki papieru, więc pokierowali mnie w tę stronę. Dalszy wybór był oczywisty — tkanina.

Na zaproszenie Uniwersytetu Iberoamericana wyjechała Pani do Meksyku i tam prowadziła Pracownię Projektowania Dzianiny Użytkowej. Kierowała Pani również Centrum Nauczania i Badania Tkaniny przy Instytucie Kultury, założonym przez Rozę Luz Marroquin, oraz realizowała własny program trzyletniego Studium Dyplomowego dla Projektantów Tkaniny i Ubioru. Jak Pani wspomina tamten czas? Jak to wpłynęło na Pani karierę zawodową? Na rozwój twórczości?

Wyjazd do Meksyku to wspaniałe doświadczenie przede wszystkim artystyczne. Miałam szczęście poznać wielu wspaniałych twórców. Meksyk to nie tylko ciekawe i piękne miejsce pod względem turystycznym, ale prawdziwy raj dla kogoś, kto kocha tkaninę. Niespotykane bogactwo barw, wzorów, technik i różnorodność włókien, jakich używa się w zależności od regionu, zainspirowały mnie zarówno do jeszcze głębszego poznania tej tematyki, jak i stworzenia własnej kolekcji tkanin. Rozpoczęłam więc pracę nad cyklem tkanin, który zatytułowałam „Szata”.

Równocześnie, kierując Centrum Tkaniny przy Instytucie Kultury w Zacatecas, starałam się, aby to wspaniałe dziedzictwo nie zginęło. Program Studium Dyplomowego dla Projektantów Tkaniny i Ubioru obejmował również zagadnienia związane bezpośrednio z tradycją tkacką Meksyku. Moim celem było jak największe zainteresowanie ludzi tematyką tkaniny, dlatego poza działalnością dydaktyczną organizowałam wystawy, konferencje, kursy dotyczące technik związanych z tkaniną i włóknem, spotkania z artystami. Jednym z ważniejszych zadań okazała się jednak współpraca z rzemieślnikami, tkaczami z Villa Garcia. To właśnie dla nich podjęłam się odtworzenia wzornictwa i kolorystyki z tego regionu. Pomocą okazała się dokumentacja archeologiczna ceramiki pokrytej wzorami, rysunki naskalne, a także rozpoznanie flory regionu, która mogła posłużyć jako barwniki naturalne. Na tej podstawie powstała seria projektów autorstwa zaproszonych artystów ze Stanu Zacatecas i mojego. Tkaniny te nabrały nowego znaczenia — Villa Garcia stała się miejscem rozpoznawanym nie tylko jako producent tkanin użytkowych, ale również dzieł sztuki, które trafiły do galerii i na aukcje. Moje tkaniny dekorują gabinet gubernatora Stanu Zacatecas.

Pracowała Pani jako projektant ubioru dla Z.P.Dz. „Luxpol”, tworzyła autorskie prace, brała udział w wielu wystawach. Czym różni się praca dla przemysłu od pracy nad tkaniną artystyczną?

Każda praca wymaga wiedzy i zaangażowania. Jeżeli wybieram projektowanie dla potrzeb produkcji masowej, muszę znać przede wszystkim możliwości techniczne realizacji moich projektów, dobrze orientować się w aktualnych tendencjach, modzie, muszę myśleć o użytkownikach: kim są i co lubią? Krótko mówiąc, cały czas wybierać najważniejsze informacje z otoczenia i przetwarzać je na projekty. To trudna i wyczerpująca praca, ale jednocześnie bardzo ciekawa i dająca ogromną satysfakcję. Szczególnie miło jest spotkać kogoś znajomego, kto wybrał i nosi na sobie mój projekt, nie wiedząc, że to ja jestem jego autorem. To jest wspaniałe doświadczenie, ale ponieważ ja należę do osób, które bardzo angażują się w swoją pracę, nie potrafię jednocześnie projektować i tworzyć. Podjęłam więc decyzję o większym zaangażowaniu się w pracę artystyczną. Czas, który przeznaczałam wcześniej na poznawanie nowych trendów i technologii w przemyśle, mogę teraz poświęcić na lekturę dotyczącą sztuki, śledzenie bieżących wystaw, myślenie o tym, co dla mnie najważniejsze i czym chcę się podzielić z ludźmi poprzez moje tkaniny i obrazy.

Czym dla Pani jest praca dydaktyczna?

Jest kontynuacją tego, co wynika z moich doświadczeń artystycznych, technicznych i moich spostrzeżeń. Jest motywacją do zdobywania wiedzy i analizowania osiągnięć. Praca dydaktyczna w ramach przedmiotów artystycznych to, moim zdaniem, nie tylko nauczanie i zainteresowanie przedmiotem, ale przede wszystkim odkrywanie indywidualnej wrażliwości studenta i pomoc w jej rozwoju. Cieszę się, kiedy studenci sami chcą decydować o doborze środków wyrazu i kompozycji. Moim zadaniem jest pomoc w wyborze najlepszej wersji projektu i w jego realizacji.

Pani twórczość to batik, papier, przestrzeń — co jest Pani najbliższe i dlaczego?

Batik podobał mi się zawsze, bardzo chciałam się go nauczyć robić. Pomogły mi w tym studia podyplomowe w Danish Designskole z zakresu druku na tkaninie, następnie kurs batiku prowadzony przez Matilde Brena w Meksyku. Początkowo używałam tej techniki na papierze, a pierwsze prace na jedwabiu łączone z malarstwem zrobiłam dopiero w 1996 roku. Było to po obejrzeniu wystawy „Malarstwo na jedwabiu”, której autorami byli Wojciech Sadley, Stanisław Trzeszczkowski, Krystyna Arska-Perepłyś i Grzegorz Pabel. To było malarstwo na wielką skalę, jakiego nigdy wcześniej nie widziałam — zarówno barwy, jak i zwiewność, miękkość oraz połysk jedwabnej tkaniny zamieniły wnętrze Museo Amparo w Puebi w przestrzeń niezwykle ciepłą i przyjazną człowiekowi. Tym, co urzekło mnie najbardziej i co wciąż cenię w batiku i malarstwie na jedwabiu, jest siła koloru, jego blask, którego chyba nie da się uzyskać w żadnej innej technice plastycznej, może tylko w witrażu. Są to moje ulubione techniki, w których realizuję najwięcej prac.

A czego poszukują w tkaninie dzisiejsi studenci?

Każdy wybiera to, co lubi, co jest mu bliskie, z czym się dobrze czuje. Ta zasada dotyczy również tkaniny artystycznej. Jest ona bardzo wdzięczna w odbiorze, niesie z sobą świadomość naturalności, ciepła, przyjemnego dotyku i barwy. Tkanina w polskiej tradycji zajmuje niezwykle ważne miejsce, począwszy od makat, kobierców w staropolskich wnętrzach, poprzez pasy kontuszowe, wspaniałe międzywojenne kilimy, aż do  sukcesów „polskiej szkoły tkaniny” w latach 1960–1980 na arenie międzynarodowej. Myślę, że są to wystarczająco mocne argumenty przemawiające za wyborem tej właśnie dyscypliny sztuki.
Polska tkanina unikatowa ostatnich 50 lat to przede wszystkim nowatorskie rozwiązania dotyczące faktury, formy, wprowadzenie nietypowych materiałów i rozwiązań technicznych. Jej związek z tradycyjnym kilimem maleje na rzecz rozwoju w kierunku sztuki nowoczesnej. Tendencja ta udzieliła się wszystkim — artystom i studentom. Ci ostatni, zainteresowani głównie eksperymentem, często pomijają warsztat tkacki i jego prawa.
Razem z mamą prowadzimy Pracownię Tkaniny Artystycznej na Wydziale Artystycznym Wyższej Szkoły Umiejętności Społecznych w Poznaniu. W tym roku, ku naszemu zdziwieniu, studenci poprosili o kurs podstawowych splotów tkackich. Myślę, że ten powrót do warsztatu ma swój sens.

Jaka przyszłość czeka artystę zajmującego się tkaniną? Jakie drogi, ścieżki zawodowe może wybrać?

Słowo ‘tkanina’ w języku polskim ma wiele znaczeń, przywodzi nam na myśl jednocześnie splot, wyrób przemysłowy i dzieło sztuki. Pewnie każdy z nas słysząc je, wyobraża sobie coś innego. Wydaje mi się, że pomocą w zrozumieniu poszczególnych znaczeń byłoby przyjrzenie się strukturze Wydziału Tkaniny i Ubioru w Akademii Sztuk Pięknych im. Władysława Strzemińskiego w Łodzi. Bardzo klarowny podział na pracownie — Tkaniny Odzieżowej, Tkaniny Żakardowej, Tkaniny Drukowanej, Gobelinu, Dywanu i Tkaniny Unikatowej — daje pełny obraz różnej technologii i przeznaczenia tkanin. Rozpoczynający drugi rok studiów muszą podjąć bardzo ważną decyzję o wyborze pracowni projektowych lub artystycznych. Bardzo często jest to decyzja na całe życie zawodowe. Wybierając pracownię projektową student, przygotowuje się do pracy w przedsiębiorstwach produkcyjnych. Uczy się projektowania tkanin w oparciu o technologię i programy komputerowe. W zależności od wyboru może zostać projektantem dywanów, tkanin obiciowych, zasłonowych, może projektować tkaniny i dzianiny odzieżowe.
Podejmując decyzję o studiach w Pracowni Tkaniny Unikatowej, zdajemy się na własną inwencję twórczą i menadżerską. Artysta wykonujący misterne tkaniny w zaciszu swojej pracowni sam podejmuje decyzje, który projekt realizuje, z jakich materiałów, na jakich wystawach będzie go prezentować i wreszcie komu go sprzeda. Najczęściej proponuje kompozycje do wnętrz, zarówno mieszkalnych, jak i użyteczności publicznej. Tkanina artystyczna doskonale sprawdza się w każdym wnętrzu, niesie z sobą wyjątkowe wartości plastyczne, miękką, naturalną fakturę i uczucie ciepła w kontraście do surowych, zimnych i wygładzonych ścian współczesnej architektury.

„Łódź kiedyś” to miasto przemysłu włókienniczego, „Łódź dzisiaj” szuka swojej tożsamości. Jakie znaczenie teraz ma tkanina w Łodzi? Jaką zajmuje pozycję?

Tkanina w Łodzi kojarzy się dzisiaj chyba bardziej z dziełem sztuki, a nie jak dawniej — z produktem przemysłowym. Nie jest to spowodowane tylko upadkiem łódzkiego przemysłu włókienniczego, ale przede wszystkim działalnością Muzeum Włókiennictwa, Akademii Sztuk Pięknych i wielu wybitnych artystów tworzących w naszym mieście.
Bardzo ciekawe wystawy tkaniny współczesnej i historycznej organizowane w Muzeum Włókiennictwa w Łodzi, przede wszystkim Międzynarodowe Triennale Tkaniny, które jest jedną z najbardziej prestiżowych imprez dotyczących tkaniny unikatowej na świecie, to wizytówka naszego miasta. Muzeum organizuje też zajęcia edukacyjne dla dzieci i młodzieży szkolnej, skupia wokół siebie artystów z Polski i całego świata, historyków sztuki, etnografów, technologów i wszystkich zainteresowanych tematyką tkaniny. Akademia Sztuk Pięknych to miejsce, w którym dojrzewają talenty, w burzliwych dyskusjach kształtują się nowe tendencje, a teoria i praktyka tkacka wypróbowują się nawzajem. Jest to miejsce wyjątkowe, chętnie podglądane przez zagranicznych gości. Właśnie tu tkanina traktowana jest jak Sztuka, na równi z grafiką i malarstwem. Każdego roku Akademia przyjmuje zagranicznych stypendystów, którzy właśnie w Łodzi chcą poznać wartość tkaniny artystycznej i nauczyć się sztuki jej projektowania.
Nie mogę w tym miejscu pominąć roli łódzkich artystów. Bez ich działalności nie byłoby Łódzkiej Akademii Sztuk Pięknych, a Muzeum Włókiennictwa nie miałoby co pokazywać na swoich wystawach. Chciałabym zwrócić uwagę na twórczość mojej mamy, autorki pierwszego gobelinu w Łodzi; na prace Włodzimierza Cygana, który niewątpliwie jest mistrzem techniki i kompozycji; na subtelność i dokładność tkanin Konrada Zycha; bogactwo splotów w twórczości Bolesława Tomaszkiewicza; zagadnienie rytmu rozważane w tkaninach Krystyny Górskiej i Elżbiety Kędzi; tkaniny przestrzenne Małgorzaty Siwek, Małgorzaty Wyszogrodzkiej, Jolanty Rudzkiej-Habisiak; i wielu, wielu innych wybitnych, wspaniałych artystów tkaczy — twórców kultury łódzkiej, krajowej i międzynarodowej.